poniedziałek, 23 grudnia 2013

Sałatka z tuńczykiem i jajkami przepiórczymi (już na Sylwestra) oraz Życzenia Świąteczne

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć wszystkim swoim czytelnikom Radości, jaką daje przebywanie w rodzinnym gronie, Miłości, Spokoju i Wypoczynku, prawdziwie świątecznej Atmosfery z wszystkimi smakami i zapachami Świąt oraz najpiękniejszych upominków pod Choinką.

A przepis, który jeszcze dziś zapodam przyda Wam się, ale już na Sylwestra. Sałatka znika w mgnieniu oka.


Składniki:
2 garście mieszanki sałat
puszka tuńczyka w oleju w kawałkach
15 zielonych oliwek
10 jajek przepiórczych
kawałek ogórka szklarniowego (u mnie z 10cm)
sól
pieprz czarny
2 czubate łyżki jogurtu greckiego
2 czubate łyżki pikantnego keczupu
5 kropel sosu Worcestershire
1 duża kropla sosu ostrygowego


1. Jajka przepiórcze gotujemy na twardo (ok. 4-5 minut), studzimy i obieramy. Każde jajko kroimy na pół.

2. Ogórek obieramy i kroimy w półplasterki. Tuńczyka odcedzamy z oleju.

3. Na ładnym dużym talerzu rozkładamy sałaty, rozrzucamy ogórek i oliwki. Układamy połówki jajek przepiórczych i tuńczyka. Wszystko posypujemy solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.

4. W miseczce mieszamy dokładnie jogurt grecki, keczup, sos Worcestershire i sos ostrygowy. Sos jest gęsty więc trudno nim polać sałatkę - raczej pochlapujemy kleksami sosu sałatkę i podajemy.


niedziela, 15 grudnia 2013

Śledzie po sułtańsku

Do Świąt została śmieszna liczba dni, a tu prezenty, choinka, jedzonko, przyznać się - kto ma to wszystko ogarnięte? No ja jeszcze nie :) Ale co tam. Za to w ten weekend wypróbowałam nowe śledzie. Jak chcecie jakieś fajne świąteczne śledzie i lubicie śledzie na słodko, to strasznie polecam. Chyba jeszcze lepsze niż inna propozycja śledzi na słodko, którą już na blogu prezentowałam - śledzie z miodem i cebulką. Albo tak samo dobre, nie mogę się zdecydować :D Zrobiłam ich niedużo, tylko nieco ponad pół litrowego słoika, ale są tak dobre, że najlepiej zróbcie od razu z połowy porcji.

Oryginalny przepis znalazłam u Atiny. Wprowadziłam naprawdę niewielkie zmiany.


Składniki:
ok 220g matiasów
3 średnie (lub 2 duże cebule)
60g rodzynków
2-2,5 łyżki koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka cukru trzcinowego
12 kropli sosu tabasco
sok z 1/2 cytryny
sól
pieprz czarny
oliwa z oliwek


1. Śledzie zalewamy zimną wodą na przynajmniej godzinę (ja moczyłam dwie, w między czasie dwa razy zmieniając wodę).

2. Cebulę obieramy i kroimy w plastry. Rodzynki zalewamy pół szklanki wrzątku na kilka minut, po czym odsączamy.

3. Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki oliwy, wrzucamy cebulę, lekko solimy i podgrzewamy aż się zeszkli.

4. Dodajemy sok z cytryny, koncentrat pomidorowy, cukier trzcinowy, tabasco i rodzynki. Całość mieszamy, doprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem i dusimy na małym ogniu około 5 minut. Odkładamy do ostygnięcia.

5. Śledzie wyjmujemy z wody i osuszamy papierowym ręczniczkiem. Kroimy w ukośne plasterki o grubości 1cm.

6. W słoiku układamy na zmianę warstwę śledzi i warstwę cebulowo-rodzynkową - wierzchnią warstwę powinna stanowić cebula. Całość zalewamy oliwą. Odkładamy na kilka godzin do lodówki (najlepiej na całą noc).


niedziela, 8 grudnia 2013

Wieprzowe szaszłyki z piekarnika

Ostatnio zachciało mi się szaszłyków. Co pomyślałam "mięso", w rzeczywistości przed oczami stawały mi właśnie szaszłyki. Dawno temu Małżon robił świetne, postanowiłam więc go namówić, żeby zrobił i tym razem. Na początku się zgodził i poprosił, żebym wpisała składniki na listę zakupów. Potem się zaczęło. Co on namarudził w tej kuchni. Widziałam, że mu się nie chce i że rośnie u niego poziom złego humoru, ale oficjalne wytłumaczenie nerwa było "nie pamiętam, jak się je robi". Już sama się wkurzyłam i myślałam, że ja je zrobię. Ostatecznie tylko pokroiłam cebulę i boczek, bo resztą Małżon jednak się zajął. Wyszły przepyszne. I do tego ładne, bo takie kolorowe. Małżonowi smakowały tak bardzo, że momentalnie przeszedł mu zły humor i mam wrażenie, że potem nawet się cieszył, że go namówiłam na ich zrobienie.

A jeszcze zanim podam przepis, to mała nowość - ponieważ przepisów na blogu jest już bardzo dużo, a wyszukiwarka działała słabo, albo wcale, po lewej stronie nad etykietami pojawił się alfabetyczny spis potraw. Mam nadzieję, że ułatwi Wam znajdowanie interesującego jedzenia.


