Wspominałam na blogu już o tym, że śniadania w weekend są inne. Można je celebrować, zrobić coś dobrego, tak bez pośpiechu. Kolacje w weekend też mogą takie być. Wczoraj właśnie zrobiłam coś takiego ekstra, tak, żeby się poczuć jak w knajpce. Niby tylko dwa składniki i sos, ale sposób podania robi różnicę.
Przepis z "Kuchnia bez granic" M. Caprari, podaję swoje proporcje.
Składniki (na 2 porcje):
1 duży różowy grejpfrut
100g krewetek z zalewy (waga po odsączeniu)
3 czubate łyżki majonezu
1,5 łyżki pikantnego keczupu
1 płaska łyżeczka musztardy
sól morska
pieprz czarny
1. Dużym nożem przekrawamy grejpfruta na pół. Ostrożnie go wydrążamy - chodzi o to, żeby nie uszkodzić skórki, ale także żeby miąższu nie podziabać na drobno.
2. Wyjmujemy miąższ grejpfruta z białych błonek.
3. W osobnej miseczce mieszamy majonez, keczup i musztardę, przyprawiamy solą i pieprzem. Ostrożnie mieszamy ten sos z krewetkami i miąższem grejpfruta, po czym układamy sałatkę w wydrążonych połówkach grejpfruta.
4. Wstawiamy na 20 minut do lodówki do schłodzenia i przegryzienia smaków.
Uwaga: majonez można z powodzeniem zastąpić jogurtem greckim. Ja tak zrobiłam w swojej porcji.
Też tak podchodzę do weekendowych śniadań i kolacji:) Same pyszności u Ciebie:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam krewetki! pyszna sałatka!:)
OdpowiedzUsuńno i właśnie o to chodzi, żeby było inaczej, nie? ja to czekam czasem na te weekendy, bo wiem, że zjem coś lepsiejszego, pokombinuję czy coś...a w tygodniu, wiadomo, czas czas czasss....;)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowa sałatka:)
OdpowiedzUsuń