Moje pierwsze spotkanie z sushi nie było udane. To była jakaś pracowa kolacja kilka lat temu, na szczęście knajpa miała jedzenie japońskie i tajskie. Ja sobie wzięłam tajskie, tak bezpiecznie. Kolega, który sushi lubił, wziął sobie wielką porcję, której potem nie był w stanie zjeść. Spytałam więc, czy mogę jedno spróbować. To był koszmar, nigdy nie miałam czegoś tak paskudnego w ustach. Przed natychmiastowym wypluciem powstrzymywał mnie widok siedzącego nieopodal kierownika, no i tenże kolega, w końcu skoro mogłam mu jedno podjeść, to głupio teraz to wypluć. Moje drugie spotkanie z sushi nie było udane również. Zostałam namówiona przez koleżankę, która zrobiła domowe z wędzoną rybą, że może to fakt, że ryba była surowa i że to mi zasmakuje. Wzbraniałam się z początku, ale w końcu spróbowałam. Było tak samo paskudne jak za pierwszym razem. Koleżanka skomentowała, że wyglądam jak dziecko w przedszkolu zmuszane do jedzenia wątróbki. W międzyczasie stwierdziłam, że sam zapach sushi mnie odrzuca, siedzenie przy ludziach jedzących to diabelstwo już samo w sobie jest okropne. Aż w końcu ktoś mądry wpadł na pomysł, że może to glon. Zamówiłam dwa takie bez glona przy najbliższej okazji i rzeczywiście, takie jest ok. Jak jeszcze dodam dużo wasabi, które w sushi jest najlepsze, to takie mogę czasem zjeść. Niestety domowo robione sushi zasmakowało Małżonowi i te okropne (piszę okropne tylko z braku lepszego słowa na całą ich paskudność) glony wprowadziły się wczoraj do naszego domu. Niedługo zacznę bać się wchodzić do kuchni, bo one tam są!!!
W każdym razie, żeby nie było - przepis na blog musiał trafić w kategorii "Małżon w kuchni". Zamieszczam przepis spisany własnoręcznie przez niego. Bo w sumie to najładniejsze danie jakie zrobił. I napracował się przy tym niesamowicie. Przy okazji - podziękowania od Małżona dla Beaty za instruktaż, pomoc i komentarz o wątróbce :)
Składniki (starczy na 6 osób):
0,3-0,4kg ryby surowej/wędzonej (łosoś, paluszki krabowe, maślana, tuńczyk)
Pasta Wasabi - tubka 43g - ja zużyłem około 30g
Ryż do sushi - 0,5kg
Algi morskie (Nori prażone) - 28g - ja zużyłem około 20g
Imbir różowy do sushi - słoik 110g - ja zużyłem połowę 55g
Majonez albo pasta jajeczna
1 Ogórek, kilka liści sałaty, 1 awokado (miękkie)
jakiś ser (żółty) - 0,2kg
Ocet ryżowy do sushi - 150ml, ja zużyłem dwie łyżki stołowe
Sos sojowy - 150ml - ja zużyłem 1/3 czyli około 50ml
Narzędzia:
- Mata do rolowania sushi
- Pałeczki
- Małe pojemniczki do maczania sushi w sosie sojowym
- Deska dekoracyjna aby sushi 'wyglądało':-)
1) Rozpakować ryż do sushi i go opłukać pod zimną wodą tak, aby nie było tyle białego osadu. Następnie ugotować na paćkę (15-20 minut), odcedzić i polać go 2-3 łyżkami octu ryżowego. Ryż należy ostudzić tak aby nie parzył w paluszki podczas nakładania na glony. Im zimniejszy tym lepszy.
2) Ser, awokado, ogórek, sałatę kroimy/rwiemy w paski. Rybę również w paseczki lub rozdrabniamy.
3) Rolowanie.
Wersja czarna:
- Na macie rozkładamy glon (algi morskie) i smarujemy go ryżem na około 0,5cm grubości. Od górnego brzegu zostawiamy 1-1,5cm puste - łatwiej jest zwinąć na końcu.
- 2cm od dolnego brzegu nakładamy w poprzek pasek chrzanu Wasabi (uwaga jest ostry, więc bez przeginki). Trochę powyżej nakładamy majonez lub pastę jajeczną tak aby nam się wszystko fajnie skleiło.
- na oba paski nakładamy w poprzek sałatę, ogórek(można dużo), awokado, paski sera, rybę.
- pusty od ryżu pasek od góry zwilżamy wodą.
- zaczynamy rolowanie od dołu, zamykając najpierw cały farsz a następnie mocno ściskać na końcu w celu zlepienie w rulon.
- kroimy w 1-1,5cm paski, pierwszy i ostatni warto ukroić grubsze tak aby się nie rozwalały.
Wersja biała:
- Na macie rozkładamy glon (algi morskie) i smarujemy go ryżem na około 0,3cm grubości. Cały glon. Następnie odwracamy go ryżową stroną do dołu i zaczynamy nakładać farsz od zewnętrznej strony glona
- 2cm od dolnego brzegu nakładamy w poprzek pasek chrzanu Wasabi (uwaga jest ostry, więc bez przeginki). Trochę powyżej nakładamy majonez lub pastę jajeczną tak aby nam się wszystko fajnie skleiło.
- na oba paski nakładamy w poprzek sałatę, ogórek(można dużo), awokado, paski sera, rybę.
- zaczynamy rolowanie od dołu, zamykając najpierw cały farsz a następnie mocno ściskać na końcu w celu zlepienie w rulon.
- kroimy w 1-1,5cm paski, pierwszy i ostatni warto ukroić grubsze tak aby się nie rozwalały.
4) Przygotowane sushi rozkładamy na ładnej dekoracyjnej desce, fotografujemy aby nie zapomnieć i móc pochwalić się znajomym:-).
5) Konsumpcja: Pałeczki w dłoń! Imbir na talerzyk, maczamy sushi w sosie sojowym i do buzi:-) Mniam, mniam.... Następnie oczyszczamy smak przegryzając różowym imbirem.
kocham sushi!!!!! mogłabym je jadać częściej, gdyby nie było takie drogie...uwielbiam! cały czas mówię sobie, obiecuję, że w końcu je zrobię....;/
OdpowiedzUsuńJak lubisz, to zrób koniecznie, to naprawdę da się zrobić w domu. Szkoda, że ja nie lubię, bo wygląd sushi zdecydowanie ma świetny...
Usuńkurcze, co jestem w Kuchniach Świata kusi mnie by kupić te wszystkie gadżety i zrobić samodzielnie sushi. bardzo lubię! ja lubię glony, nie przeszkadzają mi
OdpowiedzUsuń