środa, 22 czerwca 2016

Zupa Tom Khaa Gai

Co jakiś czas pojawia się u mnie na blogu wątek piłkarski - oczywiście u mnie teraz na pierwszy plan znowu wysunęło się Euro 2016. Wciąż przeżywam jeszcze wyjście z grupy, pierwszy raz za mojej pamięci na jakichkolwiek mistrzostwach. Mistrzostwom w telewizji powinno towarzyszyć też coś mistrzowskiego na talerzu. Dziś, drugi raz w ciągu tego tygodnia, zrobiłam tajską zupę Tom Khaa Gai. Jadłam ją kilka razy w naszej ulubionej tajskiej knajpce, ale Małżon uznał, że moja jest nawet lepsza. Jej smak zawdzięczam dobremu przepisowi (z "W mojej tajskiej kuchni" D. Ładochy) i oryginalnym składnikom ze sklepu z orientalnymi produktami. Naprawdę warto kupić oryginały, a nie zamienniki, aczkolwiek ja następnym razem podaruję sobie pochwiaki. Moim zdaniem jak dodam więcej pieczarek, to zupa nic nie straci.


Składniki (niby na 4 porcje, ale jest tak dobra, że zjedliśmy całą od razu na 2 osoby):
200g piersi z kurczaka
400ml mleka kokosowego
400ml wody
1 papryczka chili
1 łodyga trawy cytrynowej
6 liści limonki kaffir
10 plasterków galangalu
1/2 limonki
1 i 1/2 łyżki cukru palmowego
1 czubata łyżka pasty tom khaa
2 łyżki tajskiego sosu rybnego
5 kapeluszy pieczarek
1/2 puszki pochwiaków w zalewie
kolendra do posypania (najlepiej tajska)

1. Chili myjemy i bardzo drobno siekamy. Trawę cytrynową kroimy w kawałki 2cm. Kurczaka kroimy w paseczki. Pieczarki oczyszczamy i kroimy w ćwiartki, również w ćwiartki kroimy pochwiaki.

2. Mleko kokosowe zagotowujemy z pastą tom khaa. Dodajemy wodę, chili, porwane listki kaffiru, galangal i trawę cytrynową. Ponownie zagotowujemy.

3. Dodajemy kurczaka, a po około 3 minutach również pieczarki, pochwiaki i cukier palmowy. Gotujemy jeszcze 5 minut. Przyprawiamy sokiem z limonki i sosem rybnym. Na talerzach posypujemy świeżą kolendrą.


czwartek, 16 czerwca 2016

Tarta z truskawkami i masą z białej czekolady

Byliśmy ostatnio na wieczór na małej nasiadówie u Przyjaciół, w sumie 6 osób dorosłych i jedno niemowlę. Oprócz pysznych rzeczy na kolację, była obłędna tarta na deser. Jak się okazało, w moment pożarliśmy ją całą. Nie mogłam wyjść stamtąd bez tego przepisu, który pochodzi "od koleżanki z pracy", tyle że nie mojej, bo to już cały łańcuszek przepis zaliczył :) Dość, że jest pyszny i mało skomplikowany. I aż się prosi na sezon truskawkowy, bardzo polecam.


Składniki (na formę o średnicy 26cm):
150g mąki pszennej (u mnie typ 500)
30g cukru
125 masła
1 łyżka wody
200ml śmietanki 30%
125g białej czekolady
1 jajko
truskawki
masło do wysmarowania formy

1. Masło kroimy w kostkę, mąkę przesiewamy. Z mąki, cukru, masła i wody szybko zagniatamy na jednolitą masę. Zawijamy w folię aluminiową i odkładamy na 30 minut do lodówki.

2. Czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w rondelku na bardzo małym ogniu. Dodajemy śmietankę i mieszamy aż powstanie jednolita masa. Odstawiamy do przestygnięcia.

3. Formę do tarty smarujemy masłem i wylepiamy ciastem. Nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 25 minut. 

4. Gdy masa czekoladowa przestygnie i zacznie gęstnieć dodajemy roztrzepane jajko i bardzo dokładnie mieszamy.

5. Na podpieczonym spodzie tarty układamy truskawki umyte, osuszone i oczyszczone z szypułek. Zalewamy masą czekoladową i wstawiamy jeszcze na 15 minut do piekarnika nastawionego na 160 stopni.

