Od kiedy tylko pojawiła się wzmianka o klopsikowej akcji Maggie, wiedziałam od razu, że muszę zrobić właśnie te indonezyjskie. Już kiedyś je robiłam, ale nie załapały się na fotkę, gdyż akurat wtedy wojowaliśmy z szafami wnękowymi w zakupionym mieszkaniu i nie w głowie było robienie zdjęć. Niestety robi się je dość długo (za sprawą bardzo drobnego siekania selera naciowego), ale są po prostu przepyszne, więc warto czasem się przemęczyć.
Przepis pochodzi z książki "Kuchnia bez granic" M. Caprari. Jest tam w dziale przystawki, ale u mnie z frytkami i gotowanym kalafiorem było to danie główne. Tym razem prawie nie zmieniałam oryginalnego przepisu.
Składniki (na ok. 25 klopsików):
0,5 kg mięsa mielonego drobiowego (u mnie z indyka)
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
3 łodygi selera naciowego
2 kromki pieczywa tostowego lub bułki wrocławskiej albo 1 kajzerka
sok z 0,5 cytryny lub z 1 limonki (robiłam ostatnio z limonką, teraz z cytryną)
1 jajko
5 łyżek wody
sól
pieprz
2-3 niezbyt czubate łyżeczki curry
olej do smażenia
1. Pieczywo obieramy ze skórki, rwiemy na kawałki i zalewamy wodą z sokiem z cytryny lub limonki. Odstawiamy.
2. Łodygi selera naciowego i cebulę kroimy jak najdrobniej się da. Czosnek przeciskamy przez praskę.
3. Mięso mieszamy z selerem, cebulą, czosnkiem, namoczonym pieczywem, jajkiem i curry. Doprawiamy też solą i pieprzem. Odstawiamy masę do lodówki na godzinę.
4. Po tym czasie formujemy z mięsa nieduże klopsiki (3-4 cm średnicy) i smażymy na złoty kolor.
Przepis dodaję do akcji:
Chętnie wypróbuję. Ostatnio w mojej kuchni ciągle goszczą różnej maści klopsiki;)
OdpowiedzUsuńMam słabość do klopsików, bardzo mi się taka wersja podoba. :)
OdpowiedzUsuń