niedziela, 26 kwietnia 2015

Gołąbki z mięsem i ryżem i co zjedliśmy w Bawarii

Ostatni weekend spędziliśmy sobie w Bawarii na pokojach u króla Ludwika Szalonego. Od dawna już zamek Neuschwanstein był na naszej liście do zobaczenia i powiem Wam, że przewodniki, foldery, zdjęcia w internecie itd nie kłamią. On jest przepiękny i fantastycznie położony. Pięknie położone jest też jezioro Bodeńskie, u podnóża Alp, nad które udaliśmy się w następnej kolejności. Biegając po komnatach w Neuschwanstein i Hohenschwangau trochę zgłodnieliśmy i tu przechodzimy do kulinarnej strony Bawarii. Tak jak u nas są pierogarnie, tak w Bawarii na trasie natrafiliśmy na sznyclernię (sznyclownię? sznyclerię?). W życiu nie sądziłam, że sznycla można podać na tak wiele sposobów. Można było nawet zamówić takiego o średnicy 30cm (kto takie je???). Wybór był ciężki, ale w końcu Małżon zdecydował się na takiego obtoczonego w wiórkach regionalnego sera, a ja na sznycla z szynką szwarcwaldzką i żółtym serem w środku. Pycha, ale porcje nie do przejedzenia. A daleko im było do tych trzydziestocentymetrowych :))) Oczywiście w trakcie pobytu za naszą zachodnią granicą zjedzenie jakiegoś wursta to niemal obowiązek, więc innego dnia wciągnęliśmy currywursta, a do Polski przywieźliśmy bawarskie białe kiełbaski i bawarską słodką musztardę, którą pokazali nam za poprzednią wizytą w tym regionie nasi bawarscy znajomi. Dopełnieniem kulinarnej strony naszej podróży oczywiście musiało być piwko. Tym razem poznaliśmy monachijskie piwo Augustiner. Pils zadowolił moje podniebienie osoby lubiącej bardziej goryczkowe, ale pszeniczne Małżona o dziwo też mi smakowało, choć zazwyczaj fanem tego rodzaju piwa nie jestem. Sam Małżon określił to piwo jednym z lepszych weizenów jakie pił i zwrócił uwagę na fakt, że jest nieco mniej mętne od większości przedstawicieli swojego gatunku. On z kolei nie lubi piw bardziej gorzkich, mimo to degustacja mojego pilsa też wypadła zadowalająco.

Po takim wstępie powinien pojawić się tu przepis na sznycla przynajmniej. A będzie bardziej polsko. Poczciwe nasze gołąbki. Na podstawie notatek Babci :)


Składniki (wyszło mi 8 sporych gołąbków):
1 nieduża główka białej kapusty
350g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
100g ryżu
1 duża cebula
1 jajko
1 łyżeczka suszonego lubczyku
1/2 łyżeczki suszonej natki pietruszki
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
bulion warzywny lub mięsny
sól
pieprz
olej

Na sos:
3-4 łyżki koncentratu pomidorowego
łyżka mąki
ewentualnie kwaśna śmietana


1. Kapustę gotujemy w osolonej wodzie. Ja zrobiłam tak, że podgotowałam chwilę, zlałam zimną wodą, zdjęłam wierzchnie liście i znowu ją podgotowałam. 

2. Ryż gotujemy. Cebulkę kroimy w kostkę i szklimy na odrobinie oleju.

3. W misce mieszamy mięso mielone z ugotowanym ryżem, cebulką i jajkiem. Dodajemy przyprawy.

4. Na liście kapusty nakładamy porcję masy mięsnej i zwijamy najpierw boki liści do środka, a potem  całość zawijamy.

5. Dno garnka wykładamy liśćmi kapusty. Na nich układamy ciasno gołąbki - to ważne, mają nie mieć szansy się rozwinąć. Jeśli trzeba układamy kolejną warstwę. 


6. Wierzch przykrywamy liśćmi kapusty. Zalewamy bulionem i dusimy pod przykryciem 45-50 minut. 

7. Gołąbki wyjmujemy, sos robimy dodając koncentrat pomidorowy, przesianą mąkę i ewentualnie trochę śmietany. Przyprawiamy solą i pieprzem.


środa, 15 kwietnia 2015

Poncz truskawkowy

Leniwe popołudnie, spotkanko z koleżankami, a po powrocie Liga Mistrzów i malowanie pazurków. Na wiosenny zielony. Po meczyku przypomniało się, że dziś zachwalałam koleżankom poncz truskawkowy i obiecałam, że dziś lub jutro pojawi się przepis na blogu. I tu zaczęły się schody. Niby zdjęcia są robione zanim spróbowaliśmy, ale wszystkie jakieś takie nie wyszły, jakby poncz totalnie niefotogeniczny był, a tu przynajmniej waza jest fantastyczna i wyjść ładnie na zdjęciu powinna. No przecież nie zrobię dziś ponczu, żeby lepsze foty zapodać. Trudno się mówi, pokazuje się poncz, który zachęcać musi składem :) Dodam, że wygląda jak domowy, truskawkowy kompot, ale składniki zgoła inne ;)

Bazą był ten przepis, ale zmieniony został wg wskazówek Przyjaciół, od których dostaliśmy w prezencie ten zestaw do ponczu.


Składniki (na kilkoro gości):
900g mrożonych truskawek
5-6 łyżek cukru
sok z 1/2 cytryny
500ml wody mineralnej
butelka (750ml) czerwonego półwytrawnego wina
500ml Martini Rosso
300ml złotego rumu
75ml wiśniówki

1. Alkohole wstawiamy do lodówki, żeby się schłodziły.

2. Truskawki zalewamy wodą mineralną (nie trzeba rozmrażać) i dodajemy cukier. Gotujemy truskawki 10-15 minut i odstawiamy do ostygnięcia.