Tartę dodaję do akcji:


wtorek, 14 czerwca 2016

Knedle z truskawkami

Knedle są super. Zawsze myślałam, że pierogi lubię, a knedle nie bardzo, ale to wszystko było zanim sama zaczęłam je robić. Teraz bardzo lubię, chodziły mi zresztą po głowie po powrocie z Indii, od tego czasu robiłam je dwa razy. Najlepsze, że zaraz po powrocie jak zrobiłam to zabrakło mi mąki. Wyszły bardziej kleiste, przez to mniej ładne, ale za to bardziej pyszne. Dlatego podaję proporcje na właśnie takie.


Składniki (na ok. 14 sztuk):
550g ziemniaków (waga surowych po obraniu)
150g mąki pszennej
1 jajko
14 truskawek
trzcinowy cukier
słodka śmietanka do polania

1. Ziemniaki gotujemy, mielimy lub rozgniatamy i zostawiamy do ostudzenia. Truskawki myjemy i obieramy z szypułek.

2. Mąkę przesiewamy przez sito i dodajemy do ziemniaków, wbijamy również do masy jajko. Zagniatamy ciasto, aż stworzy gładką masę.

3. W dużym garnku o szerokim dnie gotujemy lekko osoloną wodę.

4. Z ciasta odrywamy po kawałku ciasta, kładziemy na nie truskawkę i formujemy kulkę. Knedle wrzucamy na gotującą się wodę, gdy wypłyną gotujemy 4-5 minut.

5. Na talerzu knedle polewamy słodką śmietanką i posypujemy trzcinowym cukrem.


Przepis dodaję do akcji:


wtorek, 7 czerwca 2016

Gotowany łosoś z masłem pietruszkowo-anchois

Nie jest tajemnicą, że Małżon ponad wszelkie ryby uwielbia łososia. Postanowiłam ostatnio uraczyć go czymś nowym w tym temacie i zdecydowałam się na łososia gotowanego. Z duszą na ramieniu, bo nigdy nie robiłam gotowanej ryby (poza taką w zupie). Grillowana, pieczona, smażona tak, ale gotowana? To mogło być albo kompletne fiasko, albo wielki przebój w mojej kuchni. Taram, taram, był przebój. Małżon po zastanowieniu się stwierdził, że to najlepszy łosoś jakiego zrobiłam. Muszę przyznać, że i mnie smakował, dlatego dwa dni później była powtórka. Tym razem Małżon robił i to jego jest ta kompozycja z wielkimi truskawami. 

Przepis wzięłam z bloga Maggie, minimalna zmiana wynika z zawartości moich szuflad (brak nasion musztardowca).


Składniki (na 2 porcje):
300-350g łososia (u mnie filet ze skórą)
1,5 łyżki miękkiego masła
1,5 łyżki posiekanej natki pietruszki
2 fileciki anchois
1 średnia cebula
1/3 szklanki octu z białego wina
1/4 szklanki cukru
1 łyżeczka nasion kolendry
1 płaska łyżeczka soli
1/2 łyżeczki białej gorczycy
1/2 łyżeczki ziaren czarnego pieprzu


1. Fileciki anchois siekamy bardzo drobno. Masło rozgniatamy widelcem razem z posiekaną natką i anchois. Odkładamy do lodówki, żeby smaki się przegryzły.

2. Cebulę kroimy w plastry. Do garnka wrzucamy plastry cebuli, cukier, ocet, gorczycę, kolendrę, ziarna pieprzu i sól. Zalewamy czterema szklankami wody. Zagotowujemy, zmniejszamy ogień i gotujemy 15 minut.

3. Łososia kroimy na dwa kawałki i układamy na dnie szerokiego rondla. Przecedzamy zalewę i zalewamy nią łososia. Podgrzewamy i od momentu gdy płyn zabulgocze gotujemy na umiarkowanym ogniu 8-10 minut.

