Ostatnio zaniedbałam trochę bloga. W trakcie mundialu jakoś nie znajduję czasu na gotowanie czegoś przepysznego. A jeśli już coś ugotowałam to opisanie przekładałam na później. Blog nie ucieknie, a mundialu niestety nie powtórzą, chociaż byłyby do tego poważniejsze powody niż mój brak czasu na gotowanie, na przykład nieuznana bramka dla Anglików w meczu z Niemcami. W każdym razie zupa z młodej marchewki ma pewną cechę wspólną z mundialem. Jest rzadko i trzeba na nią długo czekać. Do ugotowania jej w żadnym razie nie nadaje się bowiem jesienno-zimowa przerośnięta marchew, musi być taka pyszna, młodziutka. A zupę warto zrobić bo jest super prosta i szybka.
Jeszcze tylko dodam, że przepis pochodzi z książki "365 obiadów..." E. Araszkiewicz i R. Chojnackiej. Pełny tytuł jest długi i podawałam go gdzieś już na blogu.
Składniki:
duży pęczek młodej marchewki
duża cebula
litr rosołu z kostki
łyżka masła
sól
pieprz
dwie łyżki posiekanej świeżej natki pietruszki
1. Marchew kroimy na plastry grubości pół centymetra, cebulę w kosteczkę.
2. W rondlu rozpuszczamy masło i wrzucamy na jakieś 5 minut marchew i cebulę cały czas mieszając.
3. Zalewamy rosołem i gotujemy razem - trudno mi powiedzieć ile czasu. Marchew powinna być prawie miękka.
4. Doprawiamy pieprzem i jeśli trzeba solą. Posypujemy natką pietruszki. A na następną taką zupę czekamy znowu rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :) Będzie mi podwójnie miło, jeśli każdy będzie podpisany.