Składniki (wyszło 14 szaszłyków):
400g karkówki bez kości
300g schabu bez kości
150g wędzonego boczku
3-4 średnie cebule
1 papryka czerwona
1 papryka zielona
1 papryka żółta
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka jasnego sosu sojowego
1 łyżka przyprawy cajun


1. Schab i karkówkę kroimy w kostkę o boku ok. 2cm. Oliwę z oliwek, sos sojowy oraz przyprawę cajun mieszamy dokładnie, po czym obtaczamy dokładnie mięso w marynacie. Odstawiamy do lodówki na minimum godzinę.

2. Boczek kroimy w plasterki grubości 2-3mm, te plastry kroimy na mniejsze części (też około 2cm). Umyte i pozbawione gniazd nasiennych papryki kroimy w takie kawałki jak boczek. Cebulę obieramy i kroimy w ósemki.

3. Na wymoczone patyczki nadziewamy w różnej kolejności mięso, boczek, papryki i cebulę.

4. Szaszłyki układamy na rusztowanej blasze, którą z kolei układamy nad normalną blachą. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na 30 minut.


środa, 4 grudnia 2013

Risotto z pomidorkami cherry

Gdy myślę "kuchnia grecka" albo "kuchnia włoska" to na myśl mi przychodzą przede wszystkim potrawy proste, z kilku tylko składników, za to świeżych i bardzo dobrej jakości. Zdaję sobie sprawę, że obie te kuchnie mają potrawy bardziej złożone, oraz że z kolei w innych kuchniach znajdą się świetne, zupełnie proste potrawy tylko z kilku składników. Jednak to jest moje pierwsze skojarzenie. Dzisiejsze risotto jest właśnie takie. Kilka składników i nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Przepis wzięłam od Jamiego ("Kulinarne wyprawy Jamiego"), lekko tylko zmieniając proporcje. Koniecznie dodajcie do niego kilka listków bazylii, bo ja o nich po prostu zapomniałam, mimo krzaczka bazylii stojącego na oknie.


Składniki (na 2 osoby):
150g ryżu arborio
0,8-1 litr warzywnego bulionu
80-100ml białego wina (u mnie półwytrawne)
1 łodyga selera naciowego
1/2 małej cebuli
łyżka masła
duża garść startego parmezanu
200g pomidorków cherry
duży ząbek czosnku
oliwa
sól morska
czarny pieprz
i te listki bazylii co je zapomniałam


1. Cebulę i seler kroimy bardzo drobno, czosnek w plasterki, umyte pomidorki na pół.

2. Bulion podgrzewamy na małym ogniu, żeby stale był ciepły.

3. W dużym rondlu rozgrzewamy dwie łyżki oliwy i na małym ogniu podsmażamy cebulę i seler aż się zeszklą. 

4. Zwiększamy ogień do średniego i wsypujemy ryż, lekko solimy. Podgrzewamy 2 minuty cały czas mieszając. Po tym czasie wlewamy wino i nadal mieszamy, aż całe się wchłonie.

5. Wlewamy chochlę bulionu i mieszamy, aż się wchłonie. Powtarzamy tę czynność aż ryż będzie al dente (powinno to zająć około 16-18 minut). 

6. W tym czasie w innym naczyniu podgrzewamy dwie łyżki oliwy i dodajemy czosnek (mieszamy, żeby się nie zrumienił). Po minucie dodajemy pomidorki i podgrzewamy jeszcze 3 minuty od czasu do czasu mieszając (i dodając jeszcze tą bazylię nieszczęsną).

7. Gdy ryż jest al dente wyłączamy pod nim kuchenkę. Dodajemy połowę garści parmezanu, masło i pomidorki. Doprawiamy do smaku świeżo zmielonym czarnym pieprzem i solą morską. Mieszamy i zostawiamy na dwie minuty pod przykryciem, żeby doszło.

8. Na talerzach posypujemy resztą parmezanu.


niedziela, 1 grudnia 2013

Pikantny, śniadaniowy twarożek z suszonymi pomidorami

Niejeden post na tym blogu powstał inspirowany komentarzami Małżona na temat jedzenia i całej otoczki. Ostatnio wręcz, gdy usłyszałam kolejny komentarz stwierdziłam "właśnie piszesz mi posta". Niestety post nie powstał, bo zapomniałam o co chodziło. Szkoda, bo było to coś śmiesznego. A tak post o twarożku jest zupełnie zwyczajny. I wiąże się ze spaniem. Bo moja ostatnia myśl wczoraj przed zaśnięciem to było "mam ogromną ochotę na coś z suszonymi pomidorami". I tak dziś w porze śniadaniowej powstał twarożek jako "coś z niczego". Dobry wyszedł. Polecam dla urozmaicenia śniadania.


Składniki:
100-125g twarogu półtłustego
3 suszone pomidory z oliwy lub oleju słonecznikowego
1 łyżeczka zalewy z pomidorów
1 łyżka oliwy z oliwek
1/4-1/2 suszonej papryczki chili
1/3 łyżeczki suszonego oregano
sól morska
pieprz czarny

1. Pomidory i chili kroimy bardzo drobno.

2. Twaróg rozgniatamy dokładnie z oliwą z oliwek oraz z zalewą z suszonych pomidorów.

3. Dodajemy pokrojone chili i pomidory, doprawiamy oregano, solą morską i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Wszystko mieszamy. Podajemy z pieczywem.


sobota, 30 listopada 2013

Tarta kajmakowa

Obiecałam Małżonowi jakiś domowy wypiek na weekend. Zaproponowałam tartę, a Małżon stwierdził, że czytam mu w myślach. W zakładkach do zrobienia mam kilka tart, padło na tartę kajmakową. Gdy w końcu była gotowa (no prawie gotowa, bo w sumie mogła być jeszcze trochę dłużej w lodówce), Małżon tak spojrzał na nią i zażartował "to co, od razu na połowy ją pokroić?". Ta tarta jest jednak bardzo słodka i już mały kawałeczek sprawił, że poczułam się, jakbym miała słodkiego nie jeść przez miesiąc. Jakbyśmy zjedli po połowie, to nie byłoby dziś przepisu, bo chorowałabym z przesłodzenia. Niemniej jednak ta tarta jest bardzo pyszna, więc polecam.

