Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieprzowina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wieprzowina. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 sierpnia 2019

Mielone w kwaśnej śmietanie - przepis rumuński

Potrawa niefotogeniczna i to bardzo niestety, ale za to smaczna. Tak w zasadzie to z małymi wyjątkami kuchnia rumuńska nie zrobiła na mnie jakiegoś powalającego wrażenia, ale niedługo dostanie drugą szansę - we wrześniu spędzę weekend w Bukareszcie.

A przepis z jakiejś książki o kuchni rumuńskiej - ale nie wiem jakiej, bo zrobiłam sobie tylko fotkę kilku stron z przepisami.


Składniki (na 25-30 kulek):
300-350g mięsa mielonego mieszanego wołowo-wieprzowego
jajko
mały ziemniak
mała cebula
2 łyżki mąki pszennej
kilka gałązek świeżego estragonu (nie miałam, pominęłam)
kilka gałązek świeżego koperku
kilka gałązek świeżej natki pietruszki
200g kwaśnej śmietany
sól morska
świeżo zmielony czarny pieprz

1. Obrany ziemniak i obraną cebulę kroimy bardzo drobno. Siekamy również świeże zioła.

2. Mieszamy mięso mielone z jajkiem, ziołami, cebulą i ziemniakiem, przyprawiamy solą i pieprzem.

3. Formujemy małe kulki (3cm średnicy) i obtaczamy w mące.

4. Układamy w naczyniu żaroodpornym, zalewamy śmietaną. Wierzch posypujemy jeszcze odrobiną siekanego koperku.

5. Zapiekamy w temperaturze 200 stopni aż mięso się zrumieni (ponieważ kulki są małe, wystarczy 20-25 minut).


wtorek, 1 stycznia 2019

Kapuśniak litewski

Nie udaje mi się prowadzić tego bloga już tyle czasu. On cały czas jest mi potrzebny, ponieważ zapisywałam tutaj tak naprawdę to, co mi wyszło i co sama chciałabym powtórzyć, zjeść jeszcze raz dokładnie w takiej wersji, jak mi smakowało. Przykładowo ugotowałam jakiś czas temu pyszny barszcz ukraiński, gotowałam na czuja, nie zapisałam jak. Niedawno powtórzyłam, znów gotując na czuja, no i nie był wcale taki smaczny. Co zmieniłam? Nie mam pojęcia. Ostatnio kilka razy też usłyszałam pytanie "a będzie na blogu?". Widać osoby, które jedzą moje potrawy, też mają potrzebę dostać przepis w dokładnie takiej formie jak u mnie to zjadły. Nawet jeśli więc w międzyczasie w internecie powstało dużo blogów, pewnie ciekawszych niż mój, to moim postanowieniem noworocznym jest nadal prowadzić tego. Choćby tylko dla siebie lub garstki znajomych.

Dzisiejszy przepis na pyszny, kwaskowy i bardzo sycący kapuśniak litewski pochodzi z Biblioteczki Poradnika Domowego "Tanie gotowanie", podaję moje proporcje.


Składniki (na duży garnek, minimum 8 porcji):
300-400g wędzonki (ja dałam surowy wędzony boczek, ale nadadzą się też jakieś wędzone żeberka)
400g kapusty kiszonej
300g kapusty białej
1 marchewka
1 pietruszka
5 kapeluszy suszonych grzybów
cebula
2 łyżki smalcu
1 czubata łyżka koncentratu pomidorowego
2 listki laurowe
kilka ziaren czarnego pieprzu + trochę zmielonego
sól morska

1. Grzyby namaczamy w 2 szklankach wody. Najlepiej zostawić je na całą noc.

2. Obraną marchewkę i pietruszkę kroimy w około centymetrową kostkę.

3. Do dużego garnka wkładamy wędzonkę i zalewamy 2 i pół litra wody. Dodajemy marchew, pietruszkę, listki laurowe, kilka ziaren pieprzu oraz grzyby z wodą. Gotujemy 45 minut.

4. Kapustę kroimy w centymetrową kostkę, szatkujemy też kapustę kiszoną. Zalewamy szklanką wody w osobnym garnku, dodajemy łyżkę smalcu i gotujemy około 40 minut.

5. Cebulę kroimy drobno i szklimy na łyżce smalcu. Dodajemy koncentrat pomidorowy i mieszamy. Pod koniec gotowania przekładamy cebulę do kapusty.

6. Wyjmujemy wędzonkę i grzyby. Wędzonkę kroimy w półcentymetrową kosteczkę, a grzyby w cienkie paseczki i wrzucamy z powrotem do garnka. Przekładamy też do głównego garnka kapustę wraz z wywarem. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem. Gotujemy całość razem jeszcze około 20 minut.


poniedziałek, 13 lutego 2017

Mielona wieprzowina z bakłażanem

Czasami nawet gdy gotuję coś po raz pierwszy, z dużą dokładnością przewiduję jak to będzie smakować i wyglądać. Składniki są podobne do czegoś, sposób robienia jest podobny, no generalnie danie już z czymś mi się kojarzy. Czasami jednak wychodzi coś, co mnie trochę zaskakuje. Tak też było i tym razem. Początkowo było to "coś dziwnie wygląda, chyba się na bloga nie nada, ale na wszelki wypadek zrobię jakieś zdjęcie". A potem "ale pychota, dobrze, że chociaż coś pstryknęłam". Mimo dziwnego wyglądu, naprawdę polecam.

Przepis z książki D. Ładochy "W mojej tajskiej kuchni".


Składniki (na 2 porcje):
1 średni bakłażan
250g mielonej wieprzowiny (u mnie łopatka)
3 ząbki czosnku
1 łyżka pasty tamaryndowej
1 łyżeczka sosu rybnego
1/2 łyżeczki cukru palmowego
garść liści bazylii tajskiej
2 świeże papryczki chili
sól
olej roślinny



1. Bakłażan kroimy w plastry grubości mniej więcej 0,5-0,75cm. Posypujemy solą i odstawiamy na 15-20 minut. Gdy bakłażan puści sok płuczemy plastry i osuszamy papierowym ręcznikiem.

2. Czosnek kroimy bardzo drobno, chili kroimy w cieniutkie plasterki.

3. W woku lub patelni mocno rozgrzewamy 2 łyżki oleju roślinnego. Dodajemy czosnek i wieprzowinę. Mieszamy i wlewamy 1/4 szklanki wody.

4. Dodajemy bakłażana i smażymy 3-5 minut. Dodajemy pastę tamaryndową, sos rybny i cukier palmowy, mieszamy wszystko aż cukier się rozpuści. 

