piątek, 28 lutego 2014

Zapiekanka ziemniaczana ze szpinakiem

Wróciłam z urlopu :) To z zamierzenia miał być urlop na deskę. I nawet trochę był,, bo coś tam się udało pojeździć. Ale z drugiej strony był także dzień na piknik na świeżym powietrzu. W Polsce. W lutym. Śmieję się z tego do dziś. Udało nam się też zrobić jednodniowy wypad do Czech. Byliśmy w Ostravie i zwiedziliśmy ciekawy obiekt - Dolni Oblast Vitkovice. Jest to obszar po nieczynnej kopalni, w którym jest teraz m.in. interaktywne muzeum i sala konferencyjna. Nie jest to coś ładnego, ale jest to ciekawe, jak można zagospodarować tak przemysłowy obszar.

A jak już mowa o urlopach, to dzisiaj potrawa inspirowana urlopem z zeszłego roku. W Chorwacji często zamawialiśmy blitvę z krompirjem jako dodatek do dania głównego. Blitwę zastąpiłam szpinakiem, dodałam jeszcze trochę sera żółtego i podałam z tzatziki, wyszedł z tego lekki obiad, ale zawsze możecie podać jako dodatek do mięsa.


Składniki (na 2 lub 4 porcje jeśli dodatek):
600g ziemniaków (waga po obraniu)
120-150g startego żółtego sera
3 ząbki czosnku
250-300g mrożonego szpinaku w liściach
2 łyżki masła czubate
sól morska
pieprz

1. Obrane ziemniaki kroimy w kostkę o boku ok. 3cm. Gotujemy do miękkości, ale uważamy, żeby nie rozgotować, bo się zrobi ciapa.

2. W rondlu rozpuścić masło, dodać szpinak i rozgniecione ząbki czosnku. Posypać solą morską i pieprzem. Podgrzewać tak długo, aż szpinak się rozmrozi. Wymieszać z połową sera żółtego.

3. Naczynie żaroodporne nasmarować masłem. Włożyć ziemniaki i wymieszać ze szpinakiem. Posypać resztą sera. Wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na 15 minut.


niedziela, 16 lutego 2014

Dorsz w cieście piwnym

Nie przepadam za rybami w klasycznej panierze z jajka i tartej bułki. Uważam, że taka panierka nie tylko potrafi przytłoczyć smakiem pyszną rybę, ale przede wszystkim robi z niej dużo cięższe danie. Jeśli już w czymś musi być obtoczona, to już niech będzie w samej mące. Dlatego z pewnymi obawami podchodziłam do tego przepisu - czy ryba w cieście w ogóle mi zasmakuje? Na szczęście smakowała, choć i tak nadal wolę ryby w lżejszych wydaniach. Jako odmiana jednak, to czemu nie. Polecam z kufelkiem piwa.

Przepis zaczerpnięty z książki M. Caprari "Kuchnia bez granic" tylko z kosmetycznymi zmianami proporcji.


Składniki (na 3 porcje po 2 kawałki):
500g fileta z dorsza
3/4 szklanki mąki pszennej (dałam typ 500)
150ml jasnego piwa (u mnie niepasteryzowane)
1/2 łyżeczki mielonej papryki słodkiej
1/2 łyżeczki mielonej papryki ostrej
sól morska
pieprz czarny
olej do smażenia
1 cytryna

1. Mąkę dokładnie mieszamy z piwem, paprykami mielonymi, solą i pieprzem, tak żeby nie było grudek. Nie bójmy się dodać troszkę więcej soli i pieprzu, żeby ciasto nie było mdłe - najlepiej mimo wszystko troszkę spróbować. Mąkę z piwem odstawiamy na 15 minut - niech odpocznie.

2. Rybę myjemy, suszymy i kroimy na niewielkie porcje. Maczamy ją w cieście i smażymy na głębokim oleju po 3-5 minut z każdej strony (chyba, że mamy bardzo grube kawałki to więcej).

3. Każdy kawałek ryby odsączamy z nadmiaru tłuszczu. Podajemy z plasterkiem lub ćwiartką cytryny.

sobota, 15 lutego 2014

Cynamonowo-kardamonowe warkocze Eweliny

Ostatnio te przepyszne słodkie bułeczki piekłam dwa razy, ale niestety jedliśmy tylko raz. Za pierwszym razem wyrobione i pięknie pachnące ciasto zostawiłam do wyrośnięcia, posprzątałam kuchnię w tym czasie i już miałam wynieść śmieci, gdy mój wzrok padł na drożdże czekające na dodanie. No cóż, wtedy nie miałam już w domu tyle mąki, żeby zagnieść drugie ciasto, ale nie dawało mi to spokoju więc zrobiłam te bułeczki niedługo potem. Uwielbiam je od pierwszego kęsa. Ponieważ Ewelina, od której mam przepis, wypowiedziała się kiedyś, że jest żywą reklamą mojego bloga, to niezmiernie się cieszę, że tym razem ja mogę zareklamować jej zdolności kulinarne. A więc zapraszam na przepyszne bułeczki - najbardziej smakują mi bez dodatków, tylko z kubkiem gorącego kakao. Ale sądzę, że pasować powinny również do nutelli lub dżemu.


