środa, 25 sierpnia 2010

Panierowany bakłażan z sosem czosnkowym

Kilka lat temu, jeszcze w czasie studiów, trafiliśmy z moim Mężem (jeszcze wtedy Narzeczonym) do małej knajpki gruzińskiej w Krakowie i po raz pierwszy skosztowaliśmy bakłażany. Wydawały nam się wtedy bardzo egzotycznym jedzeniem. Potem okazało się, że można go bez problemu kupić w każdym większym markecie. Podobnie się ma z wieloma niegdyś "egzotycznymi" potrawami. To są dwie strony medalu gdy myślę o globalizacji w kulinariach. Z jednej strony niektóre rzeczy tracą trochę na wyjątkowości, z drugiej strony cieszy dostępność produktów, które można łatwo przyrządzić samemu, nie czekając na wyjście do knajpy z obcą kuchnią. W przypadku bakłażanów zdecydowanie stawiam na dostępność :)

Przepis zamieszczam ze specjalnymi pozdrowieniami dla Asi, z którą w pracowej kuchni poruszamy czasem tematy naleśników z jagodami lub bakłażanów.


I obowiązkowa wzmianka skąd jest przepis. Gdy pierwszy raz kupiłam bakłażany, wyczytałam w internecie, że najłatwiej je opanierować i usmażyć. Sos czosnkowy do nich był już moim wymysłem.

Składniki (na 2 osoby):
bakłażan
jajko
bułka tarta
sól
pieprz
olej

na sos:
mały kubeczek jogurtu naturalnego
ząb czosnku (w sensie, że bierzemy jakiś większy ząbek)
po szczypcie: mielonej papryki, świeżo mielonego czarnego pieprzu i suszonej natki pietruszki

1. Bakłażan w sklepie wybieramy ładny i nie przerośnięty, żeby można było ze skórką go zjeść.

2. Następnie kroimy w plastry grubości około 1cm i solimy z obu stron. Zostawiamy, aż puści sok (bez tego zabiegu bakłażan będzie gorzkawy).

3. W tym czasie przygotowujemy sobie sos czosnkowy: mieszamy jogurt z przyprawami i przeciśniętym przez praskę zębem czosnku.

4. Gdy bakłażan już się "popłacze", myjemy go z soli i gorzkiego soku, po czym panierujemy jak kotlet schabowy w jajku i bułce tartej. Smażymy na oleju na złoto (po 2-3 minut z każdej strony).

5. Podajemy z sosem czosnkowym w towarzystwie frytek i surówki na obiad. Może też być małą przekąską kolacyjną.


poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Zapiekanka ziemniaczana z mięsem

Z pisaniem bloga różnie bywa. Czasem już gdy gotuję przychodzi mi do głowy jakieś zgrabne słowo wstępne i siedzi sobie gdzieś tam w głowie aż do zamieszczenia posta. Czasem zdjęcia trochę czekają, a pomysł na parę zdań przychodzi jakoś sam "w międzyczasie". Najgorzej, że są jakieś potrawy, o których nie wiem co napisać. Są jakieś zbyt prozaiczne czy coś? Taka właśnie jest dzisiejsza zapiekanka - taka jakaś za prosta, żeby o niej pisać. Ale jest naprawdę pyszna.

Przepis pochodzi z książki "Kuchnia węgierska" Anny Teklics i nawet nie jest zbyt mocno zmieniony.


Składniki (na 4 osoby):
0,8-1kg ziemniaków
0,5 kg mięsa mielonego (u mnie drobiowe)
duża cebula
400g kwaśnej śmietany
2 łyżki koncentratu pomidorowego
mielona papryka (słodka lub ostra wg uznania, ja daję pół na pół)
pieprz
sól
majeranek
olej
masło do wysmarowania naczynia żaroodpornego

1. Ziemniaki gotujemy w mundurkach w osolonej wodzie. Starsze obieramy z łupinek, gdy trochę wystygną, młodych nie trzeba. Kroimy w plastry o grubości ok. 1-1,5 cm.

2. Cebulę dusimy na oleju niezbyt głębokim, przyprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy mięso mielone przyprawione dwoma łyżeczkami mielonej papryki. Podlewamy odrobiną wody i dusimy pod przykryciem do miękkości.

