Pieczenie czegokolwiek słodkiego u mnie w domu, zazwyczaj kończy się pytaniem Małżona, czemu to nie jest tarta kajmakowa (przepis tu). Czasami jest to zniechęcające, ale ja się łatwo nie zrażam, więc uparcie próbuję różne nowe wypieki, no bo przecież muszę rozwijać również umiejętności cukiernicze. Poza tym umówmy się, mój mały blog też lubi pokazywać słodkości, przynajmniej od czasu do czasu. W każdym razie tym razem dobrze, że postawiłam na swoim, bo ślimaczki zyskały uznanie w oczach Małżona ("no od czasu do czasu mogą być zamiast tarty").
Przepis lekko dostosowany z książki "Ciasta i torty" pod redakcją A.Wolter.
Składniki (wyszło mi 20 ciastek):
250g chudego twarogu
250g zimnego masła + jedna łyżka
250g mąki pszennej (u mnie typ 500)
1/2 łyżki cukru waniliowego
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
100g rodzynek
25g zmielonych orzechów laskowych
25g zmielonych orzechów włoskich
1 łyżeczka mielonego cynamonu
50g cukru
150g cukru pudru
1-3 łyżki soku z cytryny
1. 250g zimnego masła kroimy na kawałki. Dodajemy do niego twaróg, cukier waniliowy, mąkę, sól i proszek do pieczenia. Najpierw wyrabiamy robotem (częścią z hakiem), a potem jeszcze wyrabiamy ręcznie przez kilka minut na jednolitą masę. Zawijamy w folię spożywczą i odkładamy na godzinę do lodówki.
2. Łyżkę masła roztapiamy w garnuszku i odstawiamy do przestygnięcia.
3. Ciasto rozwałkowujemy na podsypanej mąką stolnicy w prostokąt o bokach około 40x60cm. Powinno być grube mniej więcej na 0,5 cm.
4. Smarujemy powierzchnię ciasta roztopionym masłem.
5. Mielone orzechy, rodzynki, cukier i cynamon mieszamy razem i wysypujemy to na ciasto posmarowane masłem.
6. Zawijamy ciasto wzdłuż krótszego boku (odkleić musimy dłuższy bok).
7. Blachę wykładamy papierem. Duży nóż maczamy w zimnej wodzie i odkrawamy plastry o grubości około 1-1,5 cm. Każdy wykładamy na blasze. Dwa skrajne ślimaki wyjdą mniej foremne.
8. Wkładamy ciastka do piekarnika nagrzanego do 200 stopni, pieczemy 25-30 minut. Mają się zrumienić.
9. Cukier puder mieszamy z sokiem z cytryny - sok dodajemy powoli, tak żeby widzieć ile go jeszcze potrzeba.
10. Ciepłe, ale już nie gorące ślimaki lukrujemy i odstawiamy do całkowitego ostygnięcia.
Dziołchaaaaaa, aleś poszalała !!
OdpowiedzUsuńDaj jeden albo dwa nawet, w sumie to 3 będą w sam raz <3