wtorek, 12 stycznia 2016

Jamajka - zwiedzanie żołądkiem

Ostatnio zamiast gotować i blogować spełniałam swoje marzenie - w grudniu spędziłam 3 tygodnie na Jamajce. Wróciłam zakochana po uszy w tym kraju, ludziach, pogodzie, wszechobecnym luzie i kolorze wody. Kulinarnie to też była ciekawa wyprawa - kilku rzeczy, które jedliśmy nawet nie potrafię przetłumaczyć na polski :) Postaram się jednak przybliżyć kilka typowych potraw i składników.

Zdecydowanie najciekawszą rzeczą jaką jedliśmy jest ackee. Jest to owoc - symbol Jamajki, którego nie je się na surowo, a dopiero po usmażeniu. Co ciekawe wygląda wtedy tak:


Ackee to jest ta jajecznica na zdjęciu :) Podaje się to zwykle z soloną rybą - w śniadaniowym menu widnieje jako ackee and saltfish. Solona ryba występuje też czasem z pomidorami lub papryką - również na ciepło jako danie śniadaniowe. Jedno jest pewne - śniadania na jamajce są ogromne. Na zdjęciu powyżej na uwagę zasługuje również callaloo - to jest to zielone, odpowiednik szpinaku. Na talerzu również widnieje smażony słodki banan, gotowany zielony banan (kompletnie bez smaku), kawałek ziemniaka, bammy (paskudne w smaku), kawałek drzewa chlebowego (znowu bez smaku), smażony pieróg i tost. Za to sam owoc ackee na zdjęciu poniżej:


Inne dania jedzone na śniadanie są już bardziej typowe - prawie wszędzie da się zamówić omlet, tosty lub sałatkę owocową.


Oprócz ackee, nie można wyjechać z wyspy nie próbując jerku. Najczęściej jest to kurczak. Marynuje się go w mieszance jerk (występuje jako przyprawa i jako pasta) i grilluje pod przykryciem. Opał obowiązkowo musi mieć dodatek zielonego drzewa. Najlepszy jedliśmy w Kingston - z ulicznego stoiska. Pan zdjął kurczaka z grilla, pociachał maczetą, polał sosem o nazwie jerk (a jakże) i ketchupem, położył na to kawałek chleba i zawinął w folię aluminiową, nawet nie że dostaliśmy to w pudełku. Zanieśliśmy to do domu i rozpłynęliśmy się z zachwytu. Fotogeniczne to nie było.


Oczywiście można dostać jerk chicken również w naczyniu, ale to już nie to samo :) Oprócz kurczaka zamarynowana w jerku i grillowana bywa wieprzowina, kiełbasa, ryba, a nawet ostrygi.


Jamajczycy bardzo często lunch lub obiad biorą na wynos w pudełkach. Oprócz kurczaka w różnych postaciach (smażony, grillowany, jerk, w panierze podobnej do KFC) popularne są wszelkie gulasze. Typowe pudełko zakupione w miejscu gdzie żywią się lokalni mieszkańcy - gulasz wołowy:


W Kingston byliśmy również w knajpce serwującej lokalne jedzenie. Miły pan kelner powiedział, że możemy mieć połówki dwóch dań, bo dodatki są te same. Wzięliśmy więc po pół curry z koziny i potrawki z ogona wołowego. Typowym dodatkiem bywa ryż z fasolą, a także smażone banany.


Rzadziej w lokalnych punktach spotyka się rybę, natomiast owoce morza raczej w restauracjach, w których stołują się zagraniczni turyści. Tu jednak przydało się zwiedzanie z dala od hoteli i kurortów - nasz gospodarz w jednej z miejscowości, w których nocowaliśmy, Treasure Beach, poradził nam gdzie kupić żywe homary prosto od rybaka, a potem pomógł nam je ugotować. To była przygoda. Homary przed gotowaniem w garnku:


A tu kawałek homara po ugotowaniu:


 Jeśli nie jest się głodnym na obiad, w wielu miejscach można dostać fajną przekąskę - patty. Jest to rodzaj pasztecika z nadzieniem. Nadzieniem może być praktycznie wszystko - kurczak, wołowina, krewetki, callaloo, warzywa, ser... Tu na zdjęciu z wołowiną.


Na koniec warto wspomnieć o napojach. Jamajczycy mają przepyszną kawę - Blue Mountain. Mają też okropny rum - ale to już kwestia gustu. Mi w niczym nie przypominał rumu znanego z mojito, za to bardzo jakiś tani bimber. Zostawało mi więc lokalne piwo Red Stripe, albo bezalkoholowe napoje. Wcale mnie to nie martwiło. Na Jamajce jest bowiem duży wybór owoców egzotycznych, z których robione są przepyszne soki. Hitem dla mnie jest sok z soursop (nie wiem jak przetłumaczyć na polski), orzeźwiający, lekko kwaskowy. Kolejnym hitem jest woda prosto z kokosa:


Najlepszym jednak wspomnieniem jest koktajl z papai, ananasa i banana, w uroczej knajpce z widokiem na Morze Karaibskie:


Tym miłym akcentem kończę kulinarną relację, zapraszam na fejsbukowy profil po więcej fotek jamajskiego jedzenia - klik.

1 komentarz:

Dziękuję za każdy komentarz :) Będzie mi podwójnie miło, jeśli każdy będzie podpisany.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...