3. Szklankę wody zagotowujemy w osobnym garnuszku z dwoma łyżkami koncentratu, przyprawiamy solą i majerankiem. Gdy zawrze zestawiamy z ognia i czekamy, aż nieco wystygnie, wtedy łączymy ze śmietaną.

4. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem. Układamy połowę ziemniaków, na to układamy całe mięso. Polewamy częścią pomidorowo-śmietanowego sosu. Na to układamy resztę ziemniaków i polewamy resztą sosu.

5. Zapiekamy 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.



Świetnie pasują do tego ogórki kiszone lub konserwowe.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Ryba z papryką i cebulą

Lubię komiksy, kreskówki i filmy o przygodach Asteriksa i Obeliksa. Najbardziej chyba jednak komiksy, bo czytałam je pierwsze. W jednej z części, gdy Asteriks i Obeliks wracają z lasu z upolowanymi dzikami, w wiosce w najlepsze trwa bójka, jak się okazuje z powodu ryb. Obeliks nie chcąc z początku się mieszać mówi, że on na przykład nigdy nie je ryb. Wtedy z kotłującego się zbiorowiska pada odpowiedź "A powinieneś, od ryb jest się inteligentnym". Co działo się dalej, łatwo zgadnąć, natomiast wracając do ryb, nie wiem co prawda czy poprawiają inteligencję, ale na pewno są bardzo smaczne :)

Dzisiejszy przepis to troszkę zmodyfikowane danie z książki "Kuchnia chińska" Katarzyny Pospieszyńskiej. W zgodnej opinii mojej i mojego Męża jest to najlepsza ryba jaką robię.

Składniki (na 3-4 porcje):
4 mrożone filety z mintaja, pangi czy morszczuka
1 duża czerwona papryka
1 pęczek młodej cebulki ze szczypiorem + 1 duża cebula
1 jajko
mąka ziemniaczana
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżka przyprawy maggi
2 łyżki wody
1 łyżka wódki
2 łyżki rosołu z kostki
1 łyżeczka cukru
sól
olej do smażenia

1. Rozmrożoną rybę kroimy w kawałki (ok. 5cm). Obtaczamy najpierw w posolonej mące ziemniaczanej, a potem w jajku.

2. Paprykę kroimy w paseczki, cebule w krążki, szczypior na drobno.

3. Olej rozgrzewamy mocno na patelni i smażymy rybę na złoto, po czym wyjmujemy z patelni, a na tym samym oleju podsmażamy cebulę i paprykę.

4. Mieszamy razem maggi, wodę, rosół, wódkę, cukier i imbir i gdy cebula i papryka lekko zmiękną wlewamy na patelnię.

5. Po minucie dodajemy rybę, mieszamy, zmniejszamy ogień i wszystko razem smażymy jeszcze 3-5 minut.

6. W książce polecają podawać z ryżem, ale ja podaję z pieczonymi ziemniaczkami, jakoś mi bardziej pasuje.


sobota, 7 sierpnia 2010

Przekładane pomidory

Moja kuchnia znacznie bardziej opiera się na smaku niż na wyglądzie dań. Pewnie to w pewnym stopniu dobrze, bo od patrzenia trudno być najedzonym. W każdym razie nie żal mi czasu poświęconego na dopieszczanie potraw, a na ich ozdabianie i nadawanie wyglądu już trochę tak. Dlatego cieszę się ilekroć znajdę jakiś pomysł, przepis, wskazówkę jak zrobić coś co dekoracyjnie wygląda niewielkim nakładem pracy. Przekładane pomidory są właśnie takim przepisem.


Pomysł wzięty jest z broszurki, która reklamowała akurat jakiś konkretny rodzaj sera ricotta. Kupiłam jakiś ser ricotta, jaki był w sklepie i nie sądzę, że pomidory na tym tracą :)

Składniki (na 2 porcje):
2 twardawe pomidory
100g serka ricotta
ząbek czosnku
2-3 łyżki posiekanego szczypiorku
łyżeczka oliwy z oliwek
sól
pieprz

1. Ricottę mieszamy ze szczypiorkiem, rozgniecionym czosnkiem i oliwą. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem.

2. Kroimy pomidory na trzy grube plastry. Na każdy plaster nakładamy porcję ricotty z dodatkami i nakładamy następnym, tak aby stworzyć czerwono-białego przekładańca.

