Oprócz tego, że chodzę na różne zajęcia taneczne, uwielbiam patrzeć jak tańczą ci, którzy są w tym naprawdę dobrzy. Z tego też powodu chciałabym mieć okazję pojeździć po krajach, z których wywodzą się tańce, które trenuję, bądź trenowałam w przeszłości, żeby zobaczyć jak tańczą "lokalsi" (kumpel z pracy wymyślił na to termin "dance-turystyka"). I tak np. chciałabym zobaczyć tańczących sambę w Brazylii, tango w Argentynie, bachatę na Dominikanie, ale najbardziej z wszystkiego chciałabym zobaczyć jak na Jamajce tańczą dancehall. Niestety na razie w tamte rejony się nie wybieram, ale jeśli coś z kolei pochodzi z tamtego regionu to od razu przykuwa moją uwagę. Tak też nabyłam puszkę fasolki gunga (w innych źródłach gungo), ponieważ pochodziła z Karaibów. Od razu miałam ochotę zjeść ją w jakiejś sałatce, ale nie wiedziałam w jakiej, bo akurat na karaibskiej kuchni kompletnie się nie znam. Początkowo chciałam do niej dodać po prostu kurczaka, ale potem pomyślałam, że trzeba do niej dodać coś, co mogłoby zostać do niej dodane tam. I wymyśliłam krewetki, skoro mieszkańcy Karaibów są wyspiarzami to chyba muszą mieć dużo krewetek :) No i tak powstała ta sałatka. Jestem pewna, że w przypadku braku fasoli gunga można by do niej dodać również najzwyklejszą fasolę białą z puszki, drobną zieloną fasolkę szparagową, lub nawet gotowaną zieloną soczewicę.
Składniki:
puszka fasoli gunga
75-100g krewetek z zalewy
2 pomidory
czubata łyżka listków kolendry
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
1/2 łyżeczki młotkowanego chili
1 łyżeczka miodu
1 duży ząbek czosnku
pieprz kolorowy świeżo mielony
ew. sól (moje krewetki i fasola były w słonej zalewie, więc ja już nie soliłam).
1. Krewetki i fasolę odcedzamy z zalewy. Pomidory kroimy w kostkę o boku ok. 1,5 cm. Warzywa, krewetki i kolendrę wkładamy do miski.
2. W słoiczku mieszamy oliwę z oliwek, sok z cytryny, pieprz, czosnek przeciśnięty przez praskę, chili i miód.
3. Gotowym dressingiem polewamy sałatkę, mieszamy i odstawiamy na 15 minut, żeby się trochę przegryzła.
Sałatka marzenie, przyznam się ze nie jadłam jeszcze fasoli gunga :-)
OdpowiedzUsuńNie ma co się przyznawać, ja jadłam ją pierwszy raz :) Mało tego, pierwszy raz ją widziałam w sklepie i od razu kupiłam.
UsuńBardzo ciekawe połączenia składników stosujesz w przepisach:)
OdpowiedzUsuńLubię takie eksperymentalne przepisy:)
Pozdrawiam:)
Wygląda przepysznie !
OdpowiedzUsuńTakże nigdy nie jadłam takiej fasoli,ale chętnie bym spróbowała ;)
Kupiłam ją w sklepie "Kuchnie świata", puszka coś około 3 złote z hakiem, więc jak natrafisz to spróbuj ;)
UsuńOrientalny mix. Lubię eksperymenty:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa sałatka. Nie jadłam takiej fasoli, muszę spróbować, bo lubię nowości :)
OdpowiedzUsuń