niedziela, 11 grudnia 2011

Kurczak Tandoori

Posty w grudniu to powinny być jakieś świąteczne. Korzenne pierniczki, ryby i inne takie powinny królować na blogach kulinarnych, a u mnie co? Kurczak. Pewnie dlatego, że jeszcze w tym roku nie słyszałam ani razu "Last Christmas". W każdym razie co roku postanawiam, że zrobię zakupy świąteczne wcześniej, że prezenty to już na początku grudnia wybiorę. I oczywiście co roku ostatecznie zostaje to na później, jeszcze tyle mam do kupienia...  Może jak już prezenty gwiazdkowe będę mieć pokupowane, to najdzie mnie na jakieś świąteczne potrawy.

Tymczasem dziś indyjski sposób na kurczaka, podpatrzony kiedyś na blogu Filozofia Smaku. Tak sobie czekał na wypróbowanie i po moich małych zmianach wyszło coś takiego:


Składniki (na 2 porcje):
2 nogi z kurczaka (następnym razem użyję samych podudzi w większej ilości)
cytryna
limonka
2 cm korzenia imbiru
1 duży ząbek czosnku
1 czerwona papryczka chili
pół małego kubeczka naturalnego jogurtu
1 łyżeczka garam masala
1 łyżeczka zmieloną papryki słodkiej
1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki ziaren kolendry
2 łyżki oleju
3 łyżki posiekanego, grubego szczypioru

1. Nogi z kurczaka myjemy i osuszamy. Z jednej cytryny i jednej limonki wyciskamy sok i zalewamy nim kurczaka na godzinę.

2. Imbir i ząbek czosnku obieramy, papryczkę kroimy na pół i pozbawiamy pestek. Wszystko kroimy w mniejsze kawałki.

3. Do miksera wrzucamy imbir, chili, jogurt, garam masala, paprykę słodką, sól, kolendrę, olej i łyżkę wody. Wszystko miksujemy na gładką masę.

4. Masą dokładnie smarujemy kurczaka i odstawiamy na kilka godzin do lodówki (u mnie to były 4 godziny, ale pewnie im dłużej tym lepiej).

5. Kurczaka układamy w odkrytym naczyniu żaroodpornym i wstawiamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika na 50-55 minut.

6. Przed podaniem kurczaka posypujemy szczypiorem. 


Swojego kurczaka podałam z pieczonymi ziemniaczkami i warzywami z patelni.

wtorek, 29 listopada 2011

Kotleciki z jajek

Gdy jeszcze studiowaliśmy w Poznaniu, chodziliśmy czasem z moim (wtedy jeszcze nie) Mężem do barów mlecznych. Za stosunkowo niewielkie pieniądze można było tam coś sensownego zjeść. W jednym z owych barów, którego nazwy już nie pamiętam, wiem tylko, że mieścił się przy ulicy Głogowskiej, Małżon często zamawiał kotleciki z jajek. W jednej z książek trafiłam na coś podobnego, więc oto dziś są. Mogą być alternatywą dla gotowanych jajek na śniadanie lub kolacje, ale ja podałam je z pieczonymi ziemniakami i zasmażanymi buraczkami jako danie obiadowe.

Przepis z małymi zmianami z książki "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta" E. Aszkiewicz i R. Chojnackiej.


Składniki (na 8 małych kotlecików):
4 jajka na twardo
2 jajka surowe
kopiasta łyżka posiekanego koperku
mała cebula lub 1/2 dużej
4 pieczarki
sól
pieprz
olej lub masło
tarta bułka

1. Cebulkę kroimy bardzo drobno i szklimy na łyżce masła (lub oleju). Pieczarki i gotowane jajka kroimy również w jak najdrobniejszą kostkę.

2. Pieczarki, jajka, cebulę i koperek wrzucamy do miseczki, wbijamy surowe jajka i mieszamy. Doprawiamy solą i pieprzem. Wg oryginalnego przepisu w książce 2 surowe jajka dodaje się na znacznie większą ilość masy, a ewentualnie zamiast tego dodaje się łyżkę gęstej śmietany - może komuś taka wersja bardziej odpowiadać, ale przyznaję, że nawet nie próbowałam ze śmietaną, od razu wbiłam drugie jajko, jak masa mi się za mało lepiła.

3. Z masy lepimy kotleciki, obtaczamy tartą bułką (bardziej nawet obsypujemy kotleciki bułką bo na tym etapie jeszcze bardzo mocno się rozwalają).

4. Od razu wrzucamy na gorący olej i smażymy kilka minut z każdej strony (aż do zrumienienia).

czwartek, 24 listopada 2011

Żółta sałatka

Przypomniałam sobie dziś, że powinnam zamieścić sałatkę, którą zrobiłam kilka dni temu. Nie miałam tylko pomysłu co o niej napisać, pewnie dlatego, że dzisiejszy dzień nie należał do najbardziej udanych - z powodu giga korka nie dojechałam na czas na moje zajęcia z dancehallu. Sięgnęłam jednak po aparat, żeby zgrać fotki i nie mogłam powstrzymać uśmiechu - zupełnie zapomniałam, że sałatkę zrobiłam podczas gry w "Żeglarzy z Catanu" i że została ona uwieczniona na planszy :) Oczywiście zrobiliśmy na ten czas przerwę, ale taka właśnie jest ta sałatka - wystarczy 5 minut i gotowe, można wracać do przerwanych rozrywek.

Sałatka znaleziona wieki temu w książce J. Młynarczyk "Nastolatki przyjmują gości".


Składniki:
puszka kukurydzy
5-6 plasterków ananasa z puszki
150g żółtego sera
majonez
suszona bazylia
suszone oregano
papryka mielona słodka
sól
pieprz

1. Ananas i żółty ser kroimy w kostkę, kukurydzę odcedzamy, wrzucamy do jakiejś miski.

2. Składniki posypujemy szczyptą soli, pieprzu, czerwonej słodkiej mielonej papryki, suszonej bazylii i oregano. Łączymy majonezem, ile kto lubi, dla mnie wystarczą dwie łyżki.

piątek, 18 listopada 2011

Łosoś zapiekany w warzywach

Miałam mieć wolny weekend, więc zaplanowałam sobie kilka szaleństw w kuchni. Niestety wyszło inaczej, weekend spędzę w pracy, ale postanowiłam, że nie pozwolę, żeby zepsuło mi to humor i chociaż kilka z kulinarnych planów zrealizuję, nawet jeśli nie będą mogły to być wszystkie.

Po powrocie z pracy wypróbowałam więc przepis na łososia w warzywach, który okazał się być pyszny i bardzo smakował mojemu Małżonowi - Wielkiemu Amatorowi Łososia. W zapiekance wg oryginalnego przepisu miał znaleźć się tuńczyk, ale Moja Druga Połowa w sklepie przy stoisku rybnym szepnęła mi do ucha "łosoś". No i wyszło fajne danie. Oryginalny przepis pochodzi z "Kuchni węgierskiej" A. Teklics, a poniżej prezentuję moją wersję.


Składniki (na 4 porcje dla niezbyt głodnych osób):
4 kawałki łososia (moje po ok. 125g każdy)
400g ziemniaków
2 pomidory
1 czerwona papryka
200g kwaśnej śmietany
po 3/4 łyżeczki zmielonej papryki ostrej i słodkiej
pieprz
sól
mąka
olej
masło

1. Ziemniaki obieramy i kroimy w talarki, gotujemy na pół-miękko.

2. Łososia myjemy, suszymy i obtaczamy w mące wymieszanej z mieloną papryką. Podsmażamy na gorącym oleju.

3. Pomidory kroimy w pół-plasterki, a paprykę w paseczki.

4. Naczynie żaroodporne smarujemy masłem. Układamy plasterki ziemniaków i smarujemy je 1/4 śmietany. Można trochę posypać pieprzem i mieloną papryką.

5. Następnie układamy łososia. Na nim paseczki papryki i w końcu pomidory. Całość zalewamy resztą śmietany, posypujemy solą, pieprzem i mieloną papryką.

6. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 20 minut. Podajemy :)


środa, 9 listopada 2011

Mielone z serem

Opowiadałam wczoraj koledze w pracy, że prowadzę bloga kulinarnego. Zapytał, czy tak dobrze gotuję. Siebie zawsze najtrudniej oceniać, więc chociaż mojemu Mężowi i mnie bardzo smakują moje potrawy, a i goście zawsze chwalą, odpowiedziałam, że nie wiem, czy tak bardzo dobrze, ale na pewno bardzo to lubię. Pociągnęłam też temat opowiadając o swoich kłopotach ze stroną wizualną potraw, przez co też czasem trudno zrobić dobre zdjęcie, że zwykle do bloga zdjęcia robi mój Mąż, ale czasem również jemu moje jedzenie wydaje się mało inspirujące. Kolega zażartował więc, że może powinnam zrobić raz coś innego niż mielone, to może to zainspiruje Męża. Pośmialiśmy się z żartu i rozmowa zeszła na inne tory. W każdym razie uświadomiłam sobie, że akurat na dziś planowałam mielone na obiad i że akurat tego jeszcze nie wrzucałam na bloga. Zdaję sobie wprawdzie sprawę, że w prawie każdym domu w Polsce istnieje sprawdzony przepis na mielone, ale ponieważ sama chętnie sprawdzam inne niż moje sposoby na tradycyjne potrawy, może ktoś sprawdzi mój :) Przepis nie pochodzi z żadnego źródła, tylko sam się ustalił gdy zaczynałam gotowanie na podstawie rozmów ze znajomymi, z czym u nich w domu się robi mielone, po prostu wybrałam to, co brzmiało mi najlepiej z każdej rozmowy.


Składniki:
0,5 kg mięsa mielonego drobiowego (może być też wieprzowe, ale niezbyt tłuste)
jajko
2-3 ząbki czosnku
żółty ser (ok dwa grube na centymetr plastry)
1/2 łyżeczki majeranku
1/2 łyżeczki mielonej ostrej papryki
1/4 łyżeczki suszonej natki pietruszki
1/4 łyżeczki granulowanej cebuli
bułka tarta
olej

1. Do mięsa mielonego wbijamy jajko, wciskamy przez praskę czosnek i wsypujemy przyprawy. Wyrabiamy rękami, żeby składniki się wymieszały.

2. Ser kroimy w kostkę 1cm x 1cm.

3. Z mięsa formujemy kulki o średnicy 3-4cm, w środek każdej z nich wciskamy kostkę żółtego sera. Trzeba dobrze zalepić, żeby ser potem nie wypłynął (niestety i tak zawsze z któregoś kotlecika ser się wytopi).

4. Każdą kulkę obtaczamy w bułce tartej.

5. Smażymy na oleju po kilka minut, obracając, żeby mięso zarumieniło się z każdej strony. Podajemy z ziemniakami lub frytkami i surówką.




wtorek, 8 listopada 2011

Koktajl jogurtowo-owocowy

Dziś mam jakiś taki leniwy dzień, w dodatku totalnie bez weny, dobrze więc, że mam mało do opisania, bo koktajl szybko się robi i wymaga nakładów pracy bliskich zeru. Miałam dylemat, czy opatrywać ten post etykietą 'desery', ale w sumie czemu nie, to jest taki trochę deserek, tym bardziej, że przepis, na podstawie którego zrobiłam ten koktajl oryginalnie był na kremowy deser, tylko jak to często u mnie bywa przeszedł metamorfozę. W każdym razie polecam moją wersję, gdyż jest puszysta, lekka i orzeźwiająca. 

Oryginalny przepis pochodził z jakiegoś starego dodatku do "Poradnika domowego".


Składniki (na 3-4 szklaneczki):
duże opakowanie niezbyt gęstego jogurtu naturalnego (u mnie 360g)
gruszka
pomarańcza
2 czubate łyżeczki miodu
małe opakowanie (16g) cukru wanilinowego

1. Gruszkę obieramy i kroimy na małe kawałki lub ścieramy na tarce, z pomarańczy wyciskamy sok. Wszystkie składniki miksujemy razem kilka minut. 

2. Podajemy od razu, gdyż potem koktajl traci na smaku.


niedziela, 6 listopada 2011

Ratatuj

Robi się coraz bardziej jesiennie, już niedługo po słonecznych dniach zostanie wspomnienie, miałam więc ochotę jeszcze na coś ze świeżych, jesiennych warzyw. Wybór padł na ratatuj. Kiedyś wzbraniałam się przed tą potrawą, ponieważ bardzo długo myślałam, że nie lubię cukinii. Bierze się to pewnie stąd, że w dzieciństwie próbowałam tylko wstrętnej, przerośniętej cukinii z ogródka, a okazało się, że smukłe, nieduże cukinie smakują zupełnie inaczej i są naprawdę pyszne. 

Nie wiem do końca czy mój ratatuj bardzo odbiega od tego z Francji, bo jadłam taki raz u przyjaciół w Polsce, oraz oczywiście widziałam w filmie animowanym. Mój przepis pochodzi z często przeze mnie przywoływanej książeczki "Nastolatki przyjmują gości" J. Młynarczyk.



Składniki:
po 1 papryce czerwonej, zielonej i żółtej
2 bakłażany
2 nieduże cukinie
4-5 pomidorów
2-3 cebule
4-5 ząbków czosnku
sól
pieprz
3/4 płaskiej łyżeczki cukru
1 płaska łyżka pikantnego keczupu
1,5 czubatej łyżki ziół prowansalskich
oliwa z oliwek

1. Kroimy bakłażany w plasterki o grubości pół cm, posypujemy solą i odkładamy żeby puścił sok.

2. W tym czasie przygotowujemy pozostałe warzywa: paprykę kroimy w paski, cukinie w cienkie plasterki, cebulę w ósemki, czosnek w cienkie plasterki lub drobną kostkę. Pomidory przelewamy wrzątkiem, następnie zimną wodą, obieramy ze skóry i również kroimy w grubą kostkę.

3. W rondlu rozgrzewamy oliwę z oliwek i smażymy osobno warzywa małymi partiami na dużym ogniu. Chodzi o to, żeby przesmażyły się, ale zostały chrupkie. Gdy trzeba, dolewamy oliwy. Mi wyszło na wszystkie warzywa około pół szklanki. Trzeba oczywiście uważać z bakłażanem, bo wypije każdą ilość oliwy jaką mu nalejemy.

4. Na samym końcu podsmażamy pomidory z czosnkiem.

5. Jeśli mamy duży rondel, możemy pozostałe warzywa dorzucić do pomidorów, ale ja musiałam użyć garnka i wszystko przełożyć. Dopiero w tym momencie doprawiamy solą, pieprzem, cukrem, ziołami prowansalskimi i keczupem.
6. Dusimy pół godziny na małym ogniu pod przykryciem. Jeśli nasz ratatuj wydaje się zbyt wodnisty, to na ostatnie dziesięć minut odkrywamy.



sobota, 29 października 2011

Makaron z soją i owocami

Chociaż jestem osobą jak najbardziej mięsożerną, od czasu do czasu naprawdę lubię zjeść coś wegetariańskiego. Początkowo podchodziłam do takich obiadów sceptycznie, ale kiedyś jeden z moich przyjaciół, wegetarianin, zaprosił mnie do siebie na "straszny obiad wegetarianina". Studiowałam wtedy, a jak wiadomo studenci mają często puste żołądki, więc nie marudziłam i przyjęłam zaproszenie. Obiad okazał się super i potem zawsze chętnie podpatrywałam potrawy przygotowywane przez owego Przyjaciela wegetarianina. Dzisiejszy przepis także mam od niego.






Składniki (na 2-3 porcje):
paczka (100g) kotletów sojowych
2-3 cebule
puszka mieszanki owocowej w syropie (w mojej były gruszki, brzoskwinie, winogrona)
curry
vegeta
pieprz
olej
makaron
starty żółty ser

1. Soję gotujemy wg przepisu na opakowaniu i odcedzamy.

2. Cebulę kroimy w duże cząstki (ósemki na przykład) a soję w 2-3 cm kostkę. 

3. Rozgrzewamy na patelni odrobinę oleju i szklimy cebulę. Posypujemy 1/2 łyżeczki vegety. Po chwili dodajemy soję i posypujemy 2 łyżkami curry. Przykrywamy i zmniejszamy ogień, podduszamy 5-8 minut.

