środa, 30 maja 2012

Polskie łazanki z kapustą i rzymskie opowieści kulinarne

W tym roku jako prezent urodzinowy, Małżon zabrał mnie na przedłużony weekend w Rzymie. Samo miasto jest obłędne i w tak krótkim czasie nie da się poznać wszystkich jego uroków. Oboje jesteśmy nim oczarowani. Ponieważ jest to blog kulinarny, postanowiłam powiedzieć kilka słów o tym, co najbardziej mnie zaskoczyło w Rzymie, jeśli chodzi o jedzenie (i picie). Najpierw o jedzeniu. Z włoskich potraw próbowałam tam makaronów, pizzy, ravioli i tiramisu, a także od Małżona lasagne. Nie chcę pisać jak to te potrawy różnią się w smaku od podawanych w polskich knajpach, bo też każdy kucharz gotuje inaczej. Napiszę za to o sprawach około-kulinarnych, które mnie zaskoczyły. Na pewno podobał mi się sposób podawania sera. W większości knajp nasze makarony czy ravioli nie były nim posypane, a dostawaliśmy coś w rodzaju cukierniczki ze startym serem, który łyżeczkami sami sobie nasypywaliśmy na danie. Druga kwestia to pizza. We wszystkich pizzeriach w Polsce spotykam się z tym, że pizza to musi być równiutkie koło (ewentualnie prostokąt gdzieś widziałam). Pizza, którą jadłam w niewielkiej trattorii była lekko jajowata. Nie znam się na tyle na włoskiej kuchni, żeby stwierdzić, czy to dopuszczalne, ale podobała mi się ta niedoskonałość w kształcie (za to doskonałość w smaku). W rzymskich pizzeriach było zdecydowanie mniejsza różnorodność dodatków na pizzach, ale za to gdy już zamówiłam pizzę z szynką parmeńską, to było jej naprawdę sporo. Poza tym sos pomidorowy do pizzy i makaronów to był naprawdę z pomidorów, a nie z koncentratu lub przecieru (poza jednym miejscem). No i ostatnia rzecz, o której po prostu muszę wspomnieć to wino. Genialny pomysł, żeby można było zamówić butelkę wina wielkości połowy standardowej. Czy ktoś może wie, czy idzie już takie w Polsce gdzieś dostać? 

Kończąc notkę o spostrzeżeniach powrócę do makaronu, ale w polskim wydaniu. W zeszłym tygodniu przed wyjazdem były u nas na obiad łazanki, tylko nie zdążyłam się nimi podzielić na blogu. Jest to moja wersja przepisu z książeczki "Nastolatki przyjmują gości" J. Młynarczyk.


Składniki (na 4-5 porcji):
200g makaronu łazanki (waga przed ugotowaniem)
600-700g białej kapusty
100g wędzonego boczku
200g pieczarek
1 cebula
2 łyżki masła
1 łyżka oleju
1 liść laurowy
łyżeczka majeranku
1/4 łyżeczki suszonego lubczyku
łyżeczka posiekanego koperku
sól
pieprz
szczypta cukru
garść startego żółtego sera

1. Makaron gotujemy al dente. Kapustę również gotujemy w osolonej i lekko posłodzonej wodzie. Należy uważać, żeby nie rozgotować, bo zrobi się ciapa.

2. Cebulę, pieczarki i boczek kroimy w drobną kostkę, kapustę w większą.

3. Na patelni rozpuszczamy masło i dodajemy olej. Podsmażamy cebulę i boczek, po chwili dodajemy pieczarki i liść laurowy. Gdy wszystko się przesmaży dodajemy kapustę, zioła i przyprawy (mogą być inne niż podane przeze mnie, jakie się lubi). Trzymamy na małym ogniu około 10 minut, mieszając od czasu do czasu.

4. Makaron mieszamy z kapustą i przekładamy do żaroodpornego naczynia. Posypujemy serem i zapiekamy 20-25 minut w nagrzanym do 190 stopni piekarnika.