3. Podajemy z mięsem smażonym lub grillowanym jako dodatek.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Makaron z groszkiem i mozzarellą

Często mam problem jaką dać nazwę przepisom z makaronem. Zazwyczaj są na bazie śmietany lub pomidorów, ale wtedy za dużo byłoby makaronów w sosie pomidorowym albo śmietanowym. Inny znów pomysł to makaron z czymś, no właśnie ale jak składniki powielają się w kilku różnych przepisach to co zrobić wtedy. Dziś na szczęście nie jest to problem, gdyż jest to jedyny przepis jaki znam, gdzie do makaronu dodaję groszek. Aczkolwiek i tak bardziej jest to sos pomidorowy...

Przepis mam bardzo długo. I niestety nie wiem skąd, bo jest spisany na kartce z segregatora bez źródła pochodzenia.


Składniki (na ok. 3 porcje):
300g makaronu (świderki, muszelki lub kolanka)
słoiczek koncentratu pomidorowego
puszka groszku konserwowego
200g sera mozzarella
1 duża cebula
3 listki laurowe
suszona bazylia
suszone oregano
sól
pieprz
cukier
mielona papryka (słodka lub ostra, wg upodobania)
olej

1. Makaron gotujemy al dente.

2. Cebulę kroimy w piórka, szklimy na łyżce oleju.

3. Dorzucamy odsączony groszek i słoiczek koncentratu pomidorowego. Mieszamy dodając sól, świeżo zmielony pieprz, suszone oregano i bazylię oraz listki laurowe.

4. Po chwili dolewamy pół szklanki przegotowanej wody i dodajemy szczyptę cukru (ważne, bez cukru sos pozostanie gorzkawy od listków laurowych). Próbujemy i ewentualnie jeszcze dodajemy jakichś przypraw do smaku.

5. Mieszamy makaron z sosem i wkładamy do naczynia żaroodpornego. Na wierzchu układamy plastry sera mozzarella posypanego mieloną papryką. Przykrywamy i zapiekamy 20 min w piekarniku nagrzanym do 190 stopni.


piątek, 16 lipca 2010

Pasta makrelowa

Ostatnio było o piłce i kuchni, dziś będzie o muzyce i kuchni, bo tworzenie pasty makrelowej kojarzy mi się nieco z Beethovenem. Wielki ów kompozytor ogłuchł pod koniec życia, a mimo to nie zaprzestał komponowania. Zawsze zastanawiałam się jak on to robił, skoro w ogóle nie słyszał tego co tworzy. A jednak innym się podobało. Do dziś pozostaje to dla mnie fenomenem w historii muzyki. Co ma wspólnego Beethoven z pastą makrelową? Otóż tylko tyle, że jak ją robię, to w ogóle jej nie próbuję, bo ma same paskudne dla mnie rzeczy w środku jak cebula surowa czy majonez. Innym natomiast jakoś smakuje. I jeszcze dla formalności powiem, że nie uważam się przez ten proces tworzenia, za jakiegoś wirtuoza kuchni, tak tylko czasem, robiąc potrawy dla mnie niejadalne (bo takich jest więcej), myślę sobie, że jak się chce to wszystko można zrobić. Tak też zrobiłam całą michę pasty makrelowej (niestety nie pamiętam skąd mam przepis):
Składniki:
średnia wędzona makrela
jajko ugotowane na twardo
pół niedużej cebuli
średni ogórek konserwowy
łyżeczka dowolnej musztardy
kilka łyżek majonezu
sól
pieprz
mielona papryka (słodka lub ostra - wg uznania)

1. Cebulę, ogórek i jajko pokroić jak najdrobniej.

2. Makrelę obieramy ze skóry, pozbawiamy kręgosłupa i na ile to możliwe ości. Rozgniatamy widelcem.

3. Łączymy wszystkie składniki, dodajemy przyprawy, musztardę i majonez i wszystko razem zagniatamy na pastę.