Przepis wyszukałam tu, na blogu Meg. Odrobinę zmieniłam dodatki.


Składniki (na formę o średnicy 26cm):
100g zimnego masła + trochę do posmarowania formy
125g mąki pszennej typ 500
szczypta soli
2-3 łyżki wody
puszka skondensowanego mleka słodzonego
100g gęstej śmietany 36%
50g zmielonych orzechów laskowych
50g posiekanych orzechów arachidowych
kilka płatków migdałowych do dekoracji


1. Z puszki mleka zdzieramy papier. Wkładamy ją zamkniętą do dużego garnka, zalewamy wodą tak, żeby puszka była zakryta i gotujemy przez 2-3 godziny. Pilnujemy, żeby puszka była cały czas przykryta wodą.

2. Masło zagniatamy z mąką i szczyptą soli na gładką masę. Dodajemy 2-3 łyżki wody. Formę smarujemy masłem i wylepiamy ciastem. Odkładamy do lodówki na 30-40 minut do schłodzenia.

3. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Pieczemy ciasto na tartę przez 20minut i odkładamy do ostygnięcia.

4. Gotowy karmel wyjmujemy z puszki, mieszamy z mielonymi orzechami laskowymi i siekanymi orzechami arachidowymi, oraz ze śmietaną. Wylewamy masę na ostudzone ciasto. Dekorujemy płatkami migdałowymi i odstawiamy do lodówki na kilka godzin.


Uwaga, puszkę należy otwierać bardzo ostrożnie. Ja sobie wychlapnęłam trochę karmelu na podłogę.

wtorek, 26 listopada 2013

Włoska czosnkowa zupa-krem

Jak już wiecie, zazwyczaj nie potrafię trzymać się przepisów (wyjątkiem są ciasta). Ale nie to, że mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem :) Tylko tak jakoś zawsze mi pasują jakieś inne składniki i coś się samo wrzuci. Ale czasem postanawiam zrobić wszystko tak, jak jest napisane. I tak było z zupą czosnkową. Opłaciło się. Wyszła wspaniała. A że ja nie tylko makaronowa jestem, jak to ciągle piszę na tym blogu, ale też zupowa. Uwielbiam zupy. A czosnkowa na listopadową pogodę, gdy coraz zimniej za oknem to strzał w dziesiątkę.

Przepis pochodzi z książki "Dwaj łakomi Włosi" A.Carluccio i G.Contaldo.


Składniki:
1 litr bulionu drobiowego
100g czosnku (niecałe trzy główki) + kilka osobno
3 małe ziemniaki
sól
czarny pieprz
oliwa z oliwek
4 kromki ciabatty lub pszennej bagietki
starty parmezan

1. Ziemniaki i czosnek obieramy i kroimy w drobną kostkę. Wrzucamy do bulionu i podgrzewamy. Gdy się zagotuje, zmniejszamy ogień i gotujemy 20 minut. Doprawiamy solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.

2. Miksujemy na gładką masę.

3. Ciabattę lub bagietkę opiekamy na suchej patelni lub grillu, po czym nacieramy każdą kromkę przekrojonym ząbkiem czosnku.

4. W każdym talerzu do zupy układamy kromkę pieczywa, polewamy oliwą, nalewamy na to zupę i posypujemy parmezanem.


piątek, 22 listopada 2013

Przystawka z jajkami przepiórczymi i mozzarellą

Ponieważ niedawno miałam okazję próbować jaja strusiego, nabrałam ochoty, żeby jajka pojawiły się też w innej skrajnej wielkości. Nie miałam do tej pory do czynienia z przepiórczymi, kiepsko sobie więc radziłam z obieraniem ich delikatnej skórki. Zużyłam tylko część i teraz zastanawiam się co zrobię zresztą. Miałam na ten temat rozmowę z Małżonem. Zasugerowałam, że może zrobimy sobie takie miniaturowe sadzone, to nie trzeba będzie obierać. Małżon storpedował pomysł twierdząc, że trudno będzie tak rozbić te jajka, żeby na patelnię nie poleciał kawałek skorupki. Zażartowałam więc, że od początku wiedziałam, że gdzieś tu był błąd w moim rozumowaniu. Małżon zakończył rozmowę argumentując, że jedyny błąd w rozumowaniu to był zakup takich problematycznych jajek. Nie ma to jak domowe dialogi, które same mi piszą tematycznego posta :D


Składniki (na 2 osoby po dwa szaszłyczki):
duża garść rukoli
8 jajek przepiórczych
8 kuleczek mozzarelli
16 pomidorków cherry
oliwa z oliwek
krem balsamiczny (u mnie figowy)
sól
pieprz czarny
4 patyczki do szaszłyków


1. Jajka przepiórcze gotujemy na twardo (około 4-5 minut).

2. Rukolę rozkładamy na dwóch talerzykach i skrapiamy oliwą z oliwek (u mnie bazyliowa).

3. Na patyczek nabijamy kolejno pomidorek, jajko, pomidorek, mozzarella, pomidorek, jajko, pomidorek, mozzarella. Układamy po dwa szaszłyczki na rukoli.