A tak wygląda jeszcze przed posypaniem serem:

środa, 23 maja 2012

Prościej się nie da - ciastka francuskie z brzoskwinią

Ci którzy czytują trochę regularniej mojego bloga wiedzą, że wolę gotować niż piec. Oczywiście za pieczenie też się czasem biorę, ale pewnie nie częściej niż raz w miesiącu, a może i rzadziej, nie liczyłam. Ponieważ jednak tak bardzo miło podać również coś słodkiego, co się samemu zrobiło, wypróbowałam ostatnio sposób (bo przepis to chyba zbyt wielkie słowo w tym wypadku) na mega-proste ciastka, które niedawno jadłam u przyjaciół. Robi się bardzo szybko i tak prosto, że mała jest szansa, że się coś zepsuje.


Składniki:
puszka brzoskwiń
arkusz gotowego ciasta francuskiego (polecam to nie zamrożone) 

1. Brzoskwinie odsączamy z soku i kroimy na połówki.

2. Ciasto kroimy w prostokąty nieco większe niż brzoskwinie. Na każdym kawałku układamy brzoskwinię częścią zewnętrzną do góry i zaginamy nad nią wszystkie rogi, ale nie zlepiamy, chodzi o to, żeby otrzymać takie kwadraty z rogami do góry. Mi się niestety nie do końca to udało.

3. Wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni na 20-25 minut. Czas i temperaturę pieczenia warto sprawdzić na opakowaniu, może producent poleci inną.

Prawda, że proste i super-szybkie?

wtorek, 22 maja 2012

Sałatka z kurczakiem

Na jakie jedzenie macie najmniejszą ochotę, gdy Słońce przygrzewa coraz mocniej? Ja głosuję na tradycyjny rosół, taki rozgrzewający, nie wyobrażam sobie jeść go w upał. Za to na drugim biegunie potraw są z pewnością sałatki. Nie ma chyba jedzonka bardziej nadającego się na tę porę roku. Moja dzisiejsza sałatka właśnie świetnie nada się na wiosenny lunch, ale jest również pewniakiem wśród moich potraw na kolację ze znajomymi.


Składniki:
pojedyncza pierś z kurczaka
przyprawa złocista do kurczaka
mielona papryka
odrobina rozmarynu
olej
kilka listków sałaty (dziś u mnie mieszanka sałat)
3 grubsze plastry żółtego sera
2 pomidory
1/3 puszki kukurydzy
2 nieduże ząbki czosnku
suszona bazylia
1/2 cytryny
oliwa z oliwek
sól
pieprz

1. Pierś z kurczaka kroimy w niedużą kostkę, posypujemy przyprawą złocistą do kurczaka, mieloną papryką i odrobiną rozmarynu (w zasadzie nada się każda przyprawa na, którą akurat mamy ochotę) Podsmażamy na oleju i odkładamy do wystygnięcia.

2. Ser i pomidory kroimy w kostkę. Sałatę rwiemy na kawałki.

3. Przygotowujemy sos: w słoiczku mieszamy 6 łyżek oliwy z oliwek, sok wyciśnięty z połowy cytryny, łyżeczkę suszonej bazylii, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz szczyptę soli i pieprzu.

4. Wszystkie składniki wrzucamy do miski i mieszamy dokładnie. Odstawiamy na 10 minut żeby warzywa trochę przeszły sosem i podajemy.


Sałatka średnio nadaje się do długiego przechowywania, gdyż prędzej czy później rozmięknie od sosu.

poniedziałek, 21 maja 2012

Surówka coleslaw na jogurcie

Kiedyś nie lubiłam surówki coleslaw, zresztą w wersjach "knajpowych" nadal nie bardzo ją lubię, zazwyczaj pływa w majonezie, za którym nie przepadam, a który na dodatek jest kaloryczny i niezbyt zdrowy. Dlatego kiedy spróbowałam u mojej Mamy wersji bardzo jogurtowej, w której majonez jest tylko dodatkiem, postanowiłam, że właśnie taka wersja wejdzie na stałe do jadłospisu obiadowego w naszym domu. Jest pyszna, lżejsza od tradycyjnej i pasuje do wielu mięs jako dodatek.