czwartek, 15 lipca 2010

Makaron z sosem pomidorowo-śmietanowym

Od niedzieli noszę się z zamiarem jakiegoś spektakularnego powrotu na blog. No albo przynajmniej powrotu cichego, ewentualnie podaruję sobie spektakularność. Musiałam tylko odczekać kilka dni, żeby móc oprzeć się pokusie pisania o mundialowych emocjach, Hiszpanach, błędach Webba, ilości goli w meczu o III miejsce i fauli w finale. W końcu to nie blog o tematyce piłkarskiej, a o dziedzinie, która potrafi dostarczyć na pewno nie mniej wrażeń :) Adrenaliny co prawda jakby mniej niż na boisku, chociaż ostatnio udowodniłam, że nawet z kuchni można wyjść z obolałymi nogami i nie trzeba do tego bojowo nastawionych Holendrów (wystarczy zrzucić sobie metalowy talerz do owoców na stopę). Ale wracając do rzeczy. Dzisiejszy makaron to świetna propozycja dla pogodzenia tych, którzy wolą sosy pomidorowe do makaronu (np. ja) z tymi, którzy wolą śmietanowe (Mój Mąż). I w dodatku warto ugotować tego sosu więcej, ponieważ mam wrażenie, że najlepiej smakuje następnego dnia, odsmażony razem z makaronem na patelni.

Nie podam źródła przepisu, ponieważ przeszedł wyjątkowo znaczną modernizację i nie przypomina tego początkowego.


Składniki (na 3-4 porcje):
300-400g makaronu tagliatelle
1 duża cebula
3 duże pomidory
1 czerwona papryka
2-3 ząbki czosnku
150-200g wędzonego boczku
150-200g gęstej śmietany (może być kwaśna)
2 czubate łyżki masła
sól
pieprz
oregano
bazylia
majeranek
żółty ser do posypania

1. Boczek, cebulę, paprykę i pomidory kroimy w kostkę. Czosnek przeciskamy przez praskę.

2. Gotujemy makaron al dente.

2. Na patelni rozpuszczamy masło i wrzucamy pokrojoną cebulę, posypujemy solą, pieprzem i szczyptą majeranku i szklimy przez chwilę. Dorzucamy boczek, a gdy tłuszcz się wytopi, również czosnek i paprykę. Podsmażamy na małym ogniu 5-8 minut.

3. W tym samym czasie mieszamy dokładnie śmietanę z pomidorami, doprawiamy bazylią i oregano i gdy papryka lekko zmięknie, również dorzucamy na patelnię. Podsmażamy jeszcze ok. 8 minut na małym ogniu, doprawiając jeśli jeszcze potrzeba.

4. Podajemy makaron, polewamy sosem i posypujemy żółtym serem.

wtorek, 29 czerwca 2010

Zupa z młodej marchewki

Ostatnio zaniedbałam trochę bloga. W trakcie mundialu jakoś nie znajduję czasu na gotowanie czegoś przepysznego. A jeśli już coś ugotowałam to opisanie przekładałam na później. Blog nie ucieknie, a mundialu niestety nie powtórzą, chociaż byłyby do tego poważniejsze powody niż mój brak czasu na gotowanie, na przykład nieuznana bramka dla Anglików w meczu z Niemcami. W każdym razie zupa z młodej marchewki ma pewną cechę wspólną z mundialem. Jest rzadko i trzeba na nią długo czekać. Do ugotowania jej w żadnym razie nie nadaje się bowiem jesienno-zimowa przerośnięta marchew, musi być taka pyszna, młodziutka. A zupę warto zrobić bo jest super prosta i szybka.

Jeszcze tylko dodam, że przepis pochodzi z książki "365 obiadów..." E. Araszkiewicz i R. Chojnackiej. Pełny tytuł jest długi i podawałam go gdzieś już na blogu.

Składniki:
duży pęczek młodej marchewki
duża cebula
litr rosołu z kostki
łyżka masła
sól
pieprz
dwie łyżki posiekanej świeżej natki pietruszki



1. Marchew kroimy na plastry grubości pół centymetra, cebulę w kosteczkę.

2. W rondlu rozpuszczamy masło i wrzucamy na jakieś 5 minut marchew i cebulę cały czas mieszając.

3. Zalewamy rosołem i gotujemy razem - trudno mi powiedzieć ile czasu. Marchew powinna być prawie miękka.

4. Doprawiamy pieprzem i jeśli trzeba solą. Posypujemy natką pietruszki. A na następną taką zupę czekamy znowu rok.


czwartek, 10 czerwca 2010

Łódeczki z pomidorami i fetą

Dzisiejszy post wbrew wszelkim wcześniejszym zamierzeniom powinien być o upale. Bo z kim by człowiek dziś nie gadał to i tak padną słowa "pogoda", "upał", "klimatyzacja" lub "duchota". Jest tak gorąco, że mam wrażenie, że nawet pisanie na klawiaturze jest jakimś wielkim wysiłkiem fizycznym.