4. Dodajemy owoce odsączone z puszki (syropu nie wylewamy). Posypujemy świeżo zmielonym pieprzem i jeszcze łyżką curry. Dusimy kolejne 3-5 minut pod przykryciem.

5. Na samym końcu dolewamy syrop z owoców, mieszamy i próbujemy, czy dodać jeszcze pieprzu lub curry.
6. Makaron trzeba ugotować jakoś w międzyczasie. Sosem owocowo-sojowym polewamy makaron i posypujemy startym żółtym serem.

niedziela, 23 października 2011

Miodowo-rozmarynowe nóżki z kurczaka

Dzisiaj tytułem wstępu kilka słów nie dotyczących nijak jedzenia, ale po prostu się nie mogę powstrzymać. Wczoraj byłam na rewelacyjnym, bombowym, szalonym koncercie the Baseballs w Stodole. Ponieważ nie wszyscy słyszeli o tym zespole, to postanowiłam wspomnieć o nich na blogu, niech więcej osób się o nich dowie i może pogugla jakieś ich piosenki :D 

A teraz mogę wrócić do kulinariów. Dziś polecam bardzo łatwy przepis inspirowany przepisem z książki "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta" Ewy Aszkiewicz i Romany Chojnackiej.

Składniki:
8-10 nóżek kurczaka (samych tzw. podudzi)
5 łyżek miodu
2 dość duże cytryny
ciemny sos sojowy
suszony rozmaryn
sól
pieprz

1. Umyte i osuszone nóżki posypujemy solą, pieprzem i suszonym rozmarynem oraz skrapiamy ciemnym sosem sojowym.

2. 5 łyżek miodu dokładnie mieszamy z sokiem z dwóch cytryn i zalewamy nóżki.

3. Odstawiamy przynajmniej na dwie godziny do lodówki (można więcej) od czasu do czasu obracając nóżki w sosie.

4. Po tym czasie układamy nóżki w brytfance i polewamy sosem.

5. Wstawiamy do rozgrzanego do 200 st piekarnika na 40-45 minut (w trakcie pieczenia też warto obrócić nóżki w sosie).

6. Po tym czasie wyjmujemy i podajemy z ziemniakami i surówką. Ziemniaki można polać sosem miodowym.


poniedziałek, 17 października 2011

Zapiekanka makaronowa z mięsem mielonym i papryką

Wczoraj mimo chorego nadgarstka zrobiłam kilkadziesiąt pierogów ruskich. Nie do końca wyszło to na dobre nadgarstkowi (nie przestał boleć) i niestety niektórym pierogom (miejscami ciasto nie było rozwałkowane tak jak powinno). Jak już wspominałam, dla mnie najlepszym lekarstwem na dolegliwości duszy i ciała (także nadgarstka) jest coś dobrego z makaronu, więc dziś kolejny przepis na zapiekankę makaronową.

Przepis dawno temu wycięłam z jakiejś gazety, niestety nie wiem z jakiej.

Składniki (na 4-5 porcji):
400g dowolnego makaronu
500g mięsa mielonego (u mnie z indyka)
duża żółta papryka
puszka pomidorów najlepiej od razu posiekanych
cebula
3-5 ząbków czosnku
150g żółtego sera
200g kwaśnej śmietany
zioła prowansalskie
majeranek
zmielona papryka (słodka lub ostra, wg uznania)
sól
pieprz
olej

1. Makaron gotujemy w osolonej wodzie.

2. Cebulę kroimy w kostkę, żółtą paprykę również.

3. Mięso mielone posypujemy majerankiem i mieloną papryką oraz przeciskamy do niego przez praskę obrane ząbki czosnku.

4. Na odrobinie oleju szklimy cebulkę, posypujemy solą i pieprzem, potem dodajemy mięso mielone z czosnkiem i podsmażamy. Gdy się usmaży dodajemy paprykę, a po chwili pomidory. Całość posypujemy ziołami prowansalskimi (dajemy ich dość sporo).

5. W naczyniu żaroodpornym mieszamy makaron z sosem mięsno-warzywnym. 


6. Ser ucieramy i mieszamy ze śmietaną. Taką masą smarujemy wierzch potrawy i posypujemy jeszcze odrobiną papryki mielonej i ziół prowansalskich.

7. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na 20 minut i gotowe :)

poniedziałek, 10 października 2011

Krajanka czekoladowo-orzechowa

Przeczytałam ostatnio na okładce menu uroczej herbaciarni w pobliżu cytat - "Make tea, not war" (Monthy Python). Jeśli od czegoś na świecie jestem uzależniona, to jest to na pewno czarna herbata, dlatego hasło to przypadło mi do gustu niesamowicie. A moje zamiłowanie do herbaty wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości jesiennego deszczu lejącego się z nieba. To teraz podam przepis na coś dobrego do herbaty :)

Przepis w oryginale jest przekąską do drinków z whisky i pochodzi z książki "Larousse. Koktajle". Nie lubię whisky, więc wolę przekąskę do herbaty.


Składniki:
60 g gorzkiej czekolady
110g masła + trochę na posmarowanie formy
50g mielonych orzechów laskowych (w oryginalnym przepisie są włoskie, ale miałam pod ręką laskowe)
2 jajka
200g cukru pudru
60g mąki pszennej
słoiczek wiśni z syropu lub kompotu

1. Czekoladę i masło kroimy w drobne kawałki i umieszczamy w garnuszku, który z kolei wkładamy do większego garnka z wodą, tak, żeby woda sięgała do połowy małego garnuszka. W takiej kąpieli wodnej rozpuszczamy masło i czekoladę, mieszamy i odstawiamy, żeby trochę przestygło.

2. Miksujemy razem cukier i jajka. Potem dodajemy czekoladę rozpuszczoną z masłem i orzechy i dokładnie mieszamy. Po chwili dosypujemy mąkę i jeszcze raz mieszamy.

3. Formę nacieramy masłem i wlewamy do niej masę. Wkładamy na 25 minut do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Po tym czasie wyjmujemy ciasto z piekarnika i odstawiamy do ostygnięcia.

4. Ciasto kroimy w małe kwadratowe kawałki i do każdego przypinamy wykałaczką wiśnię.

Podane składniki w oryginalnym przepisie starczają na kwadratową formę o wymiarach 20cm x 20cm, ale ja miałam okrągłą o średnicy 24 cm i też wyszło dobrze. Jedynie trudniej mi pokroić w kwadratowe kawałki, dlatego moje kawałki są kształtów nieokreślonych.


niedziela, 9 października 2011

Gulasz wieprzowy z papryką

Lubię jesienią gotować dania z papryk. W warzywniakach są wszystkie kolory i do tego chyba w tym okresie są najtańsze. A dania z nich wyglądają tak kolorowo i ładnie. Moim ulubionym paprykowym daniem jest leczo. Dziś z kolei wypróbowałam przepis na gulasz wieprzowy z papryką, który w sumie nawet trochę leczo przypomina. 

Przepis pochodzi z "Kuchni węgierskiej" A. Teklics.


Składniki (na 4 porcje):
600-700g mięsa wieprzowego gulaszowego
4 papryki (dałam 2 czerwone i 2 zielone)
2 pomidory
1 cebula
1 ząbek czosnku
50g smalcu
sól
pieprz
1 łyżeczka mielonej ostrej papryki

1. Cebulę ucieramy lub kroimy w drobne piórka i wrzucamy na roztopiony smalec. Gdy się zeszkli dodajemy pokrojone w kostkę mięso. Mieszając, podsmażamy.

2. Lekko solimy, posypujemy mieloną papryką, dodajemy rozgnieciony ząbek czosnku.

3. Pomidory obieramy ze skórki (w tym celu wcześniej należy sparzyć pomidory) i kroimy w dużą kostkę (mogą nawet być ósemki). Dodajemy do mięsa. Dolewamy pół szklanki wody i dusimy pod przykryciem na małym ogniu, co jakiś czas mieszając.

