To moje trzecie podejście do dżemów/konfitur. Na pierwszy ogień poszedł dżem pomarańczowy. Teoretycznie się udał. Miał właściwą konsystencję i przepiękny kolor. W słoiczku wyglądał naprawdę obłędnie. Tylko nie owijając w bawełnę - był zbyt niskosłodzony :/ Dosłownie. Zawiniło moje wieczne zmienianie gotowych przepisów. Podane proporcje na oko w ogóle mi nie pasowały do siebie. W efekcie dżem smakował bardziej jak grejpfrutowy. Jakoś go nawet zjadłam, ale Małżonowi w ogóle nie przypadł do gustu. Na bloga to już się zupełnie nie nadawał. Drugi był truskawkowy, wolałam po prostu zrobić coś bardziej klasycznego. Tym razem nie inspirowałam się żadnym przepisem. Wyszedł idealny. Tylko nie mogłam się nim pochwalić na blogu bo... tak natworzyłam, że nie wiedziałam jakie proporcje podać. No i przyszła trzecia próba. Jest świetny smak, jest kolor i są zapisane proporcje. A więc prezentuję konfiturę żurawinowo-pomarańczową.
Inspirowałam się książeczką "Kubuś Puchatek zaprasza na piknik", oczywiście zmieniając trochę, ale tym razem nie doprowadziło to do niepożądanych rezultatów.
Przepis skierowany jest do posiadaczy wypiekaczy do chleba z funkcją dżemu. Mój maksymalnie może upiec 900-gramowy chleb, więc proporcje są dopasowane do takiego pojemnika.
Składniki (wyszło ok. 3 słoiczków):
500g świeżej żurawiny
2-3 pomarańcze (miałam bardzo duże pomarańcze i sok z trzech to było odrobinę za dużo)
150g białego cukru
1 czubata łyżka cukru waniliowego
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki mielonego imbiru.
1. Przy pomocy wyciskarki do cytrusów wyciskamy sok z pomarańczy. Bierzemy również trochę miąższu bez błonek i pestek, u mnie wyszło ok. 5-7 łyżek miąższu. Żurawinę myjemy.
2. Wrzucamy wszystkie składniki do pojemnika maszyny i ustawiamy na funkcję dżem. Po zrobieniu przekładamy do czystych, wyparzonych słoiczków. Możemy tradycyjnie chwilę je gotować, ale ja po prostu włożyłam do słoiczków mocno zakręciłam i odwróciłam do góry dnem - powietrze się zassało. Dla mnie to wystarczy, bo i tak nie będę długo przechowywać.
Uwaga, żurawina podskakuje w wypiekaczu jak kulki do losowania totolotka, nie ma siły, żeby coś nie dostało się pod pojemnik i nie uprażyło się tam. Poza tym żurawina zostaje w dużych kawałkach, więc jeśli lubicie dżem mocno rozdrobiony, to lepiej ją poprzekrawać na połówki przed wrzuceniem do maszyny.
Jeszcze dżemów nie robiłam (co najwyżej mus z jabłek;), ale chętnie wprosiłabym się na taką konfiturę. Fajna miseczka:)
OdpowiedzUsuńPrzywiozłam sobie na pamiątkę z Węgier :)
Usuńbardzo lubię dżemu co roku robię ich bardzo dużo ale zazwyczaj w standardowych smakach jak śliwka, wiśnia, chętnie spróbuję ten przepis:D
OdpowiedzUsuńświetnie połączenie. Muszę sobie zrobić taki dżem, bo przecież maszyna nie może stać nieużywana ;)
OdpowiedzUsuńOj, oczywiście, że nie może.
UsuńŻurawina i pomarańcze, a do tego cynamon i imbir... Pycha! :)
OdpowiedzUsuńJa raz próbowałam zrobić w automacie dzem truskawkowy....Nie udał się. Musiałąm przelać wszystko do rondla i zrobić 'po bożemu' :P
OdpowiedzUsuńZurawina i pomarańcze- bardoz ciekawe połaczenia! Dzemik musi być pyszny!
Pozdrawiam!
Do ostatniego momentu jak zaglądałam przez szybkę byłam przekonana, że również będę musiała skorzystać z rondla, ale z radością przekonałam się, że nie. Myślę, że to może zależeć od modelu wypiekacza, w jakim stopniu ma tę funkcję dżemu działającą. Również pozdrawiam!
UsuńMniam! Musi być pyszna :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie!!
OdpowiedzUsuń