Składniki:
300g białej kapusty
1 średnia marchew
3-4 gałązki świeżego koperku (możemy zastąpić suszonym)
150g jogurtu naturalnego
1 łyżka majonezu (można ominąć)
sól
pieprz
szczypta cukru

1. Marchew obieramy, z kapusty wycinamy głąb. Warzywa ścieramy robotem (lub na tarce), ja zazwyczaj ścieram na dużych oczkach. Koperek drobno siekamy.

2. Warzywa i koperek mieszamy z jogurtem i ewentualnie majonezem. Doprawiamy do smaku solą, cukrem i pieprzem. 

3. Odstawiamy na 15 minut, żeby surówka się trochę przegryzła.

niedziela, 20 maja 2012

Tościki z mozzarellą i pesto z suszonych pomidorów

Zwykle unikam publikowania przepisów na wszelkiego rodzaju kanapki, bo wydają mi się zbyt proste, ale przy okazji akcji Finger Food postanowiłam zrobić wyjątek. Takie tościki jedliśmy u naszych Przyjaciół i przyjęły się także u nas, znikając w każdej ilości podczas spotkań ze znajomymi.


Składniki:
250g mozzarelli
kilka łyżek pesto z suszonych pomidorów
masło lub masło czosnkowe
bagietka (zawsze robię część z bagietką ziarnistą, a część z jasnym pieczywem)

1. Bagietkę kroimy na niezbyt grube kanapeczki. Każdą smarujemy masłem i kładziemy plasterek mozzarelli. Na wierzchu robimy "maźnięcie" pesto.

2. Wkładamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i zapiekamy aż się ser stopi.

Przepis dodaję do akcji:

Fusilli ze szparagami i szynką parmeńską

Wczoraj w Warszawie miała miejsce Noc Muzeów. Nie jest to wydarzenie związane z jedzeniem, ale i tak postanowiłam o nim wspomnieć na blogu, jako reklamę dla imprezy organizowanej przecież również w innych miastach. Jeśli ktoś nigdy nie poszedł na coś takiego, odstraszony np. kolejkami i tłumami, to proponuję jednak kiedyś się przełamać. Wczoraj postanowiliśmy odstać swoje i wejść do Sejmu i Senatu. Początkowo kolejka nas rzeczywiście przeraziła, ponieważ sięgała aż na ulicę, ale posuwała się szybko i sprawnie i po 25 minutach byliśmy już w środku. W dodatku pogoda dopisała i naprawdę stanie nie było takie uciążliwe. Organizacja zwiedzania Sejmu też mi się podobała - były wystawione informacje i ulotki, a w wielu miejscach na pytania odpowiadały osoby z obsługi. 

Ale o Nocy Muzeów chciałam zrobić tylko krótką notkę, a przejść trzeba jak zwykle do jedzenia :) Dzisiaj znów proponuję makaron, tym razem z szynką parmeńską i zielonymi szparagami, naprawdę pyszny. Jest to moja trochę przerobiona wersja przepisu z książki "Świeże i smaczne. Włoskie dania z makaronu".


Składniki (na 2-3 porcje):
1/3 paczki fusilli (albo innego makaronu, paczka ma zwykle 500g)
pęczek zielonych szparagów
50g szynki parmeńskiej
mała cebula
300-400g śmietany 12%
2 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki masła
sól
pieprz
parmezan

1. Makaron gotujemy al dente.

2. Od szparagów odłamujemy brzydkie końcówki. Same szparagi kroimy w 2-3 cm kawałki. Zalewamy wrzątkiem i podgotowujemy 2-3 minuty.