5. Dodajemy bazylię tajską i po minucie zdejmujemy z ognia. Podajemy z ryżem posypane plasterkami chili.


wtorek, 5 lipca 2016

Wieprzowina ze świeżym ogórkiem

Małżon narzeka czasem, że nigdy nie może być pewien, czy zje ponownie potrawę, którą pierwszy raz je i która mu smakuje. Że tylko nowe i nowe. Ja się zawsze upieram, że jak coś mu smakuje, to przecież to zapamiętuję, powtarzam i że wcale tak źle ze mną nie jest. No po prawdzie potem dzięki blogowi jestem w stanie sprawdzić, że skoro daną potrawę robię drugi raz, a na blogu jest data, dajmy na to, 2012, to nie powtarzam tych potraw za często. Jednak z drugiej strony przecież są takie, które robię ciągle i ciągle (np. zupę Tom Khaa robię ostatnio raz w tygodniu), więc nie ma reguły, jak zwykle prawda jest gdzieś po środku. Dziś jednak przyszedł czas na prawdziwego rekordzistę - ostatni raz robiłam taką wieprzowinę zanim zaczęłam prowadzić bloga... Trochę się zeszło zanim nastąpiła powtórka :)

Przepis pochodzi z "Kuchni chińskiej" K. Pospieszyńskiej, pozmieniałam tylko proporcje składników. A tak swoją drogą każdy przepis ze świeżym ogórkiem na ciepło jaki znam, pochodzi z kuchni azjatyckiej. Ciekawe czy są tradycyjne polskie potrawy z ciepłym świeżym ogórkiem...


Składniki (na 2-3 porcje):
350g szynki wieprzowej
400g świeżych ogórków szklarniowych
2 i 1/2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka wódki
1/2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 i 1/2 łyżeczki białego cukru
3-4 łyżki oleju
świeżo zmielony czarny pieprz


1. Mięso kroimy w plastry grubości ok. 3mm, a następnie każdy plaster na kawałki o boku ok. 2-3cm. Mieszamy 1 i 1/2 łyżki sosu sojowego, 1/2 łyżeczki cukru, mąkę ziemniaczaną, wódkę i świeżo zmielony czarny pieprz (wg uznania, przepis podaje 1/8 łyżeczki). Mieszamy z mięsem i odstawiamy na 15 minut.

2. Ogórki obieramy i kroimy wzdłuż na pół. Każdą połówkę kroimy na plastry o grubości 3/4-1cm.

3. Do szerokiego, płaskiego garnka wlewamy łyżkę sosu sojowego i łyżkę oleju, dodajemy łyżeczkę cukru i dużą szczyptę czarnego pieprzu. Mieszamy i dodajemy ogórki. Podgrzewamy 3 minuty, po czym odstawiamy i trzymamy w cieple.

4. Na patelni rozgrzewamy 2-3 łyżki oleju. Gdy będzie mocno rozgrzany dodajemy wieprzowinę i stale mieszając smażymy, aż się zrumieni.

5. Dodajemy ogórki wraz z sokiem, który puściły. Mieszamy i podgrzewamy 2-3 minuty. Podajemy z sypkim ryżem.


niedziela, 14 lutego 2016

Zupa pięć smaków z wieprzowiną, krewetkami i jajkiem

Pamiętam zeszłoroczne Walentynki, braliśmy udział w warsztatach tanecznych i po kilku godzinach treningu byliśmy już naprawdę bardzo głodni. Tymczasem we wszystkich knajpach dookoła były dzikie tłumy i zjedzenie czegokolwiek w ten dzień bez rezerwacji graniczyło z cudem. W tym roku poszliśmy do restauracji w piątek, bo jak powiedział Małżon "można nie obchodzić Walentynek, ale zawsze to jest dobry pretekst, żeby iść na jakieś dobre jedzenie". W piątek było więc eleganckie i dobre jedzenie, a dziś było domowe i dobre. Oboje uwielbiamy azjatyckie kuchnie, więc miałam na oku dzisiejszą zupę już od jakiegoś czasu. Aż do ostatniej Gwiazdki nie miałam jednak odpowiednich miseczek, bo w takich zwykłych, to po prostu nie byłoby to samo. W mojej wyobraźni była to duża miseczka z mnóstwem dobrych rzeczy w środku. Inspirowałam się przepisem z "Dania z woka" M. Sauerborn. Podaję moją wersję zarówno jeśli chodzi o składniki, jak i sposób przygotowania - ponieważ nie posiadam woka kombinowałam równo :)


Składniki (na 2 porcje):
150g szynki wieprzowej
8 krewetek
2 dymki
1 marchew
1 gałązka selera naciowego
50-70g marynowanych paseczków bambusa
50-70g kiełków sojowych
3-4 grzyby mun
2 jajka
0,7l bulionu warzywnego (gotowanego z imbirem i trawą cytrynową)
1 łyżeczka sosu ostrygowego
1 łyżeczka sosu sojowego
szczypta mielonego chili
1/3 łyżeczki mielonego imbiru
1 łyżeczka przyprawy 5 smaków
sól morska
pieprz czarny

1. Dymki kroimy w piórka (szczypior siekamy i zostawiamy), namoczone grzybki w paseczki, seler naciowy w kostkę. Marchew obieramy i kroimy na pół w poprzek i wzdłuż. Każdą ćwiartkę kroimy w podłużne plasterki.

2. Krewetki pozbawiamy główek i pancerzyków (można odłożyć i ugotować na nich wywar), zostawiamy tylko ogonki. Nacinamy je również wzdłuż grzbietu i pozbawiamy jelita.

3. Szynkę kroimy w paseczki o grubości 0,5cm.

4. Tutaj następuje zasadnicza różnica w moim przepisie. Zamiast gotować wszystko razem, podzieliłam składniki na połowy i włożyłam do dwóch garnuszków o tej samej wielkości, zalałam po 350ml ciepłego bulionu i wstawiłam na taki sam średni ogień. Oczywiście możecie gotować jak w oryginale, wszystko razem.

5. Po 17 minutach wrzucamy przyprawy - przyprawę 5 smaków, chili, imbir mielony, sos sojowy i sos ostrygowy. Wbijamy również jajka (ja wbiłam po jednym do każdego garnuszka) i gotujemy aż białko się zetnie. Rozkładamy do miseczek tak, aby jajko było na wierzchu. Przyprawiamy solą morską, świeżo zmielonym czarnym pieprzem i posypujemy szczypiorem od dymki.


czwartek, 29 października 2015

Rolada schabowa ze szpinakiem

Nawet nie zliczę ile już podczas prowadzenia tego bloga było pierwszych rzeczy w kuchni. Pierwsze bułki. Pierwszy chleb na zakwasie. Pierwsze pierogi. Wciąż jestem przed pierwszym tortem. Fantastyczne jest to, że blog przymusza do rozwijania się. W ostatni weekend pierwszy raz rozcinałam schab w jeden cały płat mięsa, by go potem zwinąć jak roladę. Nie wyszło idealnie. Wyszło krzywo. Miejscami za grubo. A potem podczas pieczenia szpinak wylazł trochę z jednej strony. Ale i tak miałam frajdę. A efekt smaczny :) Świetnie pasuje np. z ajwarem. Zapraszam więc na pierwszą roladę :)

Inspiracja z Biblioteki Poradnika Domowego. Podaję swoje proporcje.