Przejdę więc czym prędzej do rzeczy. Dzisiejsze danie świetnie nadaje się jako ciepła przekąska zamiast sałatki do grilla. Wyszperałam podobne gdzieś w internecie, prawdopodobnie było to w kulinarnej sekcji onetu, ale głowy nie dam.

Składniki (na 2 porcje):
pomidor
pół kostki fety
oliwa z oliwek
świeże listki bazylii

1. Z folii aluminiowej tworzymy coś na kształt łódeczki - sztuk tyle ile ma być jedzących. Dno lekko smarujemy oliwą z oliwek.

2. Fetę i pomidor kroimy w grube plastry (takie 1-1,5 cm).

3. Układamy na zmianę fetę i pomidory schodkowo tak jak na zdjęciu:


4. Skrapiamy oliwą z oliwek i posypujemy posiekanymi świeżymi liśćmi bazylii.

5. Wkładamy na 10 minut do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Niestety po wyjęciu łódeczek zapomniałam zrobić zdjęcia i od razu zjedliśmy, dlatego oba zdjęcia nie ukazują końcowej wersji.

wtorek, 1 czerwca 2010

Zapiekanka makaronowa z kiełbasą i warzywami

Z weekendowego wypadku na Mazury przywiozłam sobie właśnie przeziębienie. Ponieważ głęboko wierzę, że dobry makaron leczy dolegliwości duszy i ciała powinnam zrobić go dziś na obiad. Tak się złożyło, że mam dziś już coś innego przygotowanego na obiad, dlatego makaron będzie chociaż na blogu - niestety w ten sposób pewnie bez właściwości leczniczych.

Przepis dostałam dawno temu od kuzyna mojego Męża.

Składniki (na 3-4 porcje):
300g makaronu (świderki, kolanka itp)
2 kiełbasy typu "Śląska"
1 duża cebula
10-12 pieczarek
garść zielonych oliwek z zalewy
3-4 kawałki papryki marynowanej
puszka krojonych pomidorów
150g żółtego sera
suszone oregano, bazylia, majeranek, natka pietruszki
mielona papryka (słodka czy ostra - wg uznania)
sól
pieprz
olej


1. Pieczarki kroimy w plasterki, cebulę w piórka i podsmażamy na oleju przyprawiając solą, pieprzem i majerankiem. Wyjmujemy ostrożnie, żeby nie zebrać za dużo tłuszczu.

2. Na pozostałym oleju podsmażamy pokrojoną w plasterki kiełbasę.

3. Makaron gotujemy w osolonej wodzie, paprykę kroimy w kostkę, oliwki przekrawamy na pół.

4. W żaroodpornym naczyniu mieszamy odcedzony makaron z kiełbasą, pieczarkami, papryką, oliwkami i pomidorami z puszki wraz z sokiem. Przyprawiamy ziołami i papryką mieloną. Wierzch posypujemy tartym żółtym serem, który możemy jeszcze raz posypać ziołami i papryką mieloną.

5. Wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 20-25 minut i podajemy :) Potrawa świetnie odgrzewa się w mikrofali na drugi dzień.

niedziela, 23 maja 2010

Ciasteczka migdałowe

Piekę zdecydowanie rzadziej niż gotuję. Pewnie wynika to stąd, że wolę jakieś mięsko i warzywa niż coś słodkiego. Dla mnie dzień bez obiadu to dzień stracony. A dzień bez ciastek to zupełnie normalny dzień. Ostatnio jednak coraz częściej spoglądam w stronę książek z przepisami na ciasta i ciasteczka, ponieważ jest to obszar mniej przeze mnie odkryty.
Prezentowane dzisiaj ciasteczka migdałowe szczególnie smakują mojemu Mężowi, który nadał im przezwisko "pysznioszki". Przepis pochodzi z książeczki "Kubuś Puchatek zaprasza na ciasteczka".