3. Cebulę kroimy w kostkę, a szynkę w paseczki.

4. Na patelni stapiamy masło i wlewamy oliwę z oliwek. Wrzucamy cebulkę i lekko podsmażamy, aż się zeszkli. Następnie dodajemy szparagi i podsmażamy aż będą miękkie. 

5. Całość zalewamy śmietaną, doprawiamy solą i pieprzem i trzymamy na niewielkim ogniu jeszcze 5 minut. Po tym czasie zestawiamy patelnię i wrzucamy szynkę. Mieszamy, już nie podsmażając.

6. Makaron wykładamy na talerze, polewamy sosem i posypujemy startym parmezanem.


Przepis dodaję do akcji:

wtorek, 15 maja 2012

Jogurtowe racuchy z jabłkami

Przepisy na moim blogu przeplatają się - raz są to potrawy pierwszy raz robione z efektem na tyle udanym, że można się nim podzielić, innym razem potrawy robione często i aż dziwne, że wcześniej nie trafiły na blog, a jeszcze innym razem są to przepisy odgrzebane, które kiedyś robiłam, a ostatnio o nich zapomniałam. Takie są dzisiejsze racuchy - na studiach robiłam je częściej, bo proste i tanie, a od tamtego czasu może zrobiłam raz. A powinnam częściej, bo są naprawdę pyszne i zrobienie ich nie zajmuje czasu.

Przepis inspirowany książeczką "Smacznie, szybko i niedrogo", wydaną jako Biblioteczka Poradnika Domowego.


Składniki (na 2-3 porcje):
2-3 jabłka
szklanka gęstego jogurtu naturalnego
2 jajka
4 czubate łyżki mąki pszennej
szczypta proszku do pieczenia
szczypta soli
łyżeczka cukru + cukier do posypania
olej do smażenia

1. Jogurt mieszamy z roztrzepanymi jajkami. Dodajemy łyżeczkę cukru, szczyptę soli i proszku do pieczenia. 

2. Dodajemy mąkę, ale nie całą naraz. Chodzi o to, żeby uzyskać konsystencję kwaśnej śmietany. Mogą być potrzebne całe cztery łyżki mąki, ale może trochę mniej lub więcej.

3. Jabłka obieramy i kroimy w plasterki grubości ok. 3/4 cm. Z każdego plastra wykrawamy gniazdo nasienne.

4. Plastry jabłek maczamy w cieście i smażymy z obu stron na rumiano. Podajemy posypane cukrem (lub też cukrem pudrem jak ktoś tak bardziej lubi).


środa, 9 maja 2012

Wiosenna sałatka ogórkowo-rzodkiewkowa nie dla wampirów

Często powtarzam, że nie mogłabym gotować dla kogoś, kto nie lubi czosnku. Używam go chętnie, nawet powiedziałabym, że ze skłonnością do nadużywania. Zwykle jednak nie wychodzi to poza ramy jednego z kilku dodatków do sosu. Ale w dzisiejszej sałatce po prostu nie da się go pominąć, musi być i już. I musi być wyczuwalny, bo inaczej sałatka jest do niczego.

Pomysł z jakiejś gazety, ale nie pamiętam już z jakiej.


Składniki (na 2 porcje):
ładny ogórek szklarniowy (jego ilość zależy od wielkości talerzyków)
pęczek rzodkiewek
2 ząbki czosnku
200g jogurtu greckiego
sól
pieprz


1. Do jogurtu greckiego wciskamy przez praskę dwa ząbki czosnku, doprawiamy lekko solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem i odstawiamy, żeby się trochę przegryzło.

2. Umyte i oczyszczone rzodkiewki kroimy w połówki, ogórek, również umyty i nieobrany kroimy w plasterki grubości ok. 2 mm.