Składniki (na 4 porcje):
700-750g schabu bez kości
150 mrożonego szpinaku
1 nieduża marchew
2 ząbki czosnku
1 czubata łyżeczka masła
sól
pieprz
olej
2 łyżki białego wina

1. Schab rozcinamy w jeden prostokąt o grubości około 1cm. Lekko rozbijamy. Nacieramy rozciętym ząbkiem czosnku, solą i pieprzem. Odstawiamy na pół godziny do lodówki.

2. W rondlu rozgrzewamy masło i rozmrażamy szpinak. Przesmażamy go z posiekanym ząbkiem czosnku.

3. Marchew obieramy i kroimy w drobną kostkę.

4. Płat schabu rozkładamy na płasko. Rozsmarowujemy na nim szpinak i rozrzucamy marchew. Zwijamy ciasno w roladę i związujemy sznurkiem.

5. Na patelni rozgrzewamy olej i obsmażamy schab z każdej strony. Następnie schab przekładamy do rękawa. Wlewamy do rękawa 2 łyżki białego wina i 2 łyżki wody. Spinamy rękaw z obu stron.

6. Schab w rękawie wkładamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika na 50 minut. Po tym czasie rozcinamy rękaw i dopiekamy jeszcze kilka minut, tak by góra się zrumieniła.


sobota, 3 października 2015

Makaron z wątróbką i boczkiem wędzonym

W zeszły weekend się działo. Pojechałam na zjazd absolwentów do mojego ogólniaka. Ale było fajnie zobaczyć przyjaciół, znajomych, nauczycieli, nawet samą szkołę. Spotkałam wiele osób, których nie widziałam od matury. Wróciłam zadowolona i tak zmęczona, że podejrzewałam, że uda mi się odpocząć dopiero w kolejny weekend czyli dziś. Aż tak zmęczona nie byłam na szczęście. I nawet trochę pogotowałam w tym tygodniu :) Zwłaszcza środowy obiad był ekstra. Wiem, że wiele osób w to nie uwierzy z powodu wątróbki, ale my tam lubimy wątróbkę. Zjedliśmy to raz i zakochaliśmy się w tym daniu do tego stopnia, że w czwartek je znowu ugotowałam. Jest przefantastyczne. Przepis wzięłam z książki "Włoskie dania z makaronu" z wydawnictwa RM i trochę przerobiłam.


Składniki (na 2 porcje):
150-170g makaronu (waga przed ugotowaniem)
200g wątróbki kurzej
50g wędzonego boczku
1 mała cebula
1 duży ząbek czosnku
1 łyżeczka mąki pszennej
1/2 szklanki bulionu warzywnego (może być z koncentratu lub z kostki)
1 czubata łyżeczka koncentratu pomidorowego
2 łyżki śmietany 12% lub 18%
3/4 płaskiej łyżeczki suszonego majeranku
sól morska
pieprz czarny
oliwa z oliwek
kilka listków bazylii


1. Obraną cebulę i czosnek siekamy bardzo drobno. Wędzony boczek kroimy w kostkę lub drobne paseczki. Wątróbkę oczyszczamy i kroimy w kawałki o boku 1,5-2 cm.

2. Makaron gotujemy al dente.

3. Na patelni rozgrzewamy 2-3 łyżki oliwy i dodajemy cebulę, czosnek i boczek. Gdy cebula się zeszkli a boczek zacznie się wytapiać, dodajemy wątróbkę. Podsmażamy na średnim ogniu przez około 3-4 minuty. Po tym czasie dodajemy mąkę (najlepiej przez sitko) i podgrzewamy kolejną minutę.

4. Na patelnię dolewamy bulion, dodajemy koncentrat pomidorowy, majeranek oraz trochę soli i pieprzu. Wszystko dokładnie mieszamy, zmniejszamy ogień i dusimy pod przykryciem 10 minut, od czasu do czasu mieszając.

5. Kilka łyżek sosu odlewamy do kubeczka, lekko studzimy i mieszamy ze śmietaną. Dodajemy do reszty sosu i mieszamy. Doprawiamy jeszcze do smaku solą i pieprzem. Po minucie dodajemy odcedzony makaron, mieszamy jeszcze raz, posypujemy porwanymi listkami bazylii i podajemy.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Gołąbki z mięsem i ryżem i co zjedliśmy w Bawarii

Ostatni weekend spędziliśmy sobie w Bawarii na pokojach u króla Ludwika Szalonego. Od dawna już zamek Neuschwanstein był na naszej liście do zobaczenia i powiem Wam, że przewodniki, foldery, zdjęcia w internecie itd nie kłamią. On jest przepiękny i fantastycznie położony. Pięknie położone jest też jezioro Bodeńskie, u podnóża Alp, nad które udaliśmy się w następnej kolejności. Biegając po komnatach w Neuschwanstein i Hohenschwangau trochę zgłodnieliśmy i tu przechodzimy do kulinarnej strony Bawarii. Tak jak u nas są pierogarnie, tak w Bawarii na trasie natrafiliśmy na sznyclernię (sznyclownię? sznyclerię?). W życiu nie sądziłam, że sznycla można podać na tak wiele sposobów. Można było nawet zamówić takiego o średnicy 30cm (kto takie je???). Wybór był ciężki, ale w końcu Małżon zdecydował się na takiego obtoczonego w wiórkach regionalnego sera, a ja na sznycla z szynką szwarcwaldzką i żółtym serem w środku. Pycha, ale porcje nie do przejedzenia. A daleko im było do tych trzydziestocentymetrowych :))) Oczywiście w trakcie pobytu za naszą zachodnią granicą zjedzenie jakiegoś wursta to niemal obowiązek, więc innego dnia wciągnęliśmy currywursta, a do Polski przywieźliśmy bawarskie białe kiełbaski i bawarską słodką musztardę, którą pokazali nam za poprzednią wizytą w tym regionie nasi bawarscy znajomi. Dopełnieniem kulinarnej strony naszej podróży oczywiście musiało być piwko. Tym razem poznaliśmy monachijskie piwo Augustiner. Pils zadowolił moje podniebienie osoby lubiącej bardziej goryczkowe, ale pszeniczne Małżona o dziwo też mi smakowało, choć zazwyczaj fanem tego rodzaju piwa nie jestem. Sam Małżon określił to piwo jednym z lepszych weizenów jakie pił i zwrócił uwagę na fakt, że jest nieco mniej mętne od większości przedstawicieli swojego gatunku. On z kolei nie lubi piw bardziej gorzkich, mimo to degustacja mojego pilsa też wypadła zadowalająco.