Składniki na ciasto:
3/4 kostki miękkiego masła
2/3 szklanki cukru
3 łyżeczki płynnego miodu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
25dag mąki pszennej
5 łyżek mleka
3-4 łyżki płatków migdałowych

Ponadto:
trochę masła do posmarowania blachy
cukier puder do posypania


1. Masło z cukrem ucieramy mikserem. Gdy składniki dobrze się połączą dodajemy miód i proszek do pieczenia.

2. Stopniowo dodajemy mleko i mąkę. Gdy wyrobi się z tego gładka masa dodajemy płatki migdałowe, ale w tym momencie mieszamy już ręcznie, bez miksera, gdyż w przeciwnym wypadku mogą nam się rozetrzeć na miazgę.

3. Wyrobioną masę owijamy w folię aluminiową i odkładamy na 2-3 godziny do lodówki.

4. Po schłodzeniu ciasta formujemy podłużne wałeczki wielkości palca.

5. Kładziemy wałeczki na posmarowaną masłem blachę, uważając, żeby zostawić im dużo miejsca - rozchodzą się na boki w trakcie pieczenia.

6. Pieczemy 10-12 minut w temperaturze 200 stopni - do uzyskania jasnobrązowego koloru.

7. Po wyjęciu, jeszcze ciepłe posypujemy cukrem pudrem i uważamy, żeby nie zjeść wszystkich zanim ostygną.


piątek, 14 maja 2010

Kolorowe danie z kurczaka

Zdarza mi się wymyślać dania na podstawie intuicji, że coś do siebie powinno pasować albo coś kiedyś z czymś próbowałam. Również czasem jem dobre jedzonko w knajpie i mam ochotę je powtórzyć i zgaduję jak mogło być zrobione. Czasami wychodzi lepiej, czasami gorzej, kilka potraw już na stałe weszło do naszego domowego jadłospisu. Dzisiejsze danie zrobiłam po raz pierwszy. Miałam ochotę na shoarmę z serem. W smaku wyszło co innego ale chyba jest to nawet lepsze. A wygląda ślicznie i kolorowo. Na pewno zrobię to jeszcze nie raz w domu.


Składniki (na dwie osoby):
podwójna pierś z kurczaka
1 średnia cebula
1 czerwona papryka
1 zielona papryka
150g żółtego sera
olej
ocet
sól
pieprz
curry
mielona papryka ostra i słodka
czosnek granulowany


1. Przygotowujemy marynatę: 3 łyżki oleju i jedną octu mieszamy ze sobą, dodajemy płaską łyżeczkę curry oraz po ćwierć łyżeczki granulowanego czosnku, mielonej papryki ostrej i słodkiej.

2. Kurczaka kroimy w kostkę o boku mniej więcej 2-3 cm. Mieszamy z marynatą i odstawiamy na kilka godzin.

3. Z papryk wykrawamy gniazdka nasienne i kroimy na 3-4cm paseczki. Cebulę kroimy w piórka - porównywalnej długości.

4. Kurczaka podgrzewamy na grillu elektrycznym. W tym samym czasie na patelni na łyżce oleju szklimy cebulę, przyprawiając lekko solą i pieprzem. Po 3 minutach dodajemy paprykę i podsmażamy jeszcze 5 minut.

5. Gdy kurczak jest już ugrillowany przykrywamy go warzywami (cały czas na grillu), a po kolejnych 3 minutach posypujemy startym serem. Gdy ser się rozpuści danie jest gotowe.


Na zdjęciu widać danie jak je podałam - z grillowanym indyjskim chlebem naan. W smaku jest trochę podobny do pity.

niedziela, 9 maja 2010

Krem pomidorowy

Mogę śmiało powiedzieć, że gotowanie jest nie tylko moim hobby. Jest to również w jakiś sposób wyrażanie uczuć. Przykładowo zdarza mi się przygotować Mężowi rzeczy, których sama nie jem, ale chcę sprawić mu w ten sposób przyjemność i mam takie poczucie, że o niego w ten sposób dbam. Lubię gotować dla przyjaciół, rodziny i znajomych. Gdy mają przyjechać goście na weekend to już kilka dni prędzej myślę co ugotuję i staram się trafić z czymś, czego jeszcze nie jedli. Przed imprezami planuję co przygotuję i kiedy to zrobię, w jakiej kolejności, żeby było świeże i pyszne. Tak więc przy okazji informacja dla wszystkich, którzy byli naszymi gośćmi kiedykolwiek - gdy coś gotuję na Wasz przyjazd to wyrażam swoją sympatię ;-)