3. Bierzemy dwa talerzyki i każdy wykładamy plasterkami ogórka. Następnie na każdym talerzyku rozsmarowujemy połowę jogurtu. Robimy to tak, żeby środek zakryć, ale żeby z każdej strony warstwy wystawało trochę ogórków (tak jak na zdjęciach). Całość możemy jeszcze trochę posypać czarnym pieprzem.

4. Na wierzch warstwy jogurtowej rozkładamy połówki rzodkiewek i podajemy.


Zazwyczaj taką sałatkę podaję jako dodatek obiadowy do jakiegoś mięska lub ryby, ale równie dobrze nada się na wiosenne śniadanie lub kolację.

wtorek, 8 maja 2012

Kurczak z papryką - przepis kreteński

Jak odgrzebałam dwa dni temu książeczkę z kuchnią kreteńską, to nie skończyło się na jednym przepisie. Zrobiłam jeszcze kurczaka w papryce, który okazał się czymś pomiędzy leczo a gulaszem. W każdym razie danie jest proste, pyszne i w dodatku ładnie wygląda.

Przepis z książki "Cretean cookery. Mum's 200 recipes" z moimi zmianami.


Składniki (na 4-5 porcji):
4 filety z kurczaka
3-4 papryki w różnych kolorach
1 średnia cebula
1-2 ząbki czosnku
3/4 szklanki soku pomidorowego
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżeczka suszonego tymianku
sól
pieprz czarny
mielona słodka papryka
mąka pszenna
olej

1. Kurczaka kroimy w dość duże kawałki (z jednej piersi wychodziło mi 4-6 kawałków). Każdy obtaczamy w mące pszennej i lekko posypujemy solą, świeżo zmielonym pieprzem i mieloną papryką. Obsmażamy lekko z wszystkich stron na oleju, zdejmujemy z patelni i odkładamy.

2. Paprykę kroimy w dużą kostkę, cebulę w półplasterki, czosnek w plasterki.

3. Do rondla wlewamy łyżkę oliwy, wrzucamy cebulę, czosnek i paprykę. Chwilę podgrzewamy (jakieś 3 minuty), po czym wlewamy sok pomidorowy i podgrzewamy dalej.

4. Gdy doprowadzimy do wrzenia, wrzucamy do sosu kurczaka. Zmniejszamy ogień, przykrywamy i dusimy na małym ogniu pół godziny, od czasu do czasu mieszając. Jeśli wydaje nam się zbyt gęste, to można dolać jeszcze soku.

5. Pięć minut przed końcem duszenia dodajemy tymianek i jeśli trzeba, jeszcze trochę pieprzu.


Kurczaka podałam z ziemniakami, ale sądzę, że kopytka też by pasowały. A następnego dnia potrawa była jeszcze lepsza.

niedziela, 6 maja 2012

Pasztet z mięsa mieszanego

Długi weekend dobiega końca. Mimo, że w środę i piątek musiałam być w pracy, to i tak była to bardzo udana majówka. Kilka dni w Berlinie u przyjaciółki, dzień spędzony na imprezie "Bitwa Narodów 2012", a w końcu przyszedł czas na kilka godzin w kuchni. Upiekłam więc pierwszy swój pasztet. Szczęśliwą posiadaczką niezbędnej przy pasztecie maszynki do mielenia mięsa jestem co prawda od kilku miesięcy, bo dostałam takową na ostatnią Gwiazdkę, ale jakoś się nie złożyło żeby wziąć się za pasztet wcześniej.

Początkowo sądziłam, że wezmę przepis z dołączonej do maszynki książeczki, tylko zmienię jeden składnik i podzielę ilość wszystkich przez dwa. Skończyło się na kompletnej samowolce w kwestii składników i proporcji. Ale efekt wyszedł pyszny.