Po takim wstępie powinien pojawić się tu przepis na sznycla przynajmniej. A będzie bardziej polsko. Poczciwe nasze gołąbki. Na podstawie notatek Babci :)


Składniki (wyszło mi 8 sporych gołąbków):
1 nieduża główka białej kapusty
350g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
100g ryżu
1 duża cebula
1 jajko
1 łyżeczka suszonego lubczyku
1/2 łyżeczki suszonej natki pietruszki
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
bulion warzywny lub mięsny
sól
pieprz
olej

Na sos:
3-4 łyżki koncentratu pomidorowego
łyżka mąki
ewentualnie kwaśna śmietana


1. Kapustę gotujemy w osolonej wodzie. Ja zrobiłam tak, że podgotowałam chwilę, zlałam zimną wodą, zdjęłam wierzchnie liście i znowu ją podgotowałam. 

2. Ryż gotujemy. Cebulkę kroimy w kostkę i szklimy na odrobinie oleju.

3. W misce mieszamy mięso mielone z ugotowanym ryżem, cebulką i jajkiem. Dodajemy przyprawy.

4. Na liście kapusty nakładamy porcję masy mięsnej i zwijamy najpierw boki liści do środka, a potem  całość zawijamy.

5. Dno garnka wykładamy liśćmi kapusty. Na nich układamy ciasno gołąbki - to ważne, mają nie mieć szansy się rozwinąć. Jeśli trzeba układamy kolejną warstwę. 


6. Wierzch przykrywamy liśćmi kapusty. Zalewamy bulionem i dusimy pod przykryciem 45-50 minut. 

7. Gołąbki wyjmujemy, sos robimy dodając koncentrat pomidorowy, przesianą mąkę i ewentualnie trochę śmietany. Przyprawiamy solą i pieprzem.


środa, 4 marca 2015

Paseczki schabowe w sosie pieczarkowym z czerwoną czubrycą

Narozmawiałam się ostatnio w pracy o takich różnych dietach - o bezglutenie, beztłuszczu i innych bezach. Zdrowszych zamiennikach, niskokalorycznych i w ogóle. Wszystko fajnie. Lubię warzywa, sałatki itd Ale jak przychodzi taka wstrętna pogoda, taki śnieg z deszczem, brzydka breja i mroźno niby nie jest, a jakoś tak przenikliwie zimno, to lżej mi się robi na myśl o kalorycznej, swojskiej potrawie na mięsie i śmietanie. I co gorsza, że taka breja niefotogeniczna, że nawet dobrego posta o tym nie idzie napisać, ani zdjęcia choć trochę zachęcającego do przygotowania. A pyszne za to takie, że głodna się robię na samo wspomnienie. 

Inspirację znalazłam w "365 obiadów na polskim stole na co dzień i od święta" E. Aszkiewicz i R. Chojnackiej. Trochę natworzyłam bo między innymi miałam nieotwartą czerwoną czubrycę do wypróbowania. Podaję moją wersję.


Składniki (na 4 porcje):
600g schabu bez kości
2 średnie cebule
300g pieczarek
3/4 szklanki rosołu lub bulionu warzywnego
3 łyżeczki czerwonej czubrycy
3 łyżki białego wytrawnego lub półwytrawnego wina
2 czubate łyżki gęstej śmietany
sok z 1/2 cytryny
sól morska
pieprz czarny
olej
mąka krupczatka


1. Schab kroimy w paseczki (około 1cm na 1 cm na 4-5cm). Obtaczamy w mące krupczatce wymieszanej z jedną łyżeczką czerwonej czubrycy. Odstawiamy na 10-15 minut.

2. Obrane cebule kroimy w piórka. Pieczarki oczyszczamy i jeśli są bardzo małe to zostawiamy w całości, natomiast większe kroimy na pół lub na ćwierć.

3. Rozgrzewamy w rondlu trochę oleju (2-3 łyżki) i dusimy cebulę z pieczarkami na niewielkim ogniu. W międzyczasie na innej patelni partiami podsmażamy paseczki schabowe z dwóch stron na rumiano. Wykładamy je do odsączenia z tłuszczu.

4. Gdy cebula się zeszkli, a pieczarki podduszą, dodajemy do nich paseczki schabowe, zalewamy rosołem, dodajemy sok z cytryny i wino. Wsypujemy też resztę czerwonej czubrycy i doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Dusimy pod przykryciem 15 minut od czasu do czasu mieszając.

5. Śmietanę mieszamy z dwoma łyżeczkami mąki krupczatki, zalewamy chochlą sosu i mieszamy. 3 minuty przed końcem duszenia zaciągamy sos tą śmietaną.

Podałam z ziemniakami, ale aż się prosiłby do tego pęczak. Na talerzu posypaliśmy świeżymi listkami tymianku i to świetnie pasuje.

wtorek, 3 lutego 2015

Wieprzowina pięć smaków z pak choi

Od kilku tygodni polowałam na nieznaną mi w smaku kapustkę pak choi, za każdym razem mając ją domyślnie na liście zakupów. Umyśliło mi się azjatyckie danie z nią, żeby wreszcie poznać jej smak. No i same azjatyckie smaki już mi chodziły po głowie. Dawno nic takiego nie było ani na blogu, ani w mojej kuchni, a ja to jednak do tego typu dań mam słabość ogromną :) Nawet jak opisuję teraz to danie to już bym od razu zrobiła je po raz kolejny! Oryginalny przepis wyszukany na bbcgoodfood.com, podaję pozmienianą wersję.


Składniki (na 2 porcje):
300g schabu lub polędwiczki wieprzowej
2-3 kapusty pak choi
1 średnia cebula
2-3 dymki ze szczypiorem
3-4 ząbki czosnku
2-2,5cm imbiru startego
1/2 szklanki bulionu drobiowego
1 łyżka wódki
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka sosu worcestershire
2 niezbyt płaskie łyżeczki przyprawy 5 smaków
pieprz
3 łyżki oleju arachidowego
2 łyżeczki ziaren sezamu
listki kolendry
ok 100g makaronu sojowego (waga przed przygotowaniem)

1. Wieprzowinę kroimy w trzycentymetrowe paseczki. Posypujemy pieprzem i jedną łyżeczką przyprawy 5 smaków i odkładamy.

2. Dymkę kroimy w ćwiartki, cebulę w ósemki, kapusty w centymetrowe kawałki, a szczypior drobno. Obrany czosnek i imbir również siekamy jak najdrobniej się da. 

3. Makaron przygotowujemy wg przepisu na opakowaniu.

4. Na patelni rozgrzewamy olej arachidowy i dodajemy cebulę, dymkę bez szczypioru, czosnek, imbir, sos sojowy, sos worcestershire, wódkę i również łyżeczkę przyprawy 5 smaków. Mieszając podgrzewamy około 3 minuty.

5. Dolewamy bulion i wkładamy mięso. Podgrzewamy na średnim ogniu 5-6 minut stale mieszając. Dodajemy kapustę pak choi i szczypior od dymki. Podgrzewamy jeszcze 2 minuty.

