Ogarnęło mnie ostatnio, wstyd przyznać, totalne kulinarne lenistwo. Do tego stopnia, że nie tylko ostatnio mało udzielałam się w kuchni, ale nawet trudno mi było zabrać się za wrzucenie pianki na bloga i tak czeka sobie już dwa tygodnie. Czas się jednak wziąć za siebie i zaprezentować coś nowego. Dzisiejszym postem nadrabiam zaległości, ale wczoraj poszalałam i w następnym poście coś czasochłonnego dla kontrastu.
Przepis na leguminę piankową pochodzi z książki E. Aszkiewicz i R. Chojnackiej "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta".
Przepis na leguminę piankową pochodzi z książki E. Aszkiewicz i R. Chojnackiej "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta".
Składniki:
0,5 l słodkiej śmietany 18%
1/2 szklanki mąki tortowej
1/2 szklanki cukru pudru
4 jajka
szczypta soli
konfitury lub dżem z wiśni
1. Mąkę mieszamy ze śmietaną tak, aby nie było grudek. Potem lekko mieszając od czasu do czasu zagotowujemy i po 3 minutach zestawiamy z ognia. Zagotowanie jest ważne, żeby składniki się połączyły i mąka nie miała surowego smaku, ale potem i tak trzeba masę trochę ostudzić - ma być ciepła, ale nie gorąca.
2. W tym czasie mieszamy żółtka ze szczyptą soli, a białka ubijamy z cukrem.
3. Do mąki ze śmietaną dodajemy żółtka, mieszamy, a następnie dodajemy pianę z białek i ponownie delikatnie mieszamy.
4. Wlewamy do formy (u mnie 26x26 cm) i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150-160 stopni na 30 minut. Deser jest gotowy gdy się lekko zrumieni z wierzchu.
5. Podajemy ciepły, z konfiturą lub dżemem wiśniowym.
2. W tym czasie mieszamy żółtka ze szczyptą soli, a białka ubijamy z cukrem.
3. Do mąki ze śmietaną dodajemy żółtka, mieszamy, a następnie dodajemy pianę z białek i ponownie delikatnie mieszamy.
4. Wlewamy do formy (u mnie 26x26 cm) i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150-160 stopni na 30 minut. Deser jest gotowy gdy się lekko zrumieni z wierzchu.
5. Podajemy ciepły, z konfiturą lub dżemem wiśniowym.
Uwaga, w piekarniku pianka się mocno podniesie, ale po wyjęciu zachowuje się trochę jak biszkopt i osiada.
No i masz Ci klops - mnie też dopadło łańcuszkowanie..
OdpowiedzUsuńNiniejszym zatem, oficjalnie i z radością, nominuję Twój blog w akcji "One Lovely Blog Award" :)