4. Kremem balsamicznym robimy ozdobny zygzak po całości.

5. Każdy już wg uznania posypuje na talerzu solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.


środa, 20 listopada 2013

Indycze nogi w glazurze pomarańczowo-klonowej

Ostatnio wszędzie obecna była gęsina na św. Marcina. Ja się trochę wyłamałam i tego dnia zrobiłam indyka. Ale jakiego! Dzięki uprzejmości kuzynki Małżona, Oli (pozdrawiam, pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!), dostałam dwie wspaniałe, ekologiczne, indycze nogi i jedno nie mniej ekologiczne udo z hodowli od jej rodziców. Początkowo naszym zamysłem było zrobienie indyka w całości, jak na amerykańskie Święto Dziękczynienia, ale rzeczony indyk miał wobec nas inne plany i okazał się za duży. Nie wszedłby do piekarnika. No może jakby wyjąć wszystkie blachy i całego go wepchnąć to by wszedł? W każdym razie te trzy kawałki razem ważyły 4,1kg i z ledwością mi weszły do największej brytfanki. Ale upiekły się ładnie, smakowały pierwsza klasa i w ogóle fajna zabawa z takim indykiem.

Przepis jest przerobioną kombinacją kilku różnych przepisów z amerykańskich stron o gotowaniu.


Składniki (na 10-12 porcji):
4kg ud i nóg indyczych (można mniej, na mniej osób)
2 cytryny
1 duża pomarańcza lub dwie małe
12-15 gałązek świeżego tymianku
3-4 marchewki
5 gałązek selera naciowego
1 cebula
10-12 ząbków czosnku
5 łyżek syropu klonowego
pół kostki masła
4 liście laurowe
1-2 szklanki bulionu drobiowego lub warzywnego
sól
pieprz czarny
2-3 łyżki mąki


1. Umyte i osuszone mięso nacieramy solą, świeżo zmielonym czarnym pieprzem i połową świeżego tymianku. Skrapiamy sokiem z cytryny i odstawiamy na kilka godzin do lodówki (najlepiej na całą noc).

2. Marchew i cebulę obieramy, seler myjemy i odcinamy zdrewniałe końcówki. Cebulę kroimy w dużą kostkę, a obraną marchew i seler w kawałki o długości 3-4cm. Wszystkie warzywa układamy na dnie brytfanki, dokładamy nieobrane ząbki czosnku, liście laurowe i zalewamy szklanką bulionu. Posypujemy świeżo zmielonym czarnym pieprzem oraz solą, jeśli oczywiście bulion nie jest za słony.

3. Do miseczki wkładamy masło, syrop klonowy, sok z pomarańczy i oberwane listki z pozostałych gałązek tymianku. Wstawiamy na 40 sekund (jak trzeba to więcej) do mikrofali, żeby masło się rozpuściło i mieszamy.

4. Pędzelkiem dokładnie smarujemy mięso masłem z dodatkami. Układamy mięso na warzywach.

5. Wstawiamy odkrytą brytfankę do nagrzanego do 190 stopni piekarnika. W trakcie pieczenia musimy pamiętać o tym, żeby co 25-30 minut smarować glazurą mięso i żeby dolewać bulion jeśli dno brytfanki zacznie się robić suche.

5. Pieczemy w zależności od wagi. Orientacyjnie powinno to być około 40 minut na każdy kilogram, ja piekłam około 2,5 godziny. 

6. Jeśli skórka za bardzo się przypieka, przykrywamy brytfankę folią aluminiową.

7. Po wyjęciu mięsa na talerz, zaciągamy mąką bulion z warzywami, zrobi nam się sos. Podgrzewamy go jeszcze 2-3 minuty, żeby mąka straciła surowy smak. Podajemy :)





wtorek, 12 listopada 2013

Jabłecznik francuski

Strasznie chodziło za mną ostatnio pieczenie ciasta, więc dziś propozycja na słodko. W pewnej chwili zastanawiałam się, czy je zaprezentować na blogu, a to dlatego, że środek za bardzo mi wyrósł (a wyrównywałam i wyrównywałam, wydawało mi się, że już bardziej nie mogłam). Masa śmietanowa dzięki temu przesunęła mi się bardziej na boki i ciasto nie jest równe :( Wydawało mi się to wystarczającym powodem, żeby zdjęcia tego ciasta nie zostały pokazane na blogu. No ale ciasto wyszło idealne w smaku - puszysty spód, jabłuszka i masa śmietanowa pyszna i nie za słodka... Głupio go nie pokazać. Poza tym gdyby ciasto wyszło równe, to byłoby nudno i nie miałabym o czym napisać :D

Przepis z książki "Ciasta i torty" pod redakcją A. Wolter.


Składniki (na tortownicę o średnicy 24cm):
75g miękkiego masła + trochę do posmarowania formy
150g cukru
2 łyżki cukru waniliowego
4 jajka
szczypta soli
100g mąki pszennej (dałam typ 500)
50g mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
150g śmietany 30%
2-3 jabłka (lepsza odmiana mało soczysta)
cukier puder do posypania

1. Masło ucieramy z 100g cukru, łyżką cukru waniliowego i szczyptą soli. Masę wyrabiamy dalej, dodając stopniowo mąkę pszenną, ziemniaczaną, 2 jajka i proszek do pieczenia.