6. Zdejmujemy z kuchenki, na patelnię dokładamy odcedzony makaron i dokładnie mieszamy.

7. Rozdzielamy na dwie porcje i każdą posypujemy sezamem i listkami kolendry.


wtorek, 2 grudnia 2014

Hiszpańskie szaszłyki z polędwiczek wieprzowych

Czujnik w samochodzie pokazał dziś -7 stopni na dworze, gdy jechałam rano do pracy. A wydawało mi się, że jest przynajmniej -700. Człowiek jeszcze jakiś taki nieprzyzwyczajony do tej pory roku czy co, jakoś tak łatwiej się wyziębia. Teraz w nawiązaniu do tego powinnam pokazać jakieś super-rozgrzewające danie, z mnóstwem imbiru i które jest zupą albo gulaszem i po zjedzeniu którego zima niestraszna. Zamiast tego jednak są nieskomplikowane szaszłyki. Jak się pokroi mięso i zamarynuje dzień prędzej, to w dodatku są idealnym posiłkiem na po pracy, bo szybko się robią. Przepis lekko zmieniony z książki "Kuchnia hiszpańska. Podróże kulinarne".


Składniki (na 8 szaszłyków, po 2 na porcję):
750g polędwiczek wieprzowych
4 ząbki czosnku
1 łyżka mielonego kminu rzymskiego
1 łyżeczka ziaren kolendry
2 łyżeczki suszonych liści kolendry
2 łyżeczki suszonego oregano
2 łyżeczki mielonej ostrej papryki
1/2 szklanki oliwy + odrobinę do posmarowania patelni


1. Mięso kroimy w kostkę o boku ok. 3 cm.

2. Obrane ząbki czosnku przeciskamy przez praskę, a ziarna kolendry rozgniatamy w moździerzu. Mieszamy wszystkie składniki poza polędwiczkami z oliwą, a gdy dobrze się połączą, mieszamy w dużej misce mięso z marynatą. Odstawiamy przykryte do lodówki na noc. Możemy rano je trochę przemieszać.

3. Na namoczone w wodzie drewniane patyczki nadziewamy po kilka kawałków mięsa. Resztę marynaty wylewamy.

4. Rozsmarowujemy pędzelkiem kilka kropel oliwy na patelni grillowej. Nagrzewamy ją po czym grillujemy na niej szaszłyki po 4-5 minut z obu stron.

Podajemy z sałatką, warzywami gotowanymi, ziemniakami czy na co mamy ochotę. Ja jednego dnia podałam je z tymi ziemniakami i był hiszpański obiad, a drugiego z gotowanymi warzywami.



wtorek, 11 listopada 2014

Szpinak baby z boczkiem

Ja to jestem z tych, dla których jeśli na obiad jest kawał mięsa lub ryby, to musi też być "jarzynka". W obojętnie jakiej postaci - surówka, sałatka, warzywa zapiekane, grillowane, gotowane, podsmażone... Nieważne. Musi być. Wiem też, że istnieje spora grupa zagorzałych mięsotarian i dla nich to te warzywka pewnie zajmują miejsce na talerzu. A gdyby im tak do steku czy kotleta podać taki szpinak z boczkiem? Dietetyczne to to nie jest, oj nie. Ale bardzo, bardzo smaczne. I szybko się robi. Jadłam coś podobnego w zamkniętej już niestety knajpie obok domu jako dodatek do okonia nilowego i ziemniaczków. Teraz odtworzyłam i podałam razem z kurczakiem w panierce z pełnoziarnistej mąki pszennej i startego parmezanu. Do powtarzania :)


Składniki (na 2 porcje):
100g świeżego szpinaku baby
50g wędzonego boczku
3-4 ząbki czosnku
1 czubata łyżka masła
sól morska
pieprz czarny

1. Boczek kroimy w cieniutkie paseczki, a obrany czosnek w plasterki.

2. W rondlu rozpuszczamy masło na średnim ogniu i dodajemy boczek. Gdy zacznie się wytapiać dodajemy czosnek i mieszamy. 

3. Po dwóch minutach dodajemy umyty i wysuszony szpinak. Mieszamy i podsmażamy, przyprawiając świeżo zmielonym czarnym pieprzem i solą morską (z solą ostrożnie jeśli mamy bardzo słony boczek). 

4. Gdy listki stracą jędrność i zrobią się wiotkie (zajmie to dosłownie 3-5 minut) to danie jest gotowe.


sobota, 20 września 2014

Dyniowa zupa-krem z kuleczkami mięsnymi i wędzonym twarogiem

Dotrwałam do weekendu i jakoś minął ten najcięższy, bo pourlopowy tydzień. Jak trudno wraca się do pracy wie każdy, kto choć raz pojechał na dwutygodniowy urlop. Głowa jeszcze wciąż gdzieś w innym klimacie, w tamtych widokach, smakach, zapachach... Również jakoś nagle ciężko się przyzwyczaić, że niektórych rzeczy nie mogę kupić w sklepie obok. Za to stęskniłam się za ciemnym chlebem na zakwasie z pobliskiej piekarni (bo swojego jakoś po urlopie nie chciało mi się zrobić). Za moją kuchnią też się stęskniłam. No i wróciłam akurat na sezon dyniowy. Złote bańki kuszą z każdego stoiska warzywnego. A że zgodnie z Małżonem stwierdziliśmy, że na wakacjach za mało zup jedliśmy, to wybór był prosty - zupa dyniowa. 

Inspiracja z tego przepisu z bloga Belgia od kuchni.


Składniki (na 6 talerzy):
800g dyni (waga po obraniu i wycięciu pestek)
puszka krojonych pomidorów
1 por (tylko biała część)
2 średnie cebule
400-500g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
jajko
1 płaska łyżeczka suszonego tymianku
1 płaska łyżeczka ekologicznej przyprawy do zup
1 płaska łyżeczka suszonej natki pietruszki
1 płaska łyżeczka mielonej ostrej papryki
1/2 płaskiej łyżeczki suszonego rozmarynu
kilka kropel maggi
1 łyżka masła
2 łyżki oliwy z oliwek
olej
sól morska
pieprz czarny
wędzony twaróg


1. Warzywa myjemy i obieramy. Pora i cebulę kroimy w plasterki, dynię w kostkę.

2. W garnku rozgrzewamy masło i oliwę, wrzucamy cebulę i por, podgrzewamy mieszając aż się zeszklą.

3. Dodajemy dynię i podgrzewamy jeszcze 5 minut stale mieszając. Wlewamy 800ml wrzątku, przykrywamy i dusimy na małym ogniu 15 minut.

4. W międzyczasie przygotowujemy mielone - mieszamy mięso z jajkiem, rozmarynem, pietruszką, połową mielonej papryki, solą i pieprzem. Formujemy małe (średnica 2 cm) kuleczki i smażymy do zrumienienia się na oleju.

5. Do dyni dodajemy puszkę pomidorów, tymianek, ekologiczną przyprawę do zup, 1/2 łyżeczki mielonej papryki i kilka kropel maggi. Przyprawiamy solą i pieprzem. Podgrzewamy jeszcze 15 minut pod przykryciem.

6. Zupę miksujemy blenderem na gładką masę. Na talerzu dodajemy do niej mięsne kulki i posypujemy wędzonym pokruszonym twarogiem.