Składniki (na 8 długich lub 16 krótkich warkoczy):
150g masła
200ml mleka
500g mąki pszennej (dałam typ 500)
7-8g suszonych drożdży
2 łyżki cukru
1 płaska łyżeczka mielonego cynamonu
1 płaska łyżeczka mielonego kardamonu
2 jajka
szczypta soli
drobny cukier kryształ

1. W rondelku podgrzewamy razem masło i mleko aż do całkowitego rozpuszczenia.  Zestawiamy z kuchenki.

2. Do miski robota wsypujemy wszystkie sypkie składniki poza drobnym cukrem kryształem. Dodajemy jajka. Wyrabiamy końcówką z hakiem przez 3-4 minuty dolewając stopniowo ciepłe (ale nie gorące) mleko z masłem. Składniki powinny się dobrze połączyć, a ciasto powinno być elastyczne i sprężyste.

3. Przykrywamy ciasto ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 godzinę i 15 minut.

4. Ciasto dzielimy na 8 lub 16 równych porcji. Każdą porcję rozdzielamy jeszcze na trzy części i formujemy z nich wałeczki o grubości palca. Ciasto jest bardzo sprężyste i trochę te wałeczki się skracają.


5. Układamy po 3 wałeczki obok siebie, sklejamy końce z jednej strony, a resztę zaplatamy jak warkocz, po czym sklejamy z drugiej strony. Każdy taki warkocz obtaczamy w drobnym cukrze.


6. Warkocze wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez 25-30 minut. Warkocze powinny się pięknie zrumienić, wtedy są gotowe.


piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowe tagliatelle z krewetkami, suszonymi pomidorami i szpinakiem

"To najlepszy obiad walentynkowy" - usłyszałam dzisiaj. Coroczne zastanawianie się - ulec nastrojowi i gdzieś wyjść na obiad, czy jednak pokierować się rozsądkiem, bo w ten dzień wszędzie tłoczno - musiało ustąpić czynnikowi wyższemu, czyli jakiemuś wirusowi, którego Małżon podłapał. Wczoraj wracając z pracy kupiłam więc krewetki, w końcu podobno to afrodyzjak, więc do Walentynek pasuje. Podałam w takim połączeniu dość klasycznym, aczkolwiek i tak wyszedł taki lepszy obiad, bo w końcu Polska raczej nie jest specjalnie owocomorzowa i nie są one dostępne w każdym sklepie na rogu, nie robimy ich też w domu zbyt często (ha, co innego jak się uda wyjechać gdzieś bardziej na południe, to owoce morza rzondzom, próbujemy się ich wtedy najeść na zapas). W każdym razie polecam taki makaron - pyychoota.


Składniki (na 2 porcje):
150-180g tagliatelle
10-12 krewetek (kupiłam gotowane, ale takie z mrożonki też się pewnie nadadzą, tylko trzeba zmienić czas podgrzewania)
5-7 suszonych pomidorów z zalewy
150g szpinaku mrożonego w liściach
3 ząbki czosnku
2 szalotki
2 łyżki oliwy
1 łyżka masła
3 łyżeczki zalewy od pomidorów suszonych
70-100ml wina
1-2 kawałki suszonych peperoncini
sól morska
pieprz czarny

1. Makaron gotujemy al dente.

2. Szalotki kroimy w półplasterki, suszone pomidory w mniejsze części, ząbki czosnku obieramy, rozgniatamy płaską częścią noża i kroimy na plasterki. Krewetki pozbawiamy główek, nóżek i pancerzyków (ogonki zostawiamy).

3. Na patelni podgrzewamy oliwę i masło z peperoncini. Gdy widzimy, że tłuszcz jest gorący zdejmujemy peperoncini, wrzucamy szpinak, szalotkę i czosnek. Podgrzewamy aż do rozmrożenia szpinaku. Wszystko posypujemy solą morską i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.

4. Dodajemy suszone pomidory, wino i trochę zalewy z suszonych pomidorów i dalej podgrzewamy cały czas mieszając. Po 2-3 minutach dodajemy krewetki i mieszamy.

5. Po 1-2 minutach skręcamy ogień na zero, na patelnię wkładamy odcedzone tagliatelle, wszystko razem mieszamy i podajemy.


Uwaga, jeśli chcemy podkręcić smak jeszcze bardziej, dodajmy łyżkę kaparów w tym samym momencie co suszone pomidory. Tym razem zapomniałam kupić, ale tak też już jedliśmy i jest również pysznie.

piątek, 7 lutego 2014

Zimowa sałatka owocowa

Sałatka z dzisiejszego posta to świetny sposób na deser. Tym co lubię w niej najbardziej to starta kostka mlecznej czekolady na wierzch. Tak podawała sałatkę owocową moja Mama, a potem ja też tak robiłam, ale już dość dawno. Ostatnio zastanawiałam się, czemu ja jej w ogóle nie podaję. Przypomniałam sobie w trakcie robienia - bo nienawidzę zdejmowania białych błonek z grapefruita :) Natomiast jak już się poświęciłam, to sałatka znikła w mgnieniu oka.


