Dzisiejszy post jest wspomnieniem wakacji. Ale tych zeszłorocznych. Jesteśmy po pierwszym dniu zwiedzania Budapesztu, schodziliśmy całe wzgórze zamkowe, a także górę Gellerta. W końcu jedziemy w stronę naszego noclegu, jesteśmy jednak tak głodni, że wysiadamy po drodze szukać jakiegoś późnego obiadu. Już za późno dla naszych żołądków na poszukiwanie knajpy z lokalnym jedzeniem, mijamy Wielką Synagogę, zupełnym przypadkiem, bo przecież Peszt mamy zwiedzać w jeden z następnych dni. Spostrzegamy sympatycznie wyglądającą restaurację, choć przypomina bardziej amerykańskie bary, niż węgierskie etteremy, ale nie szkodzi, na węgierskie jedzenie jeszcze przyjdzie czas - ważne, że ma kawałek ogródka, w którym możemy posiedzieć. Zamawiam kurczaka po budapesztańsku. Brzmiało najbardziej węgiersko w całej karcie :) Danie okazuje się pyszne, notuję w pamięci, żeby odtworzyć je w domu i... oczywiście zapominam o nim na rok. Ale w końcu zrobiłam i wrócę na pewno nie raz do tego dania, bo znowu mi bardzo zasmakowało. Jak już jedliśmy to przypomniałam sobie, że tam było jeszcze kilka plastrów pieczarek. Następnym razem dodam :)
Składniki (na 2-3 porcje):
1 podwójna pierś z kurczaka
100g boczku wędzonego
1/2 szklanki groszku (u mnie mrożony, ale lepiej wziąć świeży w sezonie)
1/2 papryki czerwonej
1/2 papryki pomarańczowej lub żółtej
ząbek czosnku
płaska łyżeczka słodkiej mielonej papryki
1/2 łyżeczki ostrej mielonej papryki
sól
świeżo mielony pieprz
3 łyżki oleju
1. Kurczaka myjemy, dzielimy na nieduże kotleciki i nacieramy ząbkiem czosnku. Lekko posypujemy solą i pieprzem, odstawiamy na kilka minut.
2. Boczek kroimy w kostkę, a paprykę w paseczki długości ok. 3cm. Jeśli mamy groszek mrożony, to musimy go też rozmrozić.
3. Na patelnię wlewamy olej i sypiemy na niego obie mielone papryki (sposób podpatrzony na blogu jadalnepijalne.pl), mieszając podgrzewamy, aż będzie bardzo gorący. Wtedy wrzucamy boczek, podsmażamy chwilę aż tłuszcz się wytopi i dodajemy groszek i papryki. Smażymy, aż warzywa zmiękną, po czym odkładamy je na bok do miseczki uważając, żeby tłuszcz zostawić na patelni.
4. Na pozostałym tłuszczu smażymy kurczaka z obu stron. Gdy będzie gotowy, przekładamy warzywa na wierzch mięsa i podajemy.
Oryginalnie jadłam tego kurczaka z frytkami, ale w domu wybrałam zdrowszą wersję podając go z surówką i kromką ciemnego chleba.
mniam!:) również często odtwarzam dania:)
OdpowiedzUsuńOdtwarzanie dań to fajna zabawa i taki jakby powrót na wakacje :)
UsuńCiekawe danie. Byłam jeden dzień w Budapeszcie jeszcze w podstawówce. Obiecałam sobie, że tam wrócę, ale jak do tej pory się nie udało. Dziękuję za dodanie przepisu do akcji i przypomnienie mi o wizycie w tym wspaniałym mieście ;)
OdpowiedzUsuńO koniecznie tam wróć, jest tam tak urokliwie i miasto nie dość, że piękne, to jeszcze ma fajną atmosferę. Ja bardzo miło wspominam (nie tylko kulinarnie) i jeszcze tam wrócę.
Usuńlubię takie odtwarzanie, miałam cug po powrocie z Hiszpanii;D ...i ile razy ja coś zapomnę dodać;p
OdpowiedzUsuńHihi, przynajmniej nie jestem sama zapominalska ;)
Usuńfenomenalne kolory, ja też bym raczej nie jadła z frytkami, bo nie lubię frytek...
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na kurczaka :-)
OdpowiedzUsuńPyszne warzywa, piękne kolory - chyba skuszę się na taki obiad:)
OdpowiedzUsuń