4. W tym czasie papryki myjemy, wykrawamy gniazda nasienne i kroimy w grubą kostkę. Dodajemy do mięsa i gotujemy jeszcze 20 minut. Podajemy z ziemniakami lub kopytkami i jakąś surówką.

Na zdjęciu widoczna jest też sałata, którą nazywamy w domu sałatą Palucha, od którego mam przepis. Ponieważ jest pyszna, podaję jeszcze przepis na sos do sałaty (mniej więcej starcza na sos do jednej główki).

Składniki:
4 płaskie łyżki cukru
2 łyżki octu spirytusowego
1/2 łyżki maggi
2 nieduże, rozgniecione ząbki czosnku (lub więcej jak ktoś lubi)
olej

Wszystkie składniki, oprócz oleju, mieszamy, a następnie dolewamy olej cieniutką strużką, cały czas mieszając, gdy olej zaczyna się wytrącać, zamiast łączyć z pozostałymi składnikami to znaczy, że jest go dość i że sos jest gotowy.

wtorek, 4 października 2011

Kurczak z ananasem

Jak nie urok to sraczka, albo przemarsz wojsk. Czyli jak skończyła mi się seria wyjazdów, to rozchorowałam się i znów pogotować nie miałam jak. W ten sposób blog mój we wrześniu wyglądał zatrważająco. Ale nie ma co narzekać, tylko trzeba wziąć się w garść i zacząć znów opisywać swoje pożywienie. 

Dzisiejszy przepis jest jednym z moich najstarszych przepisów, można powiedzieć, ze to jedna z specjalności domu. Powstał na bazie przepisu ze wspominanej już niejednokrotnie przeze mnie książki J. Młynarczyk "Nastolatki przyjmują gości".


Składniki (na 4 porcje):
0,7 - 0,8 kg piersi z kurczaka
puszka ananasa
4 ząbki czosnku
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki maggi
1 łyżka czystej wódki
2 łyżki wody
olej
sól
pieprz

1. Kurczaka kroimy w cienkie paseczki.

2. Mieszamy mąkę ziemniaczaną, wodę, wódkę, maggi, szczyptę soli i pieprzu oraz przeciśnięty przez praskę czosnek i dodajemy to do kurczaka. Odstawiamy na 20-3o minut.

3. Ananasa kroimy w drobną kostkę, nie wylewamy soku z puszki!

4. Kurczaka smażymy na dość głębokim oleju. Gdy zmięknie dodajemy pokrojony ananas. Dodajemy jeszcze trochę pieprzu. Po chwili dolewamy sok, który został w puszce i dusimy kilka minut.

5. Jeśli sos jest za rzadki można dodać jeszcze odrobinę soku ananasowego wymieszanego z mąką ziemniaczaną. Powinien mieć lekko galaretkowatą konsystencję.

6. Podajemy z ryżem.


czwartek, 15 września 2011

Zupa meksykańska mojej Przyjaciółki

Zabieganie największym wrogiem blogujących! Po prostu musiałam to napisać patrząc na datę zamieszczenia ostatniego posta. Na szczęście jeśli z góry wiem, że nie będę miała czasu gotować to czasem wpadam na rozsądny pomysł ugotowania czegoś ogromnego, co starczy na kilka dni. Na takie okazje polecam ugotować wielki gar zupy meksykańskiej. 

Przepis mam od mojej Przyjaciółki Madzi, którą pozdrawiam.

Składniki (na duży gar):
kilka żeberek na wywar
0,4 kg mięsa mielonego
duża cebula (może być czerwona)
puszka czerwonej fasoli
puszka białej fasoli
puszka kukurydzy
3-4 ziemniaki
3-4 marchewki
jedna papryczka chili (lub więcej)
3 czubate łyżki koncentratu pomidorowego
kostka rosołowa
sól
pieprz
vegeta
zioła prowansalskie
oregano
bazylia
ostra mielona papryka
olej

1. Żeberka zalewamy wodą, dorzucamy trochę soli, pieprzu i vegety i zagotowujemy.

2. W tym czasie na niewielkiej ilości oleju smażymy na patelni mięso mielone, obficie posypując je ziołami prowansalskimi, oregano, bazylią i mieloną ostrą papryką. Po chwili dodajemy cebulę pokrojoną w kostkę.

3. Gdy z kości zrobi się już wywar to dodajemy pokrojone w większą kostkę ziemniaki, a po chwili marchew, również pokrojoną w kostkę. Gotujemy 5-8 minut, po czym dodajemy mięso mielone z cebulą, z całym olejem, na którym się smażyło i gotujemy dalej.

4. Gdy ziemniaki są już prawie miękkie dodajemy obie fasole z puszki, ale razem z płynem, nie odcedzamy. Dodajemy także odcedzoną kukurydzę z puszki oraz przekrojoną na pół papryczkę chili z wykrojonymi pestkami, żeby nam nie pływały w zupie. Ja bym chętnie dodała więcej tych papryczek, ale podniebienie mojego Małżonka mogłoby zaprotestować, tak więc najlepiej sprawdzić ile się lubi. Teraz dodajemy także kostkę rosołową. Gotujemy kolejne 5 minut.

5. Sprawdzamy, czy ziemniaki są już całkowicie miękkie, jeśli tak to dodajemy koncentrat pomidorowy, mieszamy i po chwili sprawdzamy, czy zupa jest dobrze doprawiona. Dorzucamy jeszcze trochę przypraw, których nam brakuje i podajemy.


wtorek, 30 sierpnia 2011

Piersi kurczaka w kremowym sosie cebulowym

Niedawno w Zamościu czytałam świetny cytat o jedzeniu na okładce menu jakiejś kawiarenki. Koniecznie chciałam go sobie przypomnieć i tu zamieścić, więc poprosiłam wujka google o podpowiedź. Zanim znalazłam tamten cytat, natrafiłam na inny, który tak mi się spodobał, że tamten sobie poczeka na publikację na inny raz. "Na przyjęciu powinno się jeść mądrze, ale niezbyt dużo i mówić dużo, ale niezbyt mądrze"(William Somerset Maugham). Uśmiałam się, ponieważ właśnie w weekend byłam na przyjęciu weselnym, więc cytat na czasie. Teraz jednak pora przestać myśleć o weselnych frykasach, a czas powrócić do własnej kuchni i potraw.

Inspiracja do dzisiejszego przepisu pochodzi z Biblioteczki Poradnika Domowego nr 12/2003 "Specjały polskiej kuchni". Potrawę robi się szybko, a w dodatku z popularnych składników, które prawie zawsze są pod ręką.


Składniki (na 4 porcje):
4 piersi z kurczaka
2 duże cebule
2 łyżki masła
łyżka mąki
szklanka rosołu (może być z kostki)
1,5 łyżki octu
sól
cukier
1 łyżeczka przyprawy złocistej do kurczaka
pieprz

1. Cebulę siekamy bardzo drobno. W rondlu rozpuszczamy masło i dodajemy cebulę, lekko solimy. Gdy trochę się zrumieni dodajemy mąkę i chwilę smażymy razem, po czym zalewamy rosołem. Zagotowujemy.

2. Dodajemy do sosu 1/4 łyżeczki cukru i ocet, jeszcze chwilę mieszamy.

3. Piersi posypujemy pieprzem i przyprawą do kurczaka i smażymy lub grillujemy.

4. Sos miksujemy na krem. Kurczaka podajemy w sosie.


Uwaga, sos odgrzewany drugiego dnia jeszcze gęstnieje, ale jest chyba nawet jeszcze lepszy.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Kurczak z bambusem

Prowadzenie bloga kulinarnego jest miłe, przydatne i rozwijające. Wciąż szukam nowych pomysłów, żeby mieć coś ciekawego do zaprezentowania. Poza tym nagminnie zmieniam przepisy z książek i potem zapominam jak, a na blogu jednak zawsze zamieszczam poprawioną wersję. Kulinarne blogowanie ma jednak również zasadniczy minus. Czasem człowiek jest głodny jak wilk, a tu trzeba poczekać aż danie zostanie uwiecznione na fotce, a najlepiej w kilku ujęciach, żeby było z czego wybierać. Niestety zdarza się również tak, że nie ma mowy o żadnym czekaniu i ze zdjęcia nici. Wtedy muszę czekać do następnego razu, aż zechcę dany przepis powtórzyć. Tak było też z daniem dzisiejszym - zjedzone bez foty za pierwszym razem, nie musiało czekać długo na powtórkę, tym razem uwiecznioną.

