"Karol okrada foto". To tylko pozornie niekulinarny zbitek wyrazów. Ostatnio chciałam coś na szybko sprawdzić w internecie i sięgnęłam po komórkę. Osłupiałam, gdy jako ostatnia wyszukiwana przeze mnie fraza brzmiała właśnie "Karol okrada foto". Chwilę później dostałam głupawki. Kilka dni wcześniej rozmawiałam na temat Karola Okrasy i jak usłyszałam "nie wiem jak on wygląda" to wydało mi się to dziwne i po prostu znalazłam zdjęcie. Mała literówka, a ile śmiechu :)
Po takim wstępie to przepis powinien być wiadomego autorstwa, ale niestety - przepis jest moim odtworzeniem dekoracyjnej, a niezwykle szybkiej w wykonaniu przystawki, którą jadłam w zeszłym roku na weselu kuzynki.
Składniki (na 4-5 porcji):
3/4 puszki tuńczyka w sosie własnym
1-2 czubate łyżki jogurtu greckiego
1/4 łyżeczka słodkiej mielonej papryki
1/8 łyżeczki curry
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
sól
pieprz czarny
4-5 połówek brzoskwiń z kompotu
1. Tuńczyka rozgniatamy na pastę z jogurtem, natką pietruszki oraz przyprawami.
2. Brzoskwinie odsączamy z kompotu. Rozkładamy na talerzu i do każdej nakładamy porcję pasty z tuńczyka. Całość posypujemy jeszcze odrobiną świeżo zmielonego czarnego pieprzu.
A wiesz, ze jeszcze nie probowalam takiego polaczenia smakow.... Jak zachwalsz to trzeba bedzie sie pokusic i zrobic :)
OdpowiedzUsuńJa też pierwszy raz w zeszłym roku próbowałam, teraz drugi :)
UsuńNie ukrywam, że pełne zdziwienie mnie ogarnęło na takie połączenie, ale nie mówię nie. Warto wypróbować:)
OdpowiedzUsuńJest trochę nietypowe, ale smaczne.
Usuńheheheh, ale się ubawiłam;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo dopiero szalone połączenie smaków ;)
OdpowiedzUsuńNietypowe połączenie, jak dla mnie odważne, ale skusiłabym się na taką brzoskwinkę.
OdpowiedzUsuń