Przepis zgłaszam do akcji:

Dynia na słodko i słono

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Boczek w kapuście

Miałam w zamrażarce kawałek boczku i grubą warstwę lodu (mimo posiadania jakiegoś systemu automatycznie rozmrażającego). Postanowiłam się wczoraj pozbyć jednego i drugiego za jednym zamachem. Wybór co zrobię z tego boczku nie był trudny - już jakiś czas temu przeglądając książkę "Dwaj łakomi Włosi" ten przepis przykuł moją uwagę - bo kuchnia włoska i kiszona kapusta jakoś mi się nie kojarzyło, więc na przekór postanowiłam spróbować. Drugie co mi się nie kojarzyło to kiszona kapusta i śmietana i naprawdę myślałam, że ominę ten składnik, ale przemogłam się i całe szczęście. Małżon z rozbrajającą szczerością wyznał po pierwszym kęsie "chciałem zjeść tylko łyżkę z grzeczności, bo mi to nie wyglądało ciekawie, ale jednak zjem cały, pyszny obiad". Gdy już się obśmiałam w duchu przyznając rację z tym nieciekawym wyglądem, wyjaśnił mi, że to zasługa tej śmietany właśnie, że to smakuje tak dobrze. I zabronił mi pomijania jakichkolwiek składników, gdy gotuję z tej książki oznajmiając przy tym, że to są dwaj z jego czterech ulubionych kucharzy (w pierwszej czwórce mieści się wg mojego Małżona jego własna żona i Karol Okrasa, z trudem utargowałam piąte miejsce dla Jamiego). Mam nadzieję, że mogę chociaż zmieniać proporcje, bo właśnie już to zrobiłam. Podaję ze swoimi ilościami.


Składniki (na 2-3 porcje):
400-450g chudego, surowego boczku
450-500g kiszonej kapusty
1 średnia cebula
1 marchew
1 łodyga selera naciowego
2-3 łyżki oliwy do smażenia
80ml soku jabłkowego
1 płaska łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki ziaren czarnego pieprzu
1/2 łyżeczki owoców jałowca
2-3 liście laurowe
sól morska
pieprz czarny
kremowa śmietana

1. Umyty i osuszony boczek kroimy w cztery grube plastry. Wkładamy do garnka z wodą razem z obraną marchewką i łodygą selera naciowego. Do wody dodajemy szczyptę soli i pieprzu. Gotujemy na wolnym ogniu 2 godziny.

2. Po godzinie zaczynamy przygotowywać kapustę. Kroimy cebulę w drobną kostkę. Kapustę warto też trochę przesiekać.

3. W garnku lub dużym rondlu rozgrzewamy oliwę, dodajemy cebulę i podgrzewamy aż cebula zmięknie. Dodajemy kapustę, sok jabłkowy, cukier, liście laurowe, ziarna pieprzu i jałowiec. Możemy dodać kilka łyżek wody. Przyprawiamy solą morską i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.

4. Podgrzewamy kapustę na wolnym ogniu od czasu do czasu mieszając przez 30-40 minut. Gdy trzeba dodajemy trochę wody, ale nie pod sam koniec gotowania, bo kapusta nie ma pływać.

5. Boczek odsączamy i kroimy w grubą kostkę (o boku 2-3cm). Wkładamy do kapusty i podgrzewamy jeszcze 5 minut. Przed podaniem próbujemy i ewentualnie jeszcze doprawiamy. Na talerzu ozdabiamy kleksem śmietany.

My zjedliśmy z bagietką, ale jakieś drobne kluseczki na pewno też będą pasować.

środa, 6 sierpnia 2014

Cassoulet z kiełbasą i okruchami chlebowymi

Dawno, dawno temu (ale nie za górami i za lasami tylko w polskiej blogosferze), gdy mój blog jeszcze raczkował, albo nawet gdy jeszcze prowadziłam mojego pierwszego bloga, zdarzyło mi się znaleźć na bardzo fajnym blogu przepis z mnóstwem warzyw sezonowych i sosem pomidorowym. Pamiętam też pod nim komentarz w stylu "właśnie jest sezon na polskie pomidory, więc jak mogłaś użyć pomidorów z puszki". Pomyślałam, że blogerzy są bardzo biedni, nie mogą zmęczeni po pracy posłużyć się puszką, muszą wszystko przygotowywać ze świeżych składników. Wczoraj gdy zrobiłam cassoulet wróciła do mnie tamta myśl. W końcu jesteśmy w środku sezonu na fasolkę szparagową, jak mogłam użyć tyle puszkowanej fasoli! No masakra. Oczywiście żartuję i zaplanowałam to z premedytacją zaopatrując półkę cargo w passatę w butelce i puszki, wiedząc że po weekendowym wyjeździe mogę nie mieć czasu albo chęci na zakupy. Ale obiecuję, że w następnym wpisie będzie fasolka szparagowa :)

Cassoulet wzięłam z "30 minut w kuchni" Jamiego, zmieniając jedynie kilka składników. Jedyne czego moim zdaniem nie należy zmieniać to zalecenia Jamiego, żeby kiełbaski były dobrej jakości, bo tłuste i niesmaczne pewnie zepsują tę pyszną potrawę.


Składniki:
400g cienkich kiełbasek
puszka czerwonej fasoli
puszka fasoli cannelini
1 czerwona cebula
1 por (biała część)
5 szalotek
4 cienkie plasterki boczku
700-800g passaty pomidorowej
2 ząbki czosnku
4 małe kromki czerstwego chleba
1/2 łyżki świeżych listków tymianku
1/2 łyżki suszonej szałwi
2 gałązki natki pietruszki
2 łyżki oliwy z oliwek
1/2 łyżeczki ostrej mielonej papryki
3 listki laurowe
sól morska
czarny pieprz
oliwa do smażenia

1. Fasolę odcedzamy. Cebulę czerwoną i szalotkę obieramy, pora myjemy i wszystko kroimy w półplasterki. Boczek kroimy w kostkę lub w centymetrowe paseczki. Natkę pietruszki siekamy drobno.

2. Kiełbaski podgrzewamy kilka minut na patelni grillowej (można też na zwykłej).

3. W osobnym rondelku podgrzewamy 2 łyżki oliwy do smażenia, dodajemy boczek, por, cebulę i listki tymianku. Podgrzewamy aż cebule się zeszklą.

4. Cebulę z porem i boczkiem przekładamy do żaroodpornego naczynia. Dodajemy obie fasolki, passatę pomidorową, listki laurowe i mieloną paprykę. Przyprawiamy solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Wszystko mieszamy. 

5. Na wierzchu układamy kiełbaski przypieczoną stroną do dołu.

6. Chleb łamiemy na mniejsze części i blenderujemy z dwoma łyżkami oliwy, obranym czosnkiem i szałwią. Mają powstać dość grube okruchy.