2. Tortownicę smarujemy masłem i wkładamy do niej ciasto. Dokładnie (!) wyrównujemy.

3. Jabłka obieramy i kroimy w półplasterki o grubości pół centymetra. Układamy ciasno plasterki na cieście, lekko je wciskając.

4. Wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 35 minut.

5. Śmietanę mieszamy z pozostałymi dwoma jajkami, łyżką cukru waniliowego i 50g cukru. Lekko ubijamy trzepaczką.

6. Wylewamy masę na ciasto i wkładamy do piekarnika na jeszcze 25 minut. Po wystudzeniu posypujemy ciasto cukrem pudrem.


sobota, 9 listopada 2013

Najprostsza zupa kalafiorowa

Jeśli policzyć ile razy zrobiłam każdą zupę, to na pewno kalafiorowa zajęłaby pierwsze miejsce i to z dużą przewagą. Robię ją od bardzo dawna. Jak nie mam pomysłu, czasu, chęci do kombinowania w kuchni, a na studiach również jak nie miałam funduszy. Nie pamiętam dokładnie, ale prawdopodobnie to była pierwsza moja zupa nie z paczki. Zazwyczaj robię ze zwykłego białego kalafiora, tym razem kupiłam odmianę jasnozieloną - tak ładnie wyglądał ten kalafior na półce w warzywniaku, że nie mogłam przejść obok niego obojętnie :)


Składniki (na spory garnek):
1 duży ładny kalafior (ewentualnie paczka mrożonego)
3 marchewki
1,3-1,5 litra bulionu warzywnego (jak nie macie domowego, możecie użyć z kostki lub bulionetki)
czubata łyżka masła
1 płaska łyżeczka ekologicznej vegety
3/4 płaskiej łyżeczki suszonej natki pietruszki
3/4 płaskiej łyżeczki suszonego lubczyku
1/3 płaskiej łyżeczki cukru
kilka kropel maggi
100ml mleka
sól morska
pieprz czarny

1. Kalafior myjemy i dzielimy na różyczki. Obraną marchew kroimy na plasterki grubości 3-5mm.

2. Zagotowujemy kalafior w bulionie z dodatkiem masła i cukru. Gdy zacznie się gotować dodajemy marchew, natkę pietruszki, lubczyk, ekologiczną vegetę i maggi.

3. Gotujemy na niewielkim ogniu 15-20 minut (warzywa mają zmięknąć). Pod koniec gotowania (jakieś 3-4 minuty przed końcem) dolewamy mleko. Doprawiamy solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.


piątek, 8 listopada 2013

Tagliatelle z pomidorami, tuńczykiem i owocami kaparu

Moja wielka, nieprzemijająca miłość do makaronu w kolejnej odsłonie. Ostatnio chodził mi po głowie makaron z tuńczykiem, a to dlatego, że niezwykle rzadko łączę makaron z rybą (sama nie wiem dlaczego). Potrzebowałam tylko pomysłu na jakieś dodatki do sosu, które podkręcą smak. Po plackach zostało mi kilka owoców kaparu, znalazł się też marynowany zielony pieprz. To był strzał w dziesiątkę, obiad pierwsza klasa.


Składniki (na 2 porcje):
150-180g tagliatelle
puszka krojonych pomidorów
puszka tuńczyka w kawałkach w sosie własnym
5 owoców kaparu
1 mała cebula
50ml czerwonego wina (wytrawnego lub półwytrawnego)
3/4 łyżeczki marynowanego zielonego pieprzu
8 listków świeżej bazylii
1 płaska łyżeczka suszonego oregano
sól
pieprz czarny
oliwa do smażenia

1. Tagiatelle gotujemy al dente.

2. Cebulę obieramy i kroimy w bardzo drobną kostkę. Również drobno siekamy owoce kaparu i listki bazylii.

3. Na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy cebulę, lekko solimy. Gdy zacznie się szklić wlewamy na patelnię pomidory i wino. Podgrzewamy na małym ogniu aż sos zgęstnieje. 

4. Dodajemy bazylię, pieprz marynowany, kapary i oregano. Mieszamy i podgrzewamy jeszcze 3-5 minut. Na minutę przed końcem podgrzewania dodajemy rozdrobnionego tuńczyka i posypujemy wszystko świeżo zmielonym pieprzem.

5. Tagliatelle mieszamy z sosem na patelni i podajemy.

niedziela, 3 listopada 2013

Czekolada na gorąco

Ostatnio pokazywałam Wam mój gęsty krem ziemniaczany. Następnego dnia postanowiliśmy z Małżonem nie jechać między pracą a zajęciami z tańca do domu, tylko chcieliśmy kupić kilka ciuchów w galerii handlowej niedaleko naszej szkoły tańca. Obiad też postanowiliśmy zjeść w pobliżu. Mamy tam dwa ulubione miejsca - jedno z pieczonymi ziemniakami z różnymi nadzieniami, a drugie z wietnamską zupą pho. Mówię Małżonowi, że wolałabym pho, bo z pieczonych ziemniaków to jedliśmy przecież krem dzień wcześniej. Po chwili namysłu dodałam, ale z drugiej strony dwa dni z rzędu zjemy zupę. Małżon stwierdził: "bardzo śmieszne!". Nadal nie wierzy, że to co jadł, to zupa :D 

A dziś rzecz najlepsza na długie, listopadowe wieczory - gęsta, domowa czekolada na gorąco. Jest tak słodka, że jedna filiżanka na osobę całkowicie wystarczy :)


Składniki (na 2 filiżanki):
tabliczka gorzkiej czekolady (100g)
300ml mleka (lepsze tłuste)
1 łyżka domowego cukru waniliowego

Dodatkowo:
bita śmietana
czekoladowe wiórki do posypania

1. Czekoladę łamiemy na kostki.

2. W rondelku o grubym dnie podgrzewamy na małym ogniu mleko, czekoladę i cukier stale mieszając.

3. Gdy czekolada całkowicie się rozpuści, rozlewamy na dwie filiżanki, przyozdabiamy kleksem bitej śmietany i posypujemy wiórkami czekoladowymi.