Składniki (na keksówkę o długości 25 cm):
0,4 kg karkówki
0,35 kg tłustego surowego boczku
0,25 kg wątroby wieprzowej
1 filet z kurczaka
1 kajzerka
2 cebule
2 marchewki
2 jajka
1 łyżka oleju
sól
pieprz
1 łyżeczka majeranku
2 łyżeczki zielonej czubricy
1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
odrobina smalcu do wysmarowania formy


1. Wszystkie mięsa, cebulę i kajzerkę kroimy w kostkę. Marchewki obieramy i gotujemy do miękkości.

2. Na patelnię wlewamy olej i wrzucamy cebulę, karkówkę i boczek. Po chwili dorzucamy kurczaka. Wlewamy również odrobinę wody (ok 1/5 szklanki), przykrywamy i dusimy.  Od czasu do czasu mieszamy. 

3. Gdy mięso zmięknie dorzucamy wątrobę. Gdy również ona zmięknie dorzucamy kajzerkę, raz jeszcze mieszamy i zostawiamy, aby mięso trochę przestygło.

4. Masę mięsną wraz z marchewką mielimy dwa razy. Następnie doprawiamy i mieszamy z jajkami na jednolitą masę.

5. Masę przekładamy do nasmarowanej smalcem formy i pieczemy w nagrzanym do 200 stopni piekarniku przez 45 minut. 

Pasztet możemy jeść sam, albo z chlebem. Doskonale sprawdzi się też jako przystawka albo przekąska na imprezę.

Bakłażan smażony i zapiekany w czerwonym sosie - przepis kreteński

Istnieją setki, jeśli nie tysiące przepisów, które chciałabym wypróbować. Prawdopodobnie więcej niż będę w stanie zrobić przez całe życie, zwłaszcza, że wciąż znajduję nowe. Jest też całkiem sporo przepisów, które muszę wypróbować koniecznie, w najbliższej przyszłości. To sprawia, że część pomysłów kulinarnych musi zaczekać. Tak było też z książką "Cretean cookery. Mum's 200 recipes" przywiezioną w zeszłym roku z wakacji na Krecie. Piękna pogoda w majowy przedłużony weekend sprawiła, że tym mocniej zatęskniłam za wakacjami i sięgnęłam w końcu do książki, która bardzo kojarzy mi się ze słońcem i piękną pogodą.

Przepis, po który sięgnęłam wczoraj jest niezwykle prosty i pyszny, pozmieniałam tylko lekko proporcje i dodałam oregano, również z zapasów przypraw przywiezionych z Krety.


Składniki (na 2 porcje):
1 średniej wielkości bakłażan
3-4 średniej wielkości pomidory
4 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
sól
pieprz czarny
suszone oregano

1. Bakłażan kroimy na plasterki grubości ok. 3/4 cm. Lekko solimy i odstawiamy na pół godziny.

2. Pomidory pozbawiamy skórki poprzez zalanie wrzątkiem, a potem zimną wodą. Kroimy w niedużą kostkę. Czosnek kroimy w cieniutkie plasterki.

3. Do rondla wlewamy 1/2 łyżki oliwy z oliwek, wrzucamy czosnek i pomidory, smażymy 3 minuty. Po tym czasie wlewamy 1/3 szklanki wody i dusimy pod przykryciem na bardzo małym ogniu, aż zgęstnieje. Pod koniec doprawiamy do smaku solą, świeżo zmielonym czarnym pieprzem i suszonym oregano.

4. Do tego czasu bakłażan powinien już puścić sok. Płuczemy go z tego soku i osuszamy, a następnie obsmażamy każdy plaster z obu stron na małej ilości oliwy. Z ilością oliwy akurat bardzo trzeba uważać, bo bakłażan wchłonie każdą ilość i przez nieuwagę możemy zrobić sobie bardzo tłuste i mało smaczne danie. 

5. W naczyniu żaroodpornym układamy warstwę bakłażana i polewamy sosem, po czym układamy następną warstwę bakłażana itd. Na wierzch wylewamy resztę sosu.

6. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 18-20 minut.


Bakłażany podałam jako dodatek do grillowanego łososia, ale podane np. z pieczonym ziemniakiem mogłyby z powodzeniem być lekkim obiadem.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...