Zupą prezentowaną dzisiaj nie miałam okazji jeszcze zbyt często wyrażać sympatii, bo gotuję ją od niedawna. Przepis dostałam od naszego przyjaciela (Bartek pozdrawiam). I nie dość, że jest pyszna, to jeszcze świetnie się prezentuje, również na zdjęciach.


Składniki:
3 puszki krojonych pomidorów razem z sokiem
1 kostka rosołowa
1 mała lub 1/2 dużej cebuli
3 ząbki czosnku
2 łyżki oliwy z oliwek
sól
pieprz
suszona bazylia

Opcjonalnie:
listki świeżej bazylii
grzanki z chleba
śmietana gęsta do zup


1. Cebulę kroimy bardzo drobno, a czosnek przeciskamy przez praskę.

2. Kostkę rosołową rozpuszczamy w 200ml wody.

3. Cebulę szklimy na patelni, na oliwie z oliwek, pod koniec dodajemy czosnek. Całość dodajemy do wody z kostką rosołową i stawiamy na małym ogniu.

4. Pomidory smażymy na patelni na oliwie, która została po cebuli i czosnku. Potem całość łączymy i gotujemy jeszcze 8-10 minut na małym ogniu.

5. Przyprawiamy solą, pieprzem i suszoną bazylią, po czym miksujemy na krem.
Na zdjęciu widać krem posypany grzankami i świeżymi listkami bazylii, ale chyba jeszcze lepszy jest jak doda się do niego czubatą łyżeczkę śmietany i zamiesza tylko trochę. Tworzą się wtedy takie fantazyjne esy floresy, a zupa miejscami jest bardziej pomidorowa, a miejscami łagodniejsza. Naprawdę super :-) Ale oczywiście najlepiej jak każdy sobie wybierze, które dodatki mu najbardziej pasują.

sobota, 1 maja 2010

Grillowane serduszka w piwnej marynacie

Dziś kilka słów o fotografiach. Nie zaznaczyłam tego wyraźnie w pierwszych dwóch postach - ale znaczna większość zdjęć na tym blogu była i będzie autorstwa mojego Męża. I w zdecydowanej większości będą to już fotki gotowych potraw. Są jednak czasem dania, które kompletnie nie są fotogeniczne. Jeszcze nie wymyśliłam sposobu na dobrą prezentację takiego jedzenia - czy lepiej wtedy zdjęcia nie zamieścić wcale, czy zamieścić w myśl zasady, że wygląd nie zawsze świadczy o smaku. Dzisiaj prezentowane serca wyglądają tak sobie (mimo, że są naprawdę świetne). Tak więc wyjątkowo zamieszczam zdjęcie jedzenia w trakcie robienia - na grillu prezentowały się jeszcze całkiem dobrze. I wyjątkowo mojego autorstwa.

Przepis jest wzięty z jakiejś broszury o kuchni brazylijskiej, która wiele lat temu dołączona była do Gazety Wyborczej. Do marynaty w oryginalnym przepisie dodawało się jeszcze szczypiorek, ale pęczek szczypiorku w złośliwy sposób przemieścił się w mojej lodówce i przykleił do tylnej ścianki akurat tuż przed przygotowaniem marynaty. Podaję więc przepis dokładnie tak, jak zrobiłam.


Składniki (na 2 porcje):
0,4kg kurzych serduszek
100ml jasnego piwa (resztę wypić)
100ml oleju
4-5 ząbków czosnku
sól
pieprz
suszone oregano

1. Serduszka oczyszczamy, myjemy i zostawiamy do osuszenia.

2. Ząbki czosnku przeciskamy przez praskę i mieszamy dokładnie z olejem i piwem, doprawiając całość solą, pieprzem i suszonym oregano.

3. Serduszka wkładamy do miski i zalewamy marynatą tak, aby wszystkie były całkowicie przykryte. Sama marynata też wygląda nie najlepiej, ale nie można się zrażać. Serduszka w marynacie najlepiej zrobić wieczorem dnia poprzedzającego grillowanie - niech się przejdą przyprawami.