7. Posypujemy potrawę okruchami chlebowymi i posiekaną natką pietruszki. Wkładamy na 12 minut do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Przez 8 minut grzałam na termoobiegu, a ostatnie 4 minuty przestawiłam na grzanie z góry, żeby dodatkowo przyprażyć okruchy chlebowe.


Mimo pozornego skomplikowania, potrawa jest prosta i dość szybko się ją przygotowuje. A najlepsza jest odgrzewana na drugi dzień.

niedziela, 8 grudnia 2013

Wieprzowe szaszłyki z piekarnika

Ostatnio zachciało mi się szaszłyków. Co pomyślałam "mięso", w rzeczywistości przed oczami stawały mi właśnie szaszłyki. Dawno temu Małżon robił świetne, postanowiłam więc go namówić, żeby zrobił i tym razem. Na początku się zgodził i poprosił, żebym wpisała składniki na listę zakupów. Potem się zaczęło. Co on namarudził w tej kuchni. Widziałam, że mu się nie chce i że rośnie u niego poziom złego humoru, ale oficjalne wytłumaczenie nerwa było "nie pamiętam, jak się je robi". Już sama się wkurzyłam i myślałam, że ja je zrobię. Ostatecznie tylko pokroiłam cebulę i boczek, bo resztą Małżon jednak się zajął. Wyszły przepyszne. I do tego ładne, bo takie kolorowe. Małżonowi smakowały tak bardzo, że momentalnie przeszedł mu zły humor i mam wrażenie, że potem nawet się cieszył, że go namówiłam na ich zrobienie.

A jeszcze zanim podam przepis, to mała nowość - ponieważ przepisów na blogu jest już bardzo dużo, a wyszukiwarka działała słabo, albo wcale, po lewej stronie nad etykietami pojawił się alfabetyczny spis potraw. Mam nadzieję, że ułatwi Wam znajdowanie interesującego jedzenia.


Składniki (wyszło 14 szaszłyków):
400g karkówki bez kości
300g schabu bez kości
150g wędzonego boczku
3-4 średnie cebule
1 papryka czerwona
1 papryka zielona
1 papryka żółta
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka jasnego sosu sojowego
1 łyżka przyprawy cajun


1. Schab i karkówkę kroimy w kostkę o boku ok. 2cm. Oliwę z oliwek, sos sojowy oraz przyprawę cajun mieszamy dokładnie, po czym obtaczamy dokładnie mięso w marynacie. Odstawiamy do lodówki na minimum godzinę.

2. Boczek kroimy w plasterki grubości 2-3mm, te plastry kroimy na mniejsze części (też około 2cm). Umyte i pozbawione gniazd nasiennych papryki kroimy w takie kawałki jak boczek. Cebulę obieramy i kroimy w ósemki.

3. Na wymoczone patyczki nadziewamy w różnej kolejności mięso, boczek, papryki i cebulę.

4. Szaszłyki układamy na rusztowanej blasze, którą z kolei układamy nad normalną blachą. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na 30 minut.


środa, 30 października 2013

Krem ziemniaczany z oliwą truflową i pestkami dyni

Zrobiłam dzisiaj zupę krem. Gęstszą niż zazwyczaj robię inne zupy kremy. Taką bardzo, bardzo, bardzo gęstą. Tak jakoś zaplanowałam. Wyszła świetna w smaku, ale następnym razem zrobię nieco rzadszą. Dziś bowiem Małżon nie chciał przyjąć do wiadomości, że to zupa :)


Składniki (na 2-3 porcje):
750g ziemniaków (waga w łupinkach)
100g wędzonego boczku
1 średni por (biała część)
3 gałązki natki pietruszki
3 łyżki śmietany 12%
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek
3 listki bazylii
ząbek czosnku
1 łyżka soku z cytryny
3/4 łyżeczki ekologicznej vegety
1/4 łyżeczki wędzonej papryki
1/4 łyżeczki suszonego lubczyku
1/4 łyżeczki suszonego rozmarynu
sól
pieprz czarny

Dodatkowo:
smakowa oliwa z oliwek (u mnie truflowa)
3 łyżki pestek dyni uprażonych na suchej patelni


1. Umyte ziemniaki pieczemy bez obierania w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 30-40 minut (zależy od wielkości). Wystudzone obieramy i kroimy w kostkę.

2. Por kroimy w plasterki, a boczek w bardzo drobną kostkę.

3. W rondlu lub garnku rozgrzewamy oliwę i masło, dodajemy boczek. Gdy zacznie się wytapiać, również por. Smażymy aż por się zeszkli, wtedy dodajemy ziemniaki i smażymy jeszcze 3 minuty.

4. Dolewamy 2 szklanki wody (następnym razem dam 2,5 lub 3) i doprowadzamy do zagotowania. Dodajemy wtedy przyprawy, pietruszkę, bazylię oraz obrany i pokrojony ząbek czosnku. Zdejmujemy zupę z ognia. 

5. Gdy trochę się przestudzi dodajemy śmietanę i blenderujemy. Podgrzewamy jeszcze raz. Podajemy polaną oliwą i posypaną pestkami dyni.

Uwaga: trzeba uważać z ilością soli, bo boczek jest już sam w sobie słonawy.


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Mini-bugery wieprzowo-drobiowe z sosem musztardowym

Bardzo lubię domowe burgery. Zwykle robię takie porządne, z wołowiny. Tym razem jednak pomysł był inny, a to dlatego, że ostatnio jak mieliłam mięso i dzieliłam na porcje do mrożenia to zostało mi trochę uda z indyka i trochę wieprzowej łopatki, które same na nic by nie starczyły, a razem zrobiły się już porcją obiadową. To jest fajne w kuchni - jednego dnia robisz rarytasy, innego gotujesz z resztek i wcale nie jest powiedziane, że zawsze te rarytasy smakują najlepiej. Grunt to kreatywność :)


Składniki (na 2 obiadowe porcje lub 4 przystawki):
250g mieszanego mięsa drobiowo-wieprzowego (jeden gatunek też się nada)
1/2 małej cebuli
3/4 łyżki oliwy z oliwek
2 czubate łyżeczki musztardy z całymi ziarnami gorczycy
szczypta pieprzu cayenne
3 łyżki śmietany
8 plastrów ogórków małosolnych (u mnie domowych, wkrótce przepis)
4 łyżeczki prażonej cebulki (u mnie już niestety nie domowej)
szczypta cukru
pieprz czarny
sól
4 małe bułeczki (nie było, kupiłam dwie nieco większe podłużne i podzieliłam)

1. Obraną cebulę ścieramy na małych oczkach. Mięso, startą cebulę, oliwę z oliwek i 1 czubatą łyżeczkę musztardy łączymy, przyprawiamy solą, pieprzem czarnym i pieprzem cayenne.

2. Z mięsnej masy formujemy 4 zgrabne burgery i grillujemy po 4-5 minut z każdej strony.

3. Łączymy śmietanę z drugą łyżeczką musztardy, dodajemy szczyptę cukru i szczyptę soli, mieszamy.

