Gdy z przyczyn niezależnych ode mnie zamykałam mojego pierwszego bloga, na którym zdołałam zamieścić tylko kilkanaście przepisów, wydawało mi się, że i tak jakoś szybko z tych przepisów ponownie skorzystam i potrawy zamieszczę jako nowe posty, z nowymi, ładniejszymi zdjęciami i z ciekawszymi wpisami. Dziś przejrzałam katalog od starego bloga i ze zdziwieniem stwierdziłam, że wciąż bardzo niewiele przepisów znalazło się tu. Nie dlatego, że tamte dania były niedobre. Część z tamtych przepisów została przecież przeze mnie powtórzona nawet kilka razy, tylko jakoś została zjedzona bez uwiecznienia na fotce. W sumie naprawdę nie wiem czemu ich tu nie ma :)
Dzisiaj jeden z właśnie takich przepisów, pojawiających się u nas od zawsze.
Składniki:
3/4 kg ładnego schabu bez kości (należy pamiętać, że po upieczeniu wyjdzie nam go znacznie mniej)
2-3 ząbki czosnku
łyżeczka majeranku
po 1/4 łyżeczki suszonej natki pietruszki, bazylii, tymianku i rozmarynu
po kilka ziaren jałowca i ziela angielskiego
Opcjonalnie:
kilka suszonych śliwek
3/4 kg ładnego schabu bez kości (należy pamiętać, że po upieczeniu wyjdzie nam go znacznie mniej)
2-3 ząbki czosnku
łyżeczka majeranku
po 1/4 łyżeczki suszonej natki pietruszki, bazylii, tymianku i rozmarynu
po kilka ziaren jałowca i ziela angielskiego
Opcjonalnie:
kilka suszonych śliwek
1. Umyty i osuszony schab obsypujemy z wszystkich stron ziołami, smarujemy ząbkami czosnku przeciśniętego przez praskę oraz wbijamy w niego jałowiec i ziele. Tak przygotowany chowamy do lodówki w szczelnie zamkniętym naczyniu na trzy doby. Na tym etapie schab wygląda tak:
2. Po tym czasie wyjmujemy schab i zdejmujemy z niego ziele i jałowiec. W wersji ze śliwkami nożem z ostrym czubkiem robimy dziurę na wylot i wkładamy w nią śliwki.
3. Schab wkładamy do naczynia żaroodpornego, podlewamy odrobiną wody (5-6 łyżek) i w przykrytym naczyniu pieczemy około godziny i piętnastu minut w temperaturze 200 stopni (po 40 minutach można trochę zmniejszyć temperaturę, np. do 180 stopni).
Taki schab na zimno świetnie nadaje się jako wędlina do kanapek, ale można też go pokroić w grubsze plastry i podać jako przystawkę.
Najlepsza moja wędlina, nic dostępnego w sklepie się nawet nie umywa do tego schabu. Polecam.
OdpowiedzUsuńMoja Babcia często przygotowuje m.in. taki schab, zgadzam się z przedmówcą, sklepowe wędliny mogą się przy nim schować :)
OdpowiedzUsuń