4. Grillujemy jakieś 25-30 minut. Mimo, że są małe, grillują się wolniej niż inne mięso z kurczaka, nawet w większych kawałkach.


Oryginalnie Brazylijczycy grillują mięso, w tym także takie serduszka, na specjalnych szpadach. Są one zrobione z jakiegoś rodzaju metalu i chodzi o to, że nagrzewają się dostarczając ciepła mięsu również od wewnątrz. Oczywiście w warunkach domowych nie wyobrażam sobie grillowania na szpadach, a takie na zwykłym grillu elektrycznym też są naprawdę dobre.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Surówka z kapusty i jabłka

Nagromadziło mi się ostatnio trochę przepisów, do których zdjęcia czekają niecierpliwie w aparacie no i jakoś trudno mi było zdecydować się co dziś zamieścić. Zdecydowałam się na tę surówkę z dwóch powodów. Po pierwsze świetnie się komponuje z przedstawionym ostatnio kurczakiem, jak dorobić jakieś frytki to jest to już naprawdę pełen obiad. No a drugim powodem są rodzynki. Jakoś za nimi nie przepadam. Ale wymoczone w soku jabłkowym i dodane do tej surówki są naprawdę świetne. Spotkałam się z pomysłami moczenia rodzynek w winie lub brandy, ale nie w soku. I właśnie te będą od teraz moje ulubione.

Kierowałam się przepisem z książki "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta" Ewy Araszkiewicz i Romany Chojnackiej. Jest to bez wątpienia jedna z ciekawszych pozycji na mojej półce z książkami kucharskimi.

Składniki (na 4-6 porcji):
1/4 średniej główki białej kapusty
1 duże jabłko
rodzynki wg uznania (ja dałam jakieś pół szklanki)
sok jabłkowy
szklanka jogurtu naturalnego
sól
pieprz
sok z cytryny
cukier
suszona natka zielonej pietruszki

1. Kapustę ucieramy (najlepiej w robocie kuchennym), lekko solimy, przelewamy wrzątkiem i zostawiamy do osączenia.

2. Rodzynki zalewamy sokiem jabłkowym - tyle, żeby były przykryte.

3. Jabłko również ucieramy, skrapiamy sokiem z cytryny (żeby zapobiec ciemnieniu) i mieszamy z kapustą. Odstawiamy na 10 minut.

4. Jogurt doprawiamy do smaku solą, pieprzem i suszoną natką pietruszki, jeśli jabłko jest mocno kwaskowe, to można dodać również szczyptę cukru.

5. Do kapusty z jabłkiem dorzucamy odcedzone z soku rodzynki i mieszamy wszystko z przyprawionym jogurtem.

Teoretycznie w książce polecono podawać zaraz po przygotowaniu, ale nam surówka została do następnego dnia i jakoś nic złego jej smakowi się nie stało.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Kurczak w panierce krakersowej

Witam na moim kulinarnym blogu. Nie jest to inicjatywa zupełnie nowa, prowadziłam już blog kulinarny, niestety pewne okoliczności sprawiły, że zakładam nowiutki, zupełnie od początku. Mam nadzieję, że będzie dzięki temu lepszy i ciekawszy. Zainteresowanych nową nazwą odsyłam do działu "O mnie", a głodnych do zapoznania się z moimi przepisami.

Zacznę od przepisu super prostego. Pierwszy raz takiego kurczaka jadłam u Mamy, która mimo, że sama jest wegetarianką, robi czasem bardzo dobre rzeczy z mięsa dla innych. Mięsko zrobione w ten sposób jest super delikatne.


Składniki:
filety z piersi kurczaka (tyle ile mamy osób)
litr maślanki naturalnej
paczka krakersów

1. Kurczaka kroimy w mniejsze, płaskie kawałki. Namaczamy w maślance.

2. Krakersy rozbijamy na zupełnie drobny proszek. Idealnie się do tego nadaje moździerzyk do przypraw.

3. Namoczone filety obtaczamy w proszku krakersowym.

4. Kawałki kurczaka rozkładamy na folii aluminiowej na blasze i wkładamy na 20 minut do nagrzanego do 200 stopni piekarnika.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...