W zeszłym roku podczas wakacji kupiłam w Bolonii malusi słoiczek pesto z karczocha. Dla niewtajemniczonych - byliśmy z Małżonem jednym motocyklem i dlatego słoiczek musiał być malusi. Pesto było pyszne i oczywiście żal mi było, że porcja nie była większa. Spisałam z etykietki co tam było. Kilka tygodni temu zachciało mi się znowu tego pesto, a do Bolonii jakoś się nie wybieramy w najbliższej przyszłości. Poeksperymentowałam z proporcjami i wyszło prawie identyczne. I tym razem większy słoik (taki jak na zdjęciu). Jeszcze potrzymałam to pesto w lodówce trochę czasu i mogę powiedzieć, że kilka tygodni spokojnie w lodówce Wam wytrzyma. Warunek: musi być zalane oliwą (nie wystawać ponad) i postawione na najwyższej półce w lodówce, na niższych oliwa pod wpływem niższej temperatury może zmienić konsystencję.
Składniki:
150g marynowanych karczochów (waga bez zalewy)
3/4 łyżki octu balsamicznego
suszone oregano
sól morska
oliwa z oliwek
1. Karczochy odsączamy z oliwy i blenderujemy z octem balsamicznym i łyżką oliwy z oliwek. Dodajemy sól morską i oregano wg uznania - ja dodałam soli dosłownie szczyptę a oregano ok. 1/3 płaskiej łyżeczki. Możecie zrobić zupełnie gładkie pesto, ja jednak lubię tak, aby drobinki tego, z czego jest zrobione były widoczne.
2. Pesto przekładamy do czystego i wyparzonego słoiczka. Zalewamy oliwą z oliwek na jakieś 2-3 mm ponad pesto. Odstawiamy do lodówki.
o, oo, pierwsze widzę i słyszę....ciekawe jak ono smakuje ?:D
OdpowiedzUsuńZupełnie niepodobnie do bardziej znanych pesto genovese albo pesto rosso. Smakuje bardzo jak marynowany karczoch z dodatkami ;)
UsuńNie ma lepszego pesto niż domowe, a z karczocha nigdy jeszcze nie jadłam, super! :-)
OdpowiedzUsuńnie jadłam, ale brzmi interesująco..
OdpowiedzUsuń