4. Łososia wykładamy na talerze i na każdym kawałku układamy porcję masła z pietruszką i anchois.


sobota, 4 czerwca 2016

Wrapy ze szparagami i pieczarkami z kaparowym majonezem

Przez ten wyjazd do Indii prawie mnie ominął sezon szparagowy. No właśnie, prawie. Od kiedy wróciliśmy to szparagi jemy co drugi dzień :) Białe, zielone, zmiksowane na zupę-krem, w całości... Jednym z najlepszych dań, jakie ostatnio zrobiłam ze szparagami były wrapy, do których trafiły szparagi grillowane, do tego grillowane pieczarki, majonez kaparowy (dla mnie wersja z jogurtem)... Małżon nazwał to zdrowszą wersją kebabu, ale ja myślę, że to coś o wiele, wiele lepszego niż kebab :)


Składniki (na 2 porcje):
10 szparagów
8 dość dużych pieczarek
2 tortille
1 czubata łyżeczka ziół prowansalskich
2 czubate łyżeczki majonezu
12 kaparów
pieprz czarny

1. Szparagi i pieczarki grillujemy do miękkości na grillu elektrycznym lub patelni grillowej.

2. Kapary kroimy bardzo drobno, mieszamy z majonezem, przyprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem.

3. Na grillu, suchej patelni lub w mikrofali podgrzewamy tortille przez 30-40 sekund. Na każdą tortillę kładziemy 5 grillowanych szparagów. Posypujemy ziołami prowansalskimi, rozprowadzamy połowę majonezu, wzdłuż szparagów kładziemy pieczarki jedna za drugą i zwijamy tortillę we wrap. 


środa, 1 czerwca 2016

Nasza podróż do Indii od strony talerza

Na FB była ostatnio mała podpowiedź co znajdziecie w tym poście i co spowodowało moją ostatnią nieobecność na blogu. Dziś bowiem nadszedł czas, żeby podsumować krótko naszą podróż do Indii od strony kulinarnej. Najwięcej uwagi poświęcę indyjskim śniadaniom, ponieważ dzięki miłemu panu kucharzowi w Pune, miałam okazję popróbować różnych dań. Gdy dowiedział się, że interesuje mnie lokalna kuchnia, to skombinował kilka rzeczy nawet spoza karty (dlatego będzie problem z prawidłową pisownią). Pierwszym śniadaniowym daniem wypróbowanym przeze mnie jeszcze w Bombaju, były masala dosa - rodzaj naleśników z nadzieniem z ziemniaków, cebuli, przypraw i pewnie jeszcze czegoś. To był mój zdecydowany faworyt wszystkich śniadań.


Również z nadzieniem z ziemniaków występował placek kulcha podawany w towarzystwie sosu z ciecierzycą na ciepło oraz zimnego sosu tamaryndowego.


Bardzo dobre były placki uttapam - niestety nie wiem z czego.


Kolejnym pysznym śniadaniem było maisur masala, które bardzo podobne były do masala dosa i poza pokrojeniem w kawałki nie bardzo udało mi się znaleźć różnicę.


Mojego uznania nie znalazły manu wara - krążki z jakiegoś rodzaju mąki smażone na głębokim tłuszczu. Były dla mnie bezsmakowe, ale sosy podawane do nich były super, zwłaszcza ten kolendrowy.


W ostatnim dniu przed wyjazdem dostałam na śniadanie coś, czego nazwy moja pamięć nie zarejestrowała nawet w przybliżeniu. Było również dosyć bezsmakowe, aczkolwiek okazale wyglądało.


Jeśli chodzi o indyjskie obiady, to moim faworytem był ser paneer w sosie lahori, danie tego typu można znaleźć w raczej eleganckich restauracjach.


Za to stołówki pracownicze wydają posiłki tego typu:


Ponieważ bałam się jeść na ulicy, raczej żywiłam się w lokalach wyglądających "zachodnio", nierzadko z kuchnią stylizowaną na europejską. Osobne słowa należą się kuchni włoskiej, która w Indiach wygląda nader zabawnie. Do pizzy z zielonym chili i kurczakiem w indyjskich przyprawach zamiast oliwy dostałam tabasco i pojemniczek z suszonymi płatkami chili (żeby nie było, użyłam!).


Za to makaron to najciekawsza historia. Do sosu powrzucane zostały składniki kojarzące się z grubsza z Włochami (oliwki, kapary, marynowane karczochy, ser), na to położone zostało grillowane mięso, a całość podana była z tostami czosnkowymi.


Na sam koniec słówko poświęcone sieci McDonalds. Nie ma tam hamburgera, cheesburgera ani BigMaca, są jakieś drobiowe burgery. Ale są również takie jak na zdjęciu, gdzie całe menu to lody, ciastka i kawa.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...