Ciąg dalszy choróbska Małżona, więc siedzimy na weekend w domu. Mieliśmy wyjechać, a tu nic z tego. W tej sytuacji to ja sobie dałam upust i poszalałam dziś w kuchni. Bagietki upiekłam. Na obiad była kaczka i potem był pudding (wkrótce na blogu), a po południu jeszcze wysprzątałam cargo, które u nas w mieszkaniu w bloku łączy rolę szafki na produkty spożywcze i spiżarni. To niewysprzątane cargo już od dawna było solą w oku Małżona, który nic tam nie może nigdy znaleźć. Minus jest taki, że mimo porządku, który teraz nastał, on tam nadal chyba nic nie znajdzie :( Ja z kolei byłam pewna, że mimo nieporządku doskonale wiem co tam się znajduje. Niestety były dwie mąki pszenne razowe, obie zużyte dokładnie do połowy! Poza tym nic mnie nie zaskoczyło. Za to Małżona tak. Ilość przypraw, które ja tam posiadam. Stwierdził, że mamy ich w domu więcej niż na targu w Maroku!
A jeśli chodzi o bagietki, to przepis wyszperałam tu, na blogu Nemi. Zrobiłam z połowy porcji, wyszły świetne.
Składniki (na 2 średnie bagietki):
1/2 szklanki mleka
1 łyżeczka masła
1 łyżeczka cukru
1/2 szklanki ciepłej wody
1/6 paczki świeżych drożdży (około 17g)
2/3 łyżeczki soli300g mąki pszennej typ 480
100g mąki pszennej pełnoziarnistej
3 łyżki pestek z dyni
3 łyżki otrębów żytnich
1. Mleko podgrzewamy z masłem, ale uważamy, żeby nie zagotować. Gdy masło się rozpuści dodajemy cukier, mieszamy i odstawiamy do lekkiego przestygnięcia.
2. Do mleka dodajemy pokruszone drożdże i pół szklanki ciepłej wody. Mieszamy wszystko.
3. Do miski przesiewamy obie mąki, dorzucamy otręby, sól i pestki dyni. Zalewamy mlekiem z drożdżami i energicznie wyrabiamy ciasto przez 8-10 minut. Po tym czasie przykrywamy folią aluminiową i ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do czasu, aż ciasto podwoi objętość.
4. Na blachę wykładamy papier do pieczenia. Formujemy dwie bagietki i odstawiamy na 20 minut. Można je