Składniki:
1 grapefruit
1 pomarańcza
2 mandarynki
2 kiwi
1 duży banan
3 łyżki płatków migdałowych
1 kostka mlecznej czekolady


1. Płatki migdałowe prażymy na suchej patelni.

2. Wszystkie owoce obieramy. Z grapefruita zdejmujemy białe błonki, jak nam się chce to z pomarańczy również (mi się nie chciało).

3. Kiwi i banana kroimy w kostkę, pomarańczę i grapefruita w cząstki, każdą część mandarynki w poprzek na pół.

4. W misce mieszamy owoce i płatki migdałowe. Na wierzch ścieramy na tarce o małych oczkach kostkę mlecznej czekolady.


środa, 5 lutego 2014

Jajka po andaluzyjsku

Zdarzył mi się w tej chwili "zator" w zdjęciach i szybciej przybywa mi zdjęć, niż mam czas pisać posty (każdy kulinarny bloger wie o czym mówię). Mam dla Was kilka przepisów w kolejce i już miałam dzisiaj publikować inny przepis, kiedy dzisiejszy obiad kompletnie podbił moje kubki smakowe. Małżona zresztą też. To najlepsza potrawa z jajek, jaką udało mi się w życiu popełnić. Nada się świetnie na śniadanie, na ciepłą kolację, a my dziś nawet zjedliśmy je jako obiad - piekarnik i tak miał chodzić, więc wrzuciłam kilka mrożonych frytek, a całość dopełniła sałata z dressingiem z oliwy z oliwek, octu balsamicznego i czosnku. Przepis ze strony bbcgoodfood.com z moimi zmianami.


Składniki (na 2 porcje):
4 jajka
1 czerwona papryka
1 mała cebula
1/2 szklanki mrożonego groszku (rozmrozić)
4-5 plastrów chorizo o grubości 0,5 cm
4-5 pomidorków truskawkowych
1/3 łyżeczki wędzonej papryki
1 łyżka oliwy z oliwek
sól morska
czarny pieprz


1. Cebulę kroimy w piórka, paprykę w niedużą kostkę (o boku 3/4cm), pomidorki w ćwiartki, chorizo w kostkę.

2. Na rozgrzanej łyżce oliwy szklimy cebulkę, po czym dodajemy paprykę i podgrzewamy jeszcze 3-5 minut. Posypujemy świeżo zmielonym czarnym pieprzem i szczyptą soli morskiej.

3. Na dnie niedużego naczynia żaroodpornego układamy paprykę. Możemy też użyć oddzielnych kokilek na poszczególne porcje. Łyżką rozsuwamy paprykę na boki tak, aby powstały cztery oddzielne zagłębienia. W każde z nich wbijamy po jednym jajku.

4. Jajka posypujemy wędzoną papryką, a także solimy. Na wierzchu rozrzucamy groszek, kostki chorizo i pomidorki.

5. Wkładamy do nagrzanego do 210 stopni piekarnika na 10-12 minut.


niedziela, 2 lutego 2014

Owsiano-bakaliowe ciasteczka Natalii

Ręka do góry, kto jako dziecko lubił wydłubywać palcem z ciastek/ciasta coś dobrego? Mogły być to orzechy, rodzynki (tych akurat ja nigdy nie ruszałam), owoce... No chyba każdy. Jeszcze dzisiaj by się chciało tak czasem coś wyjeść. Dlatego polecam dzisiejsze ciasteczka, są tak napakowane bakaliami, że nawet nie ma sensu myśleć o wyciąganiu niektórych składników, trzeba jeść je całe. Robi się je szybko i naprawdę łatwo. Przepis, jak sugeruje nazwa posta, dostałam od pewnej Natalii i u mnie w domu te ciasteczka już na zawsze zostały ochrzczone "ciasteczkami Natalii". Podaję najpierw oryginalny przepis, a potem jeszcze to co dałam dodatkowo.


Składniki (na ok. 35 sztuk):
2 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
szklanka mąki tortowej
3/4 szklanki cukru
jajko
200g miękkiego masła lub margaryny
szklanka suszonej żurawiny
szklanka rodzynków
1/2 szklanki mieszanki orzechów
100g (tabliczka) mlecznej czekolady
Dodatkowo:
5 suszonych daktyli
2 łyżki kandyzowanej papai
2 łyżki płatków migdałowych

1. Czekoladę, orzechy i daktyle drobno siekamy.

2. W dużej misce mieszamy wszystkie suche składniki. Dodajemy jajko i masło/margarynę. Wszystko zagniatamy dłońmi aż składniki się dobrze połączą w dość zbitą masę.

3. Formujemy w dłoniach kuleczki z ciasta nieco większe niż orzechy włoskie i rozpłaszczamy. Układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Powinny mieć ok. 5-6 cm średnicy i ok. 1-1,5cm grubości. Ciastka nie rosną mocno na boki, więc nie musimy zostawiać dużych odstępów.

4. Pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 12-15 minut.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...