Danie inspirowane przepisem z "Kuchni Chińskiej" K. Pospieszyńskiej.

Składniki (na 3-4 porcje):
3 piersi z kurczaka
puszka pędów bambusa pokrojonych w słupki
1 czerwona papryka
1 czubata łyżka posiekanego szczypiorku
2 łyżeczki mielonej ostrej papryki (czubate lub płaskie - w zależności od zamiłowania do ostrego)
2 jajka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
10 łyżek rosołu lub bulionu z kostki
2 łyżki wódki
2 łyżki jasnego sosu sojowego
sól
olej

1. Mięso z kurczaka kroimy w kostkę o boku 2-3 cm i lekko solimy. Paprykę również kroimy w kostkę, szczypior siekamy.

2. Jajka mieszamy z mąką ziemniaczaną i ubijamy na jednolitą, niezbyt gęstą masę. Mięso obtaczamy w jajku z mąką i smażymy po kilka naraz na rozgrzanym oleju przez ok. 3 minuty.

3. Po usmażeniu wszystkich kawałków, odkładamy kurczaka na bok. Na świeży olej (łyżka lub dwie, nie za dużo) wrzucamy pędy bambusa i paprykę. Mieszamy i smażymy przez 3-5 minut.

4. W miseczce mieszamy rosół z wódką, sosem sojowym i mieloną papryką. Dodajemy do warzyw.

5. Smażymy około minuty i dodajemy kurczaka, smażymy jeszcze 3 minuty stale mieszając. Na koniec posypujemy szczypiorem i jeszcze raz wszystko mieszamy.


W książce sugerowano podawać z ryżem, ale tak szczerze to lepiej mi to danie smakuje samo, albo niestety z frytkami.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Ziemniaki po lyońsku

Mój Małżonek nie uznaje ziemniaków z wody bez sosu. Gotując już trochę lat dla nas obojga zaczęłam się z nim nawet zgadzać (no chyba, że są to młodziutkie, pyszniutkie ziemniaczki to nie). Za każdym razem więc jak chcę podać jakieś mięso bez sosu (np. grillowane) to staję przed dylematem, z czym mam to podać. Najłatwiejsze jest wrzucenie mrożonych frytek do piekarnika, aczkolwiek przyznaję otwarcie, że wielkim fanem frytek jakoś nie jestem. Ziemniaczki wg poniższego przepisu są świetnym dodatkiem dla dań bez sosu i pyszniejszą alternatywą dla frytek.

Przepis pochodzi z książki "Dania z ziemniaków" z serii "Le Cordon Bleu. Kuchnia domowa".


Składniki (na 2 porcje):
4 średnie ziemniaki
80g masła
1 nieduża cebula
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
sól
pieprz

1. Ziemniaki obieramy i kroimy na plasterki grubości 2mm. Zalewamy w misce zimną wodą i odstawiamy na 20 minut.

2. Cebulę siekamy na drobno. Na patelni rozpuszczamy połowę masła i wrzucamy cebulę. Posypujemy solą i pieprzem i smażymy aż się zeszkli. Przekładamy cebulę do miseczki.

3. Ziemniaki odcedzamy i osuszamy. Na patelnię wkładamy drugą część masła i ziemniaki. Smażymy, często obracając przez około 10-15 minut na średnim ogniu.

4. Ponownie wkładamy cebulę na patelnię i dodajemy natkę pietruszki. Mieszamy, zdejmujemy z ognia i podajemy.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Dorsz po śródziemnomorsku

Ostatnio dopadł mnie bardzo groźny wirus zostawania w pracy w nadgodzinach i w weekend. Przez to oczywiście ucierpiało moje podniebienie (obiady na stołówce) i blog - znów kilka zdjęć musiało poczekać na aparacie aż się nimi zajmę. Jedną z takich zaległości jest dzisiejszy dorsz - danie właściwie dobre dla zapracowanych - bo proste i szybko się robi.

Przepis pochodzi z broszurki Poradnika Domowego nr 5/2002 "Smacznie, szybko i niedrogo" A. Stradeckiej.

Składniki (na 4 porcje):
4 filety z dorsza
8 cienkich plastrów wędzonego boczku
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
1 czubata łyżeczka musztardy
3 łyżki oliwy z oliwek
1 cytryna
sól
pieprz

1. Filety z dorsza myjemy i osuszamy. Skrapiamy z obu stron sokiem wyciśniętym z cytryny, posypujemy solą i pieprzem.

2. W miseczce mieszamy oliwę, natkę pietruszki i musztardę.

3. Każdy filet smarujemy tą mieszaniną, kładziemy po dwa plastry boczku i zwijamy spinając patyczkiem. Niestety nie miałam akurat małych patyczków, więc połamałam większe patyczki do szaszłyków, co na zdjęciu niestety wygląda niezbyt artystycznie.

4. Blachę w piekarniku wykładamy folią aluminiową i układamy na niej dorsza. Wkładamy do nagrzanego do 250 stopni piekarnika na 20 minut. Uwaga - danie lubi się trochę rozwalać, więc nie jest wskazane przekraczanie czasu pieczenia.

sobota, 6 sierpnia 2011

Brokuły zapiekane

Mam zawsze takie wewnętrzne przekonanie, że jeśli ktoś twierdzi, że w ogóle nie lubi warzyw, to pewnie nigdy nie jadł ich podanych w interesujący sposób, tylko pewnie zawsze jako rozgotowaną papkę albo coś równie "zachęcającego". Nie mówię o pojedynczych przypadkach jak ktoś nie lubi jednego konkretnego lub nawet kilku warzyw - wtedy można rzeczywiście nie lubić smaku. Natomiast jeśli chodzi o same warzywa zwykle wystarczy kilka prostych składników i jakiś pomysł, żeby podać je w inny sposób. Dlatego mimo oczywistej prostoty dzisiejszego przepisu na brokuły i tak postanowiłam go tu zamieścić - może komuś akurat się przyda takie urozmaicenie, albo też będzie inspiracją do jeszcze innego sposobu podania.

Brokuły z serem zapiekała moja babcia i stąd je znam, ja dodałam tylko jeszcze kilka przypraw. Doskonale sprawdzą się jako dodatek do dania głównego mięsnego bądź rybnego.

Składniki:
1 świeży duży brokuł
3 łyżki startego żółtego sera
1 czubata łyżka masła
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki cukru
1/2 łyżeczki granulowanego czosnku
1/2 łyżeczki mielonej słodkiej papryki

1. Brokuła dzielimy na różyczki i gotujemy w osolonej i lekko posłodzonej wodzie na półmiękko (ważne, inaczej nam się zmieni w ciapę). Odcedzamy.

2. W naczyniu żaroodpornym układamy brokuła i posypujemy kolejno: granulowanym czosnkiem, wiórkami masła, startym żółtym serem i zmieloną papryką.

3. Wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na tyle czasu ile potrzeba na stopienie sera.

czwartek, 28 lipca 2011

Dostałam wyróżnienie :)

Fajnie jest być docenionym. Tym razem to mój blog został doceniony, gdyż dostałam wyróżnienie "One Lovely Blog Award" od Magdy z bloga Obados na obiados. Pozdrawiam Magdę i przedstawiam zasady tego wyróżnienia.

1. Umieścić link do bloga osoby wyróżniającej (to już jest).

2. Zamieścić logo akcji:

3. Napisać siedem rzeczy o sobie:
  • mężatka, lat 28
  • gotować zaczęłam mniej więcej na studiach, wcześniej były owszem próby, ale raczej nieudane i daniem popisowym pozostawało jajko na twardo
  • dzień bez obiadu jest dla mnie dniem straconym
  • choć mieszkam w Warszawie, kibicuję Lechowi Poznań i FC Barcelonie
  • uwielbiam książki Terry'ego Pratchetta
  • pozostałe moje zainteresowania to taniec, muzyka, podróże
  • a w pracy jestem informatykiem - testuję oprogramowanie
4. Nominować jakieś super blogi. To ja nominuję:
I specjalne wyróżnienie daję Magdzie, od której nominację dostałam - bo nawet jak mi się nic nie chce już przeglądać w internecie, to jej posty akurat zawsze otwieram.

