Spojrzałam na ostatnią datę publikacji na blogu i aż się za głowę złapałam - wygląda jakbym się ostatnio urlopiła i urlopiła, a tu raptem było tylko 10 dni w rozjazdach. Faktem jest, że dni przed urlopem jakoś mi uciekły :( A w tym tygodniu dostałam nawet już ponaglenie co z nowym wpisem. No to jest i tradycyjnie powinnam coś opowiedzieć o tym co jadłam. Urlop był trochę bardziej w Czechach, trochę mniej w Austrii, byliśmy motocyklem i pogoda nas wykurzyła wcześniej z rejonu Wysokich Taurów. Zdążyliśmy jednak w Austrii poznać i pokochać wątróbkowy knedel w zupie. Wcześniej znaliśmy taką zupę w wersji z innym knedlem (chyba chlebowo-serowym?) jednak wątróbkowy jest nie do pobicia (taaak, już widzę krzywe spojrzenia tych dostających gęsiej skórki na sam dźwięk słowa wątróbka). W Czechach skusiłam się w końcu na utopence (pycha!), jak zawsze na zupę czosnkową (jeszcze większa pycha), ale największym przebojem był zamówiony przez Małżona karp w staroczeskim czarnym sosie. Przyzwyczajeni do tradycyjnego, wigilijnego karpia, zostaliśmy wręcz porażeni smakiem karpia z tym sosem, który zrobiony był ze śliwek, a w którym pływały orzechy włoskie. Doskonałe. Jak ktoś chce takiego spróbować, to polecam knajpę w Ceskym Krumlovie, taką z mini-muzeum Jawy na piętrze (nie pamiętam nazwy, dlatego daję taki namiar).
A zupa z przepisu mojej Babci. Albo z grubsza z tego przepisu. Pamiętam, że na pierwszym roku studiów dzwoniłam do Babci, żeby zrobić dokładnie taką jak ona robiła. Dziś nie mogę się upewnić. A też nie wyszła mi dokładnie taka jaką pamiętam. Ale przepis i tak przekazuję dalej.
Składniki (na 4-6 porcji):
2-3 młode kalarepy z liśćmi (ważne)
3-4 młode marchewki
2 średnie ziemniaki
1,5-2 litry bulionu warzywnego (może być też drobiowy dla mięsożernych)
1/2 łyżeczki suszonego lubczyku
1 czubata łyżka masła
1/2 łyżeczki ekologicznej przyprawy do zup
sól morska
pieprz czarny
1. Z kalarepy usuwamy duże, pożółkłe liście, a wybieramy zielone, jędrne.
2. Marchew, ziemniaki i kalarepę obieramy i kroimy w centymetrową kostkę. Wrzucamy do bulionu, dodajemy łyżkę masła, ekologiczną przyprawę do zup i lubczyk. Gotujemy do miękkości.
3. Liście parzymy wrzątkiem, usuwamy grube nerwy i kroimy dość drobno. Dorzucamy do zupy gdy warzywa będą już miękkie. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, gotujemy jeszcze 3 minuty i podajemy.
oj, bardzo lubię kalarepę, rośnie co roku u teściów <3 zupy, na ciepło, ot tak na surowo, pyszna jest!
OdpowiedzUsuńno i fajnie masz się z tymi wyjazdami :)
Ja też uwielbiam kalarepę i zastanawiam się, czemu ciągle jest tak mało docenianym warzywem :)
Usuń