środa, 30 października 2013

Krem ziemniaczany z oliwą truflową i pestkami dyni

Zrobiłam dzisiaj zupę krem. Gęstszą niż zazwyczaj robię inne zupy kremy. Taką bardzo, bardzo, bardzo gęstą. Tak jakoś zaplanowałam. Wyszła świetna w smaku, ale następnym razem zrobię nieco rzadszą. Dziś bowiem Małżon nie chciał przyjąć do wiadomości, że to zupa :)


Składniki (na 2-3 porcje):
750g ziemniaków (waga w łupinkach)
100g wędzonego boczku
1 średni por (biała część)
3 gałązki natki pietruszki
3 łyżki śmietany 12%
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek
3 listki bazylii
ząbek czosnku
1 łyżka soku z cytryny
3/4 łyżeczki ekologicznej vegety
1/4 łyżeczki wędzonej papryki
1/4 łyżeczki suszonego lubczyku
1/4 łyżeczki suszonego rozmarynu
sól
pieprz czarny

Dodatkowo:
smakowa oliwa z oliwek (u mnie truflowa)
3 łyżki pestek dyni uprażonych na suchej patelni


1. Umyte ziemniaki pieczemy bez obierania w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 30-40 minut (zależy od wielkości). Wystudzone obieramy i kroimy w kostkę.

2. Por kroimy w plasterki, a boczek w bardzo drobną kostkę.

3. W rondlu lub garnku rozgrzewamy oliwę i masło, dodajemy boczek. Gdy zacznie się wytapiać, również por. Smażymy aż por się zeszkli, wtedy dodajemy ziemniaki i smażymy jeszcze 3 minuty.

4. Dolewamy 2 szklanki wody (następnym razem dam 2,5 lub 3) i doprowadzamy do zagotowania. Dodajemy wtedy przyprawy, pietruszkę, bazylię oraz obrany i pokrojony ząbek czosnku. Zdejmujemy zupę z ognia. 

5. Gdy trochę się przestudzi dodajemy śmietanę i blenderujemy. Podgrzewamy jeszcze raz. Podajemy polaną oliwą i posypaną pestkami dyni.

Uwaga: trzeba uważać z ilością soli, bo boczek jest już sam w sobie słonawy.


niedziela, 27 października 2013

Placki ziemniaczane z łososiem, śmietaną i owocem kaparu

Kapary to jeden z takich składników, które nigdy mi nie smakowały, aż w końcu przyszedł przełom i zaczęłam je jeść. Natomiast owoce kaparu, które pierwszy raz próbowałam dopiero kilka miesięcy temu, podeszły mi od razu. Zakupiłam więc niedawno słoik i wstawiłam do szafki, żeby kapary "nabrały mocy urzędowej" (czyli, żebym wymyśliła co z nimi zrobię). Okazja nadarzyła się teraz. Szukałam czegoś, żeby urozmaicić placki ziemniaczane z łososiem i śmietaną. I był to strzał w dziesiątkę :)


Składniki (na 2 porcje po 4 placki):
pół kilograma ziemniaków (waga po obraniu)
2-3 płaskie łyżki pełnoziarnistej mąki pszennej
jajko
1 nieduża cebula
sól
pieprz
olej
150g śmietany
8 plasterków wędzonego łososia
kilka gałązek natki pietruszki
8 owoców kaparu

1. Obrane ziemniaki i cebulę ścieramy na małych oczkach (najlepiej robotem). Odlewamy sok, który puszczą. 

2. Dodajemy jajko i mąkę, przyprawiamy solą i pieprzem i mieszamy.

3. Na patelni rozgrzewamy olej i smażymy placki ziemniaczane z obu stron (muszą być mocno zrumienione). Oleju nie należy lać za dużo, bo placki wszystko "wypiją", natomiast jeśli damy go bardzo mało to mogą nam placki nie nabrać koloru). Odsączamy placki na papierowych ręczniczkach z tłuszczu.

4. Na każdym placku rozsmarowujemy łyżkę śmietany, posypujemy posiekaną natką pietruszki, układamy plaster łososia i owoc kaparu.


niedziela, 20 października 2013

Nóżki z kurczaka z czerwoną fasolą

Dziś po raz drugi odwiedziłam Centrum Nauki Kopernik. Od pierwszego razu zdążyłam zapomnieć wiele stanowisk, niektóre były nowe, do innych ostatnio się nie dopchałam, albo nie starczyło mi czasu. Więc znowu była to dla mnie wielka frajda. W jednym z doświadczeń wyszła mi otwartość na nowe doświadczenia. Pomyślałam o kuchni i doświadczeniach kulinarnych. Coś w tym może jest... W każdym razie sos z dzisiejszego posta jest związany z pewną otwartością. Bo czosnek i cynamon razem? A wyszło genialnie.

Przepis z książeczki "Taco i tortilla" z serii Biblioteki Poradnika Domowego z moimi zmianami.


Składniki (na 2-3 porcje):
6-8 nóżek z kurczaka (tzw. podudzia)
puszka czerwonej fasoli
puszka krojonych pomidorów
1 czerwona cebula
1 biała cebula
2-3 gotowane marchwie
2 ząbki czosnku
1/2 płaskiej łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 płaskiej łyżeczki cynamonu
1/2 płaskiej łyżeczki pieprzu cayenne
sól
pieprz czarny
olej

1. Umyte i osuszone nóżki nacieramy solą, czarnym pieprzem i posypujemy odrobiną pieprzu cayenne. Rumienimy na patelni z wszystkich stron i przekładamy do naczynia żaroodpornego.

2. Na patelnię wrzucamy cebulę posiekaną w dużą kostkę, a gdy się zeszkli dodajemy czosnek pokrojony w cieniutkie plasterki. Po minucie dodajemy pomidory.

3. Podgrzewamy na niewielkim ogniu 7-10 minut, aż nam się sos zredukuje. Dorzucamy odcedzoną fasolę i marchew pokrojoną w 1,5cm kawałki. Dodajemy również gałkę muszkatołową, cynamon i mieszamy. Doprawiamy do smaku również solą i pieprzem. Podgrzewamy 5 minut.

4. Sosem polewamy nóżki i wkładamy przykryte do nagrzanego do 190 stopni piekarnika na 45-50 minut. Ja z sosu wyjęłam same nóżki i dopiekałam jeszcze kilka minut odkryte, żeby na koniec skórka zrobiła się zrumieniona i chrupiąca.

5. Podajemy z ryżem lub pieczywem.


piątek, 18 października 2013

Bukiet warzyw z serowym sosem

Miałam dzisiaj prawdziwy napad szalonego kucharza. I to nie nietypowy, bo nie w weekend. Zwykle nie mam w tygodniu na to czasu. Dziś zresztą też nie miałam, ale zmieściłam się w dwie godziny między pracą a wyjściem na taniec, no to chyba mój rekord. Większość rzeczy to na jutro, bo mamy gości. Nie mogę więc nic tu zamieścić, bo jeszcze przeczytają i z góry będą wiedzieli co będą jedli. A nóż stwierdzą, że nie mają na te rzeczy ochoty i nie przyjadą :P ? Ale zrobiłam też szybką obiadokolację na dziś - rybę z piekarnika i warzywa w sosie serowym. Warzywa mogę pokazać :)


Składniki (na 2 porcje):
1 opakowanie mrożonej mieszanki kalafior, brokuł, marchew
1 łyżka masła
1 płaska łyżeczka mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 szklanki mleka
ok. 80g startego sera żółtego
1/2 płaskiej łyżeczki białej gorczycy
1/2 płaskiej łyżeczki czarnej gorczycy
biały pieprz

1. Warzywa gotujemy wg przepisu na opakowaniu.

2. W niedużym garnku rozpuszczamy masło. Dodajemy mąkę i mieszamy żeby nie było grudek. Wlewamy mleko i znowu mieszamy.

3. Dodajemy ser żółty, gorczycę i biały pieprz. Na małym ogniu podgrzewamy stale mieszając. Gdy ser się rozpuści polewamy sosem warzywa i podajemy.


niedziela, 13 października 2013

Baba ghanoush

Oboje z Małżonem uwielbiamy bakłażany, dlatego gdy wypatrzyłam ten przepis u Asi z bloga asiathinksthings.com, wiedziałam, że prędzej czy później po niego sięgnę. Zrobiłam go ostatnio dla naszych gości i trochę się martwiłam, czy oni lubią bakłażany. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Baba ghanoush została przechrzczona na "baba na nóż" i wszystkim bardzo smakowała. Aż mój Szwagier podsumował "ale ta babka ma wzięcie". Koniecznie zróbcie ją i Wy, pracy mało, a efekt smakowy świetny. Niestety wizualny trochę gorszy, no nie jest to najpiękniejsza przekąska świata.


Składniki (na miseczkę jak na zdjęciu):
2 duże bakłażany (ok. 750g)
2 płaskie łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
1 czubata łyżka jogurtu naturalnego
1 czubata łyżka pasty tahini
1 łyżka listków kolendry
duży ząbek czosnku
sok z 1/2 cytryny
sól

1. Bakłażany myjemy, nakłuwamy skórkę w kilku miejscach widelcem i wkładamy do nagrzanego do 210 stopni piekarnika na około 30-40 minut (są gotowe kiedy cała skórka jest pomarszczona i brązowa).

2. Upieczone bakłażany wyciągamy z piekarnika i studzimy. Ostudzone obieramy ze skórki. Miąższ kroimy w dwucentymetrową kostkę, odkładamy na durszlak i odstawiamy na 15 minut, żeby trochę odciekł.

3. Do miski wrzucamy odciśnięty miąższ i wszystkie pozostałe składniki. Blenderujemy. Odstawiamy na kilka godzin, żeby smaki się przegryzły. Podajemy z pitą, pieczywem, krakersem... z czym tylko mamy ochotę :)

wtorek, 8 października 2013

Dorsz w sosie z mango

Gdy oglądam sobie czasem jedzenie w programach kulinarnych, na zdjęciach lub nawet na talerzu w knajpach, moją uwagę często zwraca takie charakterystyczne "maźnięcie" talerza gęstym, pysznym sosem. Dopiero na nim jest kompozycja mięsna, rybna czy też warzywna. Postanowiłam i ja zrobić sobie taki talerz. Wypatrzyłam odpowiedni przepis w archiwum u  Kasi z bloga Gotowanie Ole!!! (sam przepis tu), zakupiłam mango i zrobiłam przepyszny sos w sam raz na owo maźnięcie. Maźnęłam, dodałam kilka dodatków od siebie, ułożyłam, sfotografowałam i... Zepsuliśmy całą koncepcję wizualną bo rozprowadziliśmy sobie resztę sosu po rybie i ryżu. Po prostu był tak pyszny, że jedno maźnięcie sosem to było stanowczo za mało. Z rybą stanowi po prostu genialne połączenie. Pewnie lepszy byłby dorsz w świeżych filetach ze skórą, ja miałam mrożone kostki pod ręką, ale w tej formie też smakowało :)


Składniki (na 2 porcje):
300g dorsza (u mnie kostki)
1 dojrzałe mango
2 łyżki oliwy z oliwek
3/4 płaskiej łyżeczki ekologicznej przyprawy warzywnej do zup
1/4 płaskiej łyżeczki mielonej ostrej papryki
sok z połowy limonki
łyżka listków świeżej kolendry
3/4 płaskiej łyżeczki płatków chili
sól morska
kolorowy pieprz


1. Mango kroimy w kostkę. Dusimy na oliwie na małym ogniu.

2. Wsypujemy ekologiczną przyprawę do 3/4 szklanki wody, mieszamy i zalewamy mango, gdy zmięknie. Dodajemy mieloną paprykę, trochę soli i pieprzu. Podgrzewamy 5 minut, odstawiamy, żeby trochę przestygło.

3. W tym czasie smażymy lub grillujemy dorsza.

4. Sos miksujemy na gładką masę i jeśli bardzo ostygł, to jeszcze odrobinę podgrzewamy.

5. Robimy ładnego maziaja z sosu, na nim kładziemy rybę, skrapiamy sokiem z limonki, posypujemy solą, świeżo zmielonym kolorowym pieprzem, płatkami chili i listkami kolendry. Podajemy z ryżem lub pszenną bagietką.


niedziela, 6 października 2013

Jorowa pizza

O takiej pizzy google milczy :) A jest to pizza, którą Radek zwany Jorem niejednokrotnie przyrządzał w trakcie studiów (i później) dla wygłodniałych przyjaciół. Był dla mnie guru pizzy, bo na studiach moje umiejętności w kuchni były takie, że pizza wydawała mi się jakimś niesamowicie wysokim stopniem wtajemniczenia. Dużo później nauczyłam się i ja ją robić. Nigdy jednak nie robiłam ciasta z innego przepisu. Ostatnio uzyskałam zgodę na publikację przepisu na blogu, warunek był jeden - ma się nazywać Jorowa :) To z pozdrowieniami dla Radzia - Jorowa pizza. Ciasto wg Radzia, a sosik i dodatki to już moja głowa.


Składniki na ciasto (na 3 cienkie pizze o średnicy ok 30cm, lub na dwie całe piekarnikowe blachy):
25g świeżych drożdży
700g mąki pszennej (typ 500)
łyżeczka cukru
łyżeczka soli
łyżka oleju
woda

1. Drożdże rozpuszczamy w ciepłej, ale nie gorącej wodzie (ok. 250ml) z dodatkiem cukru. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 15 minut.

2. Mąkę wysypujemy na stolnicę, na środku robimy zagłębienie i wsypujemy tam sól i wlewamy olej. 

3. Następnie po trochu dolewamy wodę z drożdżami i zagniatamy. Znowu trochę wody z drożdżami i zagniatamy dalej. Jak woda z drożdżami się skończy to wlewamy jeszcze trochę wody - ile to zależy od ciasta (np. od tego jak sucha była mąka itp). Ja ostatnio jeszcze dolałam 70-100ml. Ciasto ma być sprężyste, łatwo odchodzić od dłoni, ale jeśli próbujemy dwa kawałki skleić, to też powinno się dać.

4. Ciasto dzielimy na trzy części i każdą cienko rozwałkowujemy. Smarujemy sosikiem, obkładamy dodatkami i wkładamy na 14-17 minut do nagrzanego do 210 stopni piekarnika.


Składniki na sos:
puszka krojonych pomidorów
duży obrany ząbek czosnku
listki z dużej gałązki bazylii
łyżka oliwy z oliwek (u mnie bazyliowa)
2 płaskie łyżeczki suszonego oregano
1/2 płaskiej łyżeczki suszonej granulowanej cebulki
szczypta soli morskiej
świeżo zmielony czarny pieprz
opcjonalnie 1/2 papryczki chili

1. Wszystko blenderujemy i gotowe.

Zakładam, że dodatki każdy lubi inne, ale podaję swoje trzy propozycje, które zrobiłam ostatnio, może komuś się przyda inspiracja.


Na jedną pizzę z bakłażanem:
1 mały bakłażan pokrojony w plastry i zgrillowany
2 pomidory pokrojone w plastry
6 pieczarek w plasterkach
10 zielonych oliwek w plasterkach


Na jedną pizzę hot-dogową:
3 parówki w plasterkach
ogórki szwedzkie
6 pieczarek
po upieczeniu jeszcze prażona cebulka


Na jedną pizzę z salami
4 duże plastry salami
6 pieczarek w plasterkach
100g serka topionego pieczarkowego pokrojonego w kostkę
10 czarnych oliwek w plasterkach


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...