No a teraz muszę tylko jeszcze poinformować autorów wyróżnionych blogów.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Tarta pomarańczowa

Czasami dopada mnie narcyzm w kuchni. Wtedy po pysznym obiadku mówię sama do siebie "świetny obiadek zrobiłaś, Olku". Na szczęście robię to niezbyt często i chwalenie zostawiam Mężowi. Jak dotąd nigdy jednak nie zwracałam się do siebie "Olku, świetne wypieki". Głównie dlatego, że choć w kuchni czuję się jak ryba w wodzie jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju obiadki i kolacyjki, to z wypiekami mamy do siebie szacunek, ale wciąż jeszcze zachowujemy dystans. Ostatni czwartek był pewnym przełomem, ponieważ nie podejrzewałam się nigdy o upieczenie czegoś bardziej skomplikowanego niż najprostsze ciastka. A tu jednak, tadam, tadam. I ciacho, i krem, i owoce. Będą ze mnie ludzie ;)

Przepis pochodzi z książki pod redakcją Annette Wolter "Ciasta i torty".

Zrezygnuję z wypisania składników na początek i podzielę na etapy - będzie łatwiej. Piekłam w formie o średnicy 24 cm, ale myślę, że składniki spokojnie starczą na formę 26 cm.

Składniki na spód:
250g mąki pszennej (dałam typ 500)
100g cukru pudru
150g masła
szczypta soli

1. Z powyższych składników zagniatamy ciasto i wstawiamy przykryte do lodówki na 30 minut.

2. Lekko natłuszczamy formę masłem. W przepisie oryginalnym należy rozwałkować te ciasto po upływie pół godziny, ale ja je rozciągnęłam tak, żeby wylepić całkowicie dno i boki formy.

3. Wstawiamy ciasto do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na 15 minut. W tym czasie przygotowujemy krem.

Składniki na krem:
50g miękkiego masła
2 jajka
75 cukru (teraz zwykłego, już nie pudru)
1 pomarańcza
1 łyżka mąki ziemniaczanej

4. Masło ucieramy mikserem kolejno z jajkami, a potem z cukrem. Dodajemy otartą skórkę z pomarańczy oraz sok wyciśnięty z pomarańczy wymieszany z mąką ziemniaczaną i miksujemy jeszcze chwilę.

5. Upieczone ciasto wypełniamy kremem i wstawiamy na następne 15 minut do piekarnika.

Składniki na wierzch:
3-4 pomarańcze
kilka łyżek dżemu pomarańczowego

6. Obrane pomarańcze kroimy w plasterki. Ciasto z kremem dekorujemy plastrami pomarańczy i wkładamy znów do piekarnika, tym razem na 10 minut.

7. Po upływie tego czasu smarujemy wierzch cienką warstwą dżemu pomarańczowego. Po wystudzeniu tarta gotowa jest do podania.

piątek, 22 lipca 2011

Legumina piankowa

Ogarnęło mnie ostatnio, wstyd przyznać, totalne kulinarne lenistwo. Do tego stopnia, że nie tylko ostatnio mało udzielałam się w kuchni, ale nawet trudno mi było zabrać się za wrzucenie pianki na bloga i tak czeka sobie już dwa tygodnie. Czas się jednak wziąć za siebie i zaprezentować coś nowego. Dzisiejszym postem nadrabiam zaległości, ale wczoraj poszalałam i w następnym poście coś czasochłonnego dla kontrastu.

Przepis na leguminę piankową pochodzi z książki E. Aszkiewicz i R. Chojnackiej "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta".

Składniki:
0,5 l słodkiej śmietany 18%
1/2 szklanki mąki tortowej
1/2 szklanki cukru pudru
4 jajka
szczypta soli
konfitury lub dżem z wiśni

1. Mąkę mieszamy ze śmietaną tak, aby nie było grudek. Potem lekko mieszając od czasu do czasu zagotowujemy i po 3 minutach zestawiamy z ognia. Zagotowanie jest ważne, żeby składniki się połączyły i mąka nie miała surowego smaku, ale potem i tak trzeba masę trochę ostudzić - ma być ciepła, ale nie gorąca.

2. W tym czasie mieszamy żółtka ze szczyptą soli, a białka ubijamy z cukrem.

3. Do mąki ze śmietaną dodajemy żółtka, mieszamy, a następnie dodajemy pianę z białek i ponownie delikatnie mieszamy.

4. Wlewamy do formy (u mnie 26x26 cm) i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150-160 stopni na 30 minut. Deser jest gotowy gdy się lekko zrumieni z wierzchu.

5. Podajemy ciepły, z konfiturą lub dżemem wiśniowym.


Uwaga, w piekarniku pianka się mocno podniesie, ale po wyjęciu zachowuje się trochę jak biszkopt i osiada.

niedziela, 3 lipca 2011

Francuska zupa cebulowa

Przypuszczam, że wiele osób ma przepis, który zawsze się udaje i w dodatku prawie zawsze smakuje gościom. Moim takim daniem jest francuska zupa cebulowa, która o dziwo smakuje nawet osobom nielubiącym cebuli bądź zupy z cebuli. Jest bardzo lekka, więc nadaje się raczej na ciepłą kolację niż na obiad, no chyba, że na obiad w straszne upały.

Przepis pochodzi z książeczki "Kuchnia francuska" Silke Koch.


Składniki:
1kg cebuli
1/2 butelki białego wina wytrawnego lub półwytrawnego
3 kostki rosołowe (drobiowe lub warzywne)
100g masła
1-2 łyżki mąki
sól
pieprz
w oryginalnym przepisie jest jeszcze odrobina koniaku, ale ja nie dodaję

1. Cebule obieramy i kroimy w plastry około półcentymetrowe.

2. W dużym garnku roztapiamy masło i wrzucamy cebulę. Masła wydaje się stanowczo za mało, ale tak ma być. Po prostu musimy tę cebulę cały czas mieszać, żeby nie przywarła. Podsmażamy ją tak około 5 minut, po czym oprószamy odrobiną soli i mąką.

3. Wlewamy do garnka wino i mieszamy następne 5 minut.

4. W tym czasie w osobnym garnku rozpuszczamy trzy kostki rosołowe w 1,5 litra wody i dolewamy do garnka. Wtedy zmniejszamy ogień, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu pół godziny. W tym czasie cebula sobie powoli mięknie i puszcza sok. Smakuje wtedy zupełnie inaczej niż surowa.

5. Na stół oprócz garnka z zupą stawiamy młynek z czarnym pieprzem. Każdy już u siebie na talerzu posypuje sobie świeżo zmielonym pieprzem według uznania.

wtorek, 28 czerwca 2011

Łosoś po gruzińsku

Biorąc pod uwagę ile wspólnego z Grecją ma ryba po grecku i inne tym podobne wymysły "coś po jakiemuś" wcale nie jestem pewna, czy to co dziś prezentuję ma jakikolwiek chociaż związek z gruzińską kuchnią. Być może żaden Gruzin nie słyszał o takim przepisie, a sposób podania spędziłby mu sen z powiek. Mojego snu to zakłócać stanowczo nie będzie. W dodatku Mąż powiedział o tym łososiu, że to danie wręcz restauracyjne, więc niech się nazywa jak chce, ważne, że smaczne. I naprawdę proste w przygotowaniu.

Na podstawie przepisu z Biblioteczki Poradnika Domowego "Ryby smaczne i zdrowe" H. Szymanderskiej.


Składniki (na 2 porcje):
2 dzwonka z łososia
1 duża cytryna
3 ząbki czosnku
po 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej, mielonego imbiru i rozgniecionych ziaren kolendry
natka pietruszki
sól
mąka
olej do smażenia


1. Łososia myjemy, osuszamy i lekko solimy. Odkładamy na godzinę do lodówki.