4. Bułkę podgrzewamy w piekarniku lub mikrofali.

5. Na każdej dolnej części bułki kładziemy po łyżeczce prażonej cebuli i dwa plastry ogórka. Na to kładziemy burgera, polewamy sosem musztardowym i zamykamy wierzchem bułki. Spinamy wykałaczką.



Sos musztardowy z tego przepisu nada się również jako dodatek do białej kiełbasy, albo nawet do jajek.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Makaron w sosie pieczarkowo-serowym ze schabem

Przyjęłam taką, a nie inną formę blogowania, że zawsze na początek o czymś Wam ględzę, czasami ciekawiej, czasem mniej, ale zawsze coś tam sobie popiszę. Niektórzy nawet podobno to czytają ;) Niestety bywa i tak, że ta forma jest problematyczna. Postanowiłam bowiem dziś napisać posta, żeby nie być do tyłu z publikacją  przepisów (nagotowałam trochę wczoraj i przedwczoraj), a tu jak na złość mózg mi dziś po prostu nie chce kreatywnie pracować. Próbowałam go namówić i nic. Zero współpracy, nawet negocjacji w tej sprawie nie podjął, uparciuch jeden. Czasem ratuje mnie sama potrawa, bo jest mega-ciekawa i można już do niej nawiązać, a ten dzisiejszy makaron ma trzy zalety (szybki, łatwy, pyszny) i dwie wady (niefotogeniczny i kompletnie zwyczajny). Innym razem mogę nawiązać do jakichś spraw bieżących, ale i tutaj dzisiaj cienko, bo poza pracą i kuchnią, to od kilku dni siedzę tylko z nosem w książce, normalnie nie mogę się oderwać (czytam "Silverthorn" jednego z moich ulubionych pisarzy fantasy Raymonda E. Feista), ale też przez to nie mam do czego nawiązać pisząc post. No dobra, w kinie dziś byłam. Na "Red 2". Podobał mi się. Lekki, śmieszny, jakieś pościgi, fajnie się ogląda. Jak będę duża to chcę zostać Victorią :)

Nooo, to chyba mogę już przejść do makaronu :) Przepis powstał we wtorek w drodze z pracy na metro.


Składniki (na 2 porcje):
150g makaronu (waga przed ugotowaniem)
200g schabu bez kości
180-200g pieczarek
100g serka topionego o smaku pieczarkowym (1 opakowanie)
150g śmietany 12%
1/2 małej cebuli
czubata łyżeczka zielonej czubricy (jeśli nie macie, majeranek lub tymianek też się pewnie nada)
1/2 łyżeczki granulowanego czosnku
1 łyżka masła
1 łyżka oleju
sól
pieprz czarny

1. Makaron gotujemy al dente.

2. Schab kroimy w małą kostkę (o boku 1-1,5cm). Oprószamy go solą, granulowanym czosnkiem  i połową czubricy, odstawiamy na kilka minut.

3. Cebulę kroimy bardzo drobniutko (jak najdrobniej się da), pieczarki oczyszczamy i kroimy również w niedużą kostkę (ale nie aż tak drobno jak cebulę).

4. Na patelni na oleju i maśle podsmażamy schab i cebulę. Gdy mięso zmięknie dodajemy pieczarki. Podsmażamy chwilę. Całość posypujemy pieprzem i dodajemy resztę czubricy.

5. Dodajemy śmietanę oraz pokrojony w małą kostkę ser. Podgrzewamy aż ser się zupełnie rozpuści. Próbujemy i ewentualnie jeszcze przyprawiamy sos.

6. Odcedzony makaron wrzucamy na patelnię i mieszamy z sosem. Podajemy.

Niestety ten makaron dość kiepski jest jeśli się go odgrzewa, nie warto więc robić go na dwa obiady.

sobota, 13 lipca 2013

Azjatycka zupa z mięsem mielonym, warzywami i chińskim makaronem

W czwartek zakończyłam rehabilitację ręki, jeszcze jakąś tam małą różnicę co do stanu przed czuję, ale mam nadzieję, że już teraz będzie tylko lepiej. No i rehabilitacja oznaczała dla mnie, śpiocha, coś strasznego, bo często miałam zajęcia przed pracą, czasem nawet o 7 rano. Teraz z kolei nie mogę korzystać z uroków lipcowej soboty, bo mnie jakieś przeziębienie bierze. Ja po prostu czuję, że to od tego wstawania rano, takie coś przecież nie może prowadzić do niczego dobrego :D 

A dziś polecam fantastyczną zupę w stylu azjatyckim. Moim zdaniem może być samodzielnym obiadem, bo z tym mięsem i makaronem jest dość sycąca. Lista składników pozornie jest długa, ale jeśli często gotujecie azjatyckie dania, to prawdopodobnie większość składników macie w domu, a przypuszczam, że coś zawsze da się pominąć lub zastąpić. Przepis z książki "Dania z woka" M. Sauerborn z moimi zmianami. I nie z woka, bo nie posiadam, tylko z patelni i potem z garnka. 


Składniki (na 2 porcje):
180-200g mielonej wieprzowej łopatki
1 duża czerwona papryka
3 dymki ze szczypiorem
4 liście kapusty pekińskie
2 ząbki czosnku
3/4 litra bulionu warzywnego
50g chińskiego makaronu
3/4 łyżeczki marynowanych kawałków imbiru
1/4 łyżeczki zmielonego liścia kaffiru
1 łyżka sosu hoisin
1 łyżka sosu śliwkowego tajskiego
1 łyżka sosu sojowego
1/2 łyżeczki pasty galangalowej
3-4 łyżki oleju arachidowego
kilka plasterków świeżej chili
sól
czarny pieprz

1. Warzywa myjemy. Paprykę kroimy na ćwiartki i każdą z nich w poprzek na paseczki o grubości 0,5 cm. Liście kapusty pekińskiej kroimy wzdłuż na pół i także w poprzek na paseczki. Dymkę bez szczypioru kroimy w półplasterki. 

2. Na patelni rozgrzewamy olej arachidowy. Rozdrabiamy mięso mielone i wrzucamy na patelnię razem z czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Posypujemy zmielonym liściem kaffiru i podsmażamy chwilę na dużym ogniu. Gdy mięso się zrumieni dorzucamy dymkę, a po dwóch minutach także kapustę i paprykę. Podsmażamy około 3-4 minut, aż warzywa trochę zmiękną. 

3. W garnku zagotowujemy bulion i wrzucamy do niego zawartość patelni. Dokładamy marynowany imbir wcześniej drobno posiekany, pastę galangalową oraz sosy hoisin, śliwkowy i sojowy. Gotować na niewielkim ogniu przez 10-12 minut. 

4. W tym czasie makaron chiński zalać wrzątkiem i odstawić na kilka minut wg przepisu na opakowaniu. Szczypior drobno posiekać. 

5. Pod koniec gotowania zupę doprawić solą i pieprzem. 

6. Nakładać makaron, zalewać zupą, posypać szczypiorem od dymki i plasterkami chili.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...