3. Na godzinę przed podaniem mieszamy wystudzone truskawki wraz z puszczonym przez nie sokiem, sok z cytryny, rum i wino. Wszystko mieszamy i odstawiamy jeszcze raz do lodówki. 

4. Przed podaniem dolewamy Martini i wiśniówkę. Jeszcze raz wszystko mieszamy i podajemy z kostkami lodu.


niedziela, 12 kwietnia 2015

Arabski rosołek z bulgurem

Wczoraj był dla mnie ważny dzień, zdałam egzamin na pewien uznawany w mojej branży certyfikat. Oczywiście poprzedzone było to szkoleniem, popołudniami i wieczorami nauki i rozwiązywania ćwiczeń, nawet w Święta siedziałam z materiałami i powtarzałam. Ale egzamin już za mną, pozytywny rezultat na moim koncie uczciłam kilkoma godzinami w kuchni. Przed egzaminem stawiałam jednak na potrawy nieco mniej pracochłonne. W środę np. ugotowałam pożywny arabski rosołek z bulgurem, który odgrzewaliśmy na szybko w czwartek i piątek. Co do tej zupy mam dylemat jak ją zareklamować na blogu, ponieważ mi ona bardzo smakowała, a Małżonowi niezbyt. Mimo, że ogólnie bulgur je, to kasza w tej zupie jakoś nie przypadła mu do gustu. Wszystko zależy więc od tego, czy lubicie kasze w zupach, jeśli tak, to jest to zupa dla Was.

Jak już kiedyś pisałam, mam zwyczaj czytania przepisów na wszystkim co możliwe i ta zupa powstała z lekko tylko zmodyfikowanego przeze mnie przepisu z opakowania bulguru.


Składniki (na 8 porcji):
10 skrzydełek kurzych
pół szklanki bulguru (przed ugotowaniem)
1 cytryna
1 duży pomidor
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
kilka gałązek natki pietruszki
kawałek kory cynamonu
sól morska
pieprz czarny


1. Umyte skrzydełka zalewamy dwoma litrami zimnej wody i stawiamy na średnim ogniu. Gdy się zagotują, zdejmujemy pianę. Zmniejszamy ogień.

2. Cytrynę musimy dokładnie wyszorować. Otartą skórkę i wyciśnięty sok dodajemy do zupy.

3. Pomidor kroimy na pół, cebule w piórka, natkę pietruszki siekamy, a czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystko dodajemy do gotującej się zupy. Dodajemy do niej również trochę soli i kawałek kory cynamonu. Ja dodałam też szczyptę mielonego cynamonu. Gotujemy 45-50 minut na wolnym ogniu.

4. Z zupy wyciągamy skórkę od pomidora, a sam pomidor rozgniatamy łyżką. Wyciągamy też korę cynamonu jeśli się da, u mnie się nie dało, ponieważ za bardzo się połamała, wyciągaliśmy już na talerzach.

5. Skrzydełka z kurczaka wyjmujemy i oddzielamy mięsko od kości. Wrzucamy z powrotem do zupy i dodajemy do niej również bulgur. Przyprawiamy solą morską i czarnym pieprzem. 

6. Gotujemy 10-15 minut, aż bulgur zmięknie. Wtedy zupa jest gotowa. Na talerzach posypujemy jeszcze odrobiną natki pietruszki.


piątek, 3 kwietnia 2015

Zapiekanka z tortellini i pieczarek oraz życzenia na Wielkanoc

Przede wszystkim na te Święta życzę Wam ZDROWIA. Bez tego nie ma sił do przygotowywania wszystkich serniczków, babeczek itd. Wiem, bo rozłożyło mnie. Drugi raz w ciągu dwóch tygodni. I chciałabym życzyć Wam WIOSNY. Słoneczko, świeża trawka, żółte tulipany...Tak wg mnie powinna wyglądać Wielkanoc. U mnie dzisiaj padał śnieg rano. To jeszcze na koniec do życzeń dorzucam ODPOCZYNKU i MIŁEGO CZASU W GRONIE RODZINNYM. To przynajmniej nie zależy od pogody, tylko od nas samych :)

Dziś nie będzie potrawy wielkanocnej, ale przepis na super szybki obiad na przedświąteczne zabieganie. Mało fotogeniczny, ale pyszny. Gdzieś widziałam kiedyś przepis na zapiekankę z tortellini i pieczarek, ale zgubiłam link. Wszystkie inne składniki wrzuciłam więc wg własnego uznania.


Składniki (na 2 porcje):
250g tortellini np. z grzybami (waga świeżych ugotowanych)
150g małych świeżych pieczarek
150g mozzarelli
150-200ml śmietany 12%
3-4 łyżki startego żółtego sera
masło
sól morska
pieprz czarny
1 niezbyt płaska łyżeczka suszonej szałwii

1. Tortellini gotujemy wg przepisu na opakowaniu. Odcedzamy.

2. Pieczarki oczyszczamy, nie kroimy ani nie podsmażamy. Mozzarellę kroimy w kostkę o boku około 7-8mm.

3. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem. Śmietanę przyprawiamy solą, pieprzem i szałwią. Przyprawioną śmietanę mieszamy z tortellini, mozzarellą i pieczarkami. Wkładamy do formy. Wierzch posypujemy żółtym serem.

4. Wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 12 minut (albo ciut więcej, chodzi o to, żeby ser się stopił).


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...