2. W miseczce mieszamy dokładnie czosnek przeciśnięty przez praskę, mielony imbir, mieloną gałkę muszkatołową i kolendrę z sokiem wyciśniętym z cytryny.

3. Marynatę nakładamy na obie strony łososia, może być niezbyt cienko. Łososia w marynacie przykrywamy i odkładamy na kilka godzin do lodówki. U mnie łosoś został zamarynowany wieczorem, a podany następnego dnia na obiad.

4. Gdy łosoś swoje już odczeka, obskrobujemy go lekko z marynaty, obtaczamy w mące i smażymy 5-6 minut z każdej strony (zależnie od grubości dzwonka).

5. Podajemy posypanego natką pietruszki, niestety ja zapomniałam o natce i dlatego na zdjęciu jej nie ma.

środa, 22 czerwca 2011

Bakłażan z ryżem i mięsem mielonym

Istnieją potrawy, które gotuję raczej rzadko i to nie dlatego, że ich z Mężem nie lubimy. To jest kategoria przepisów, które trzeba zapomnieć, że się człowiek narobił i tylko pamięta, że wychodzi pysznie. Ostatnio sobie przypomniałam, że całe wieki nie zapiekałam bakłażanów i że to nie może być czasochłonne. Zapomniałam, że według tego przepisu jest. Dobrze, że za jakiś czas znowu będę tylko pamiętać, że bakłażany robione w ten sposób wychodzą wyjątkowo smaczne. Sama nie mogłam się ich nachwalić.

Przepis pochodzi z Biblioteczki Poradnika Domowego nr 3/2005 "Zapiekanki". Oczywiście z pewnymi zmianami.


Składniki (na 4 porcje):
2 bakłażany
200g mięsa mielonego
1/5 szklanki ryżu
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
4 czubate łyżki startego żółtego sera
4 łyżeczki tartej bułki
1/2 szklanki bulionu (może być z kostki)
1/2 szklanki białego wina (wytrawnego lub półwytrawnego)
łyżeczka mąki
sól
pieprz
majeranek
mieszanka przypraw do mięsa mielonego
suszona natka pietruszki
masło lub olej

1. Bakłażanom odcinamy zieloną końcówkę i kroimy wzdłuż na pół. Lekko solimy i odkładamy na pół godziny aż puszczą trochę soku. Ryż gotujemy.

2. Gdy na bakłażanach pojawią się kropelki, płuczemy je, osuszamy i wykrawamy miąższ tak, aby przy skórce zostało go tylko ok. 1 cm. Mniej więcej połowę tego miąższu wykorzystamy również w nadzieniu, więc kroimy je w kostkę. W kostkę kroimy również cebulę, a czosnek siekamy bardzo drobniutko.

3. Mięso posypujemy odrobiną majeranku i mieszanką przypraw do mięsa mielonego. Kroimy je, żeby nam się nie pozlepiało w zbyt duże części.

4. Na maśle lub oleju podsmażamy cebulę i miąższ bakłażanów, posypując je solą i pieprzem, po chwili dodajemy mięso i czosnek. Cały czas mieszamy, żeby z mięsa nie zrobiły się zbyt duże grudki.

5. Gdy mięso się przesmaży, wlewamy bulion i zmniejszamy ogień. Dusimy na małym ogniu przez 10 minut, po czym dodajemy odcedzony ryż. Po następnych kilku minutach wlewamy wino wymieszane z mąką i chwilę jeszcze podgrzewamy mieszając. Kiedy zgęstnieje odstawiamy na chwilę, żeby się lekko ostudziło.

6. Nadzienie ryżowo-mięsne nakładamy na bakłażany. Każdy z nich posypujemy kolejno łyżką startego żółtego sera, odrobiną suszonej natki pietruszki i łyżeczką tartej bułki - bułka ze stopionym serem utworzy potem smaczną skorupkę.

7. Na blasze rozkładamy folię aluminiową i układamy bakłażany tak, żeby się nie stykały ze sobą. Wkładamy do nagrzanego do 220 stopni piekarnika i pieczemy 30 minut.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Śledzie z kolendrą

W ten weekend zrobiliśmy z Mężem prezent naszej kuchni i kupiliśmy dla niej kilka rzeczy. Najważniejszym zakupem są pojemniczki na przyprawy. Trzy dni temu, gdy robiłam te śledzie, ziarenka kolendry rozsypywały mi się w najlepsze z torebki. Dziś nic takiego nie miałoby już miejsca.

Przepis na te śledzie jest banalny, ale niestety tylko dla lubiących kolendrę i cebulę. Wygrzebałam go kiedyś chyba w internecie, ale pewna nie jestem, bo mam go jakoś od bardzo dawna w pamięci.


Składniki:
4 matiasy
1 cebula
1/2 łyżki ziaren kolendry
olej

1. Matiasy moczymy w wodzie przez godzinę. Następnie kroimy je w 4-5cm kawałki. Cebulę kroimy w kosteczkę, a ziarna kolendry rozgniatamy.

2. W słoiku kładziemy na dno trochę cebuli, potem układamy kawałki śledzi tak, aby nie kłaść ich na sobie. Posypujemy kilkoma rozgniecionymi ziarnami kolendry. Następnie kładziemy znowu cebulę, śledzie, kolendrę i postępujemy tak aż nam się skończą składniki. Na dno i na wierzch powinna pójść cebula.

3. Zalewamy olejem na tyle, żeby wszystko było przykryte, zakręcamy szczelnie słoik i odkładamy do lodówki na minimum 24 godziny.

środa, 15 czerwca 2011

Makaron z sosem pomidorowym

Pomidorowo się na tym blogu zrobiło, ostatnio potrawa bardzo pomidorowa i dzisiaj również. Ciekawe gdyby zrobić statystykę produktów z moich przepisów ogółem, co byłoby najczęściej używane. Osobiście podejrzewam czosnek. Zawsze powtarzam, że nie mogłabym gotować dla kogoś, kto czosnku nie lubi. Aczkolwiek pomidory byłyby również zdecydowanie wysoko w tej statystyce.

Następny przepis, obiecuję, nie będzie pomidorowy. A ten jest modyfikacją przepisu pochodzącego z książki J. Młynarczyk "Nastolatki przyjmują gości" (tak, wiem, już dawno, nie jestem nastolatką, ale dobre książki warto wykorzystywać w każdym wieku). Potrawa ma naprawdę dużo zalet - jest prosta, tania, szybka i smaczna :)

Składniki (na 2-3 porcje):
150-200g dowolnego makaronu
puszka krojonych pomidorów
średnia cebula
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
2-3 łyżki oliwy z oliwek
1/2 łyżeczki suszonej bazylii
1/4 łyżeczki suszonego tymianku
2 listki laurowe
1/4 łyżeczki cukru
sól
pieprz
garść startego żółtego sera


1. Cebulę kroimy w piórka lub kostkę i szklimy na oliwie posypując solą i pieprzem. Dorzucamy czosnek i po dwóch minutach również pomidory. Dorzucamy listki laurowe, bazylię, tymianek i cukier i oczywiście mieszamy.

2. Po kilku minutach dolewamy ok. 1/4 szklanki przegotowanej wody (dokładna ilość zależy od gęstości sosu, którą chcemy uzyskać) i dokładamy koncentrat pomidorowy. Dusimy na wolnym ogniu ok 15 minut.

3. W tym czasie gotujemy makaron al dente. Makaron polewamy sosem i posypujemy startym żółtym serem.


W oryginalnym przepisie nie ma pomidorów z puszki - jest za to cały słoiczek koncentratu pomidorowego i szklanka wody, uważam jednak, że moja wersja jest po prostu smaczniejsza.

niedziela, 12 czerwca 2011

Salami z pomidorami

Dziś jest ostatni dzień mojego niezwykle udanego urlopu. Odbyłam z Mężem cudowną, również pod względem kulinarnym, podróż na Kretę, a potem posiedziałam jeszcze trzy dni na końcu świata, czyli w Białowieży. Chętnie otrzymałabym jeszcze drugie tyle urlopu gratis. Oczywiście razem z funduszami na kolejne wycieczki. Ale nie ma tak dobrze, trzeba wrócić do rzeczywistości. Plusem jest to, że może znowu trochę więcej uda mi się pogotować.

Dzisiejsza potrawa (nie mogę się zdecydować, czy raczej przystawka, czy sałatka) jest atrakcyjna również wizualnie, co niestety niezbyt często zdarza się moim potrawom. Przepis znalazłam kilka lat temu w dodatku kulinarnym do "Polityki".


Składniki:
100g salami pokrojonego w cienkie plastry
3-4 twarde pomidory
1-2 ząbki czosnku
6 łyżek oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
płaska łyżeczka suszonej bazylii
sól
pieprz

1. Pomidory kroimy w niezbyt grube plastry. Najlepiej wybrać takie pomidory, żeby ich plastry przypominały wielkością plastry salami.

2. Układamy naprzemiennie plastry pomidorów i salami w okręgi schodzące się do środka półmiska.

3. W słoiczku robimy sos: mieszamy razem oliwę, sok z cytryny, przeciśnięty przez praskę czosnek, bazylię, sól i pieprz.

4. Polewamy sosem salami z pomidorami i odstawiamy na minimum 2 godziny do lodówki, żeby wszystko przeszło aromatem sosu. Ja zrobiłam ostatnio tę sałatkę wieczorem i po nocy w lodówce była świetnym śniadaniem.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Sałatka z brokuła

Ostatnio mały blogowy przestój spowodowany wyjazdem w ciepłe kraje. Przed wyjazdem blogspot zrobił mi przykry dowcip i z powodu jakiejś awarii znikła mi zawartość ostatnich komentarzy oraz wszyscy obserwatorzy (zarówno w przeglądarce IE jak i w Mozilla Firefox). Zgłosiłam problem i pojechałam się urlopić, niestety po powrocie okazało się, że mój blog nadal taki niekompletny w IE, ale przynajmniej Firefox już dobrze wyświetla. Dobre i to, więc trudno, zamiast narzekać lepiej popisać o jedzeniu.

Dzisiaj proponuję świetną sałatkę z brokułów. O tym, że jest świetna niech świadczy poniższe zdjęcie - znikała w zastraszającym tempie i to prosto z miski:




Przepis pochodzi z książki J. Młynarczyk "Nastolatki przyjmują gości" (to była moja pierwsza książka z przepisami). W oryginalnej wersji nie było sera, tylko jajka na twardo, ale wersja z serem wydaje mi się smaczniejsza.

Składniki:
1 duży brokuł
3 pomidory
150g żółtego sera
1 papryka w dowolnym kolorze (u mnie dziś czerwona)
1 łyżeczka masła
1/2 kubka jogurtu naturalnego
2 łyżki majonezu
1-2 ząbki czosnku (zależy, czy chcemy sos bardziej czosnkowy)
płaska łyżeczka suszonej bazylii
szczypta ostrej mielonej papryki
szczypta świeżo mielonego, czarnego pieprzu
sól

1. Brokuł dzielimy na różyczki i gotujemy na pół miękko w osolonej wodzie z dodatkiem łyżeczki masła (jak ktoś lubi to można tylko zblanszować).

2. Ser, paprykę i pomidory kroimy w kostkę.

3. Przygotowujemy sos: dokładnie mieszamy jogurt z majonezem, pieprzem, papryką, bazylią i przeciśniętym przez praskę.

4. Gdy brokuły przestygną mieszamy z pozostałymi składnikami i sosem.

poniedziałek, 23 maja 2011

Ogórkowa z ryżem na żeberkach

Moja Babcia świetnie gotowała. Pewnie nie jest to zbyt odkrywcze, bo prawdopodobnie co druga osoba może to samo powiedzieć o swojej. W każdym razie moja na pewno gotowała rewelacyjnie. Mam kilka potraw, przy których szczególnie wracam myślami do jej obiadków i zupa ogórkowa jest jedną z nich. Głównie dlatego, że moja babcia podawała ją z ryżem, a u nikogo innego z tym się potem nie spotkałam - zawsze z ziemniakami. I jakoś nie mogę się do wersji z ziemniakami przekonać - po prostu nie jest to zupa ogórkowa. Dla mnie powinna być z ryżem i już ;)

Swoją drogą akurat zupa ogórkowa w ogóle w dzieciństwie była dla mnie pasjonująca, ponieważ w pewnej książeczce dla dzieci "Sceny z życia smoków" smoki żywiły się zupą ogórkową i nosiły ją w termosach. Nie wiem jak ją gotowały, ale myślę, że taka powinna im w sam raz zasmakować.


Składniki (na dość duży garnek):
0,5kg kiszonych ogórków
kilka żeberek wieprzowych (miałam 4 w zamrażarce)
1/3 szklanki ryżu (miara przed ugotowaniem) albo tyle ile nam zostało z poprzedniego obiadu
3-5 marchewek (w zależności od wielkości)
kawałek korzenia pietruszki
kawałek selera korzeniowego
pieprz
maggi
ewentualnie sól albo vegeta

1. Żeberka rozdzielamy, myjemy dokładnie i zalewamy dwoma litrami zimnej wody. Gdy się zagotują dodajemy marchewkę pokrojoną w plasterki oraz pietruszkę i seler w kawałku. Możemy dodać kilka kropel maggi.

2. W osobnym garnku gotujemy ryż.

3. Gdy żeberka i marchewka będą już miękkie, wyjmujemy seler i pietruszkę, gdyż nie mają zostać w zupie, a służyły jedynie uzyskaniu wywaru.

4. Ogórki ścieramy (najlepiej robotem) na dużych oczkach i wraz z sokiem wlewamy do zupy. Jeśli zupa jest zbyt gęsta możemy dolać trochę wody. Gotujemy aż wywar będzie mieć wyraźny posmak ogórków. Wtedy dorzucamy ryż i doprawiamy wg uznania.


czwartek, 19 maja 2011

Indyjski kurczak curry

Śmiejemy się czasem z Mężem, że jestem sroką. To dlatego, że wprost nie potrafię przejść w sklepie obojętnie obok pstrokatych, kolorowych, błyszczących przedmiotów i ubrań. Oczywiście nie kupuję ich za każdym razem, ale oczy mnie tam ciągną. Podobnie nie mogę się nigdy napatrzeć na dania kuchni azjatyckich - te kolorowe sosy i ta różnorodność warzyw. Uwielbiam nawet oglądać zdjęcia, a co dopiero mieć coś takiego na talerzu :)

Dzisiejsza potrawa spełnia z pewnością moje wymagania wizualne. Przepis pochodzi z czeluści internetu, ale nie pamiętam skąd, bo spisałam go sobie gdy jeszcze bloga nie prowadziłam i nie zawsze ważne było dla mnie internetowe źródło przepisu.


Składniki (na 2-3 porcje):
duża podwójna pierś z kurczaka
średnia cebula
pęczek dymki ze szczypiorkiem
puszka kukurydzy w małych kolbkach
łyżka koncentratu pomidorowego
sok z pół limonki
olej
łyżeczka słodkiej papryki mielonej
pół łyżeczki curry
ziarenka kolendry i gorczycy (na oko ze dwie szczypty tego i tego)
po dużej szczypcie imbiru, cynamonu i cukru
sól
świeżo zmielony czarny pieprz



1. Kurczaka kroimy w nieduże paseczki.

2. Cebulę kroimy w ósemki, dymki w ćwiartki, kolbki kukurydzy w 2-3 cm kawałki, szczypior od dymki siekamy dosyć drobno.

3. Na oleju szklimy cebulę i dymkę. Po chwili dorzucamy kurczaka. Posypujemy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Smażymy do miękkości.

4. W moździerzyku rozgniatamy lekko ziarna kolendry i gorczycy.

5. W 150ml wody rozpuszczamy łyżkę koncentratu pomidorowego i dolewamy sok z limonki. Wsypujemy rozgniecione ziarenka i resztę przypraw i mieszamy. Takim sosem zalewamy miękkiego kurczaka i chwilę gotujemy. Dorzucamy kolbki kukurydzy i jeszcze chwilę gotujemy.

6. Pół minuty przed końcem gotowania posypujemy szczypiorem.

7. Podajemy z ryżem. Ja podałam tu z mieszanką ryżu ziarnistego i dzikiego.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...