Dwa posty temu, gdy pisałam o zielonych szparagach z serem halloumi, początkowo zamierzałam zażartować, że jak się jest blogerem kulinarnym to nie można szparagów po prostu zjeść, tylko trzeba im koniecznie znaleźć jakiś odjechany dodatek. Zrezygnowałam z tego pomysłu, bo jeszcze niektórzy wzięliby to na poważnie i miałabym zaraz w komentarzach, za kogo to się nie uważam, jak wysoko nos trzymam, że szparagi po prostu ugotowane to nie dla mnie. Dzisiejszy przepis, czy bardziej pomysł to zaprzeczenie tamtego planu na post - jak się jest blogerem to nadal się lubi te proste smaki. Ma się tylko mniej czasu na nie, bo chce się jeszcze nowych próbować.
Dałam etykietę Małżon w kuchni, bo sadzonych to ja nigdy w domu nie robię, ale to było wspólne dzieło (szparagi obierałam ja). Podaliśmy z ziemniaczkami i mizerią na obiad.
Składniki (na porcje):
pęczek białych szparagów
masło
2 jajka
1/2 łyżeczki soli
szczypta cukru
czubata łyżka posiekanego szczypiorku
sól morska
pieprz czarny
1. Szparagom odłamujemy końcówki - jak już to kiedyś pisałam, one same "wiedzą" gdzie jest zdrewniała końcówka. Cienko obieramy. Gotujemy do miękkości w wodzie z 1/2 łyżeczki soli, szczyptą cukru i łyżeczką masła. Zajmuje to od 12 do 15 minut (starsze, bardziej zdrewniałe szparagi będą się gotować chwilkę dłużej).
2. W czasie gdy szparagi się gotują przyrządzamy jajka sadzone, koniecznie z płynnym żółtkiem do maczania szparagów.
3. Na talerzu układamy połowę szparagów, na nich układamy jajko, posypujemy posiekanym szczypiorkiem.
Szparagi ot tak bez filozofii - na porządku dziennym, odjechane raz na kilka dni... szparagowe wariacje są pyszne, ale do klasyki chce się wracać często. Z sadzonym, czy jajem w koszulce to klasyka, że hej!
OdpowiedzUsuńświetne danie:) ja też korzystam z sezonu szparagowego:)
OdpowiedzUsuńhahahahahahahahahhahah, kochoom Cie!!
OdpowiedzUsuńale mam tak samo....ostatniego grilla jak szykowałam, to sama na głos powiedziałam do mojego, że nie mogę byle jak podać, byle czego, bo będzie, że tu wielka blogerka, a dziadostwo zrobiła...presja jest;p dla równego, na spotkanie rodzinne...spaliłam ciasto. Zapomniałam o nim. Zajęłam się sobą i mosz! Równowaga musi być, nawet u blogerek ;D
Wygląda nieziemsko, takie proste danie, a zarazem takie wykwintne. Takie lubię ;-)
OdpowiedzUsuńTwoja wersja szparagów bardzo mi przypadła do gustu :) pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńjak mam do wyboru zawsze wybieram zielone szparagi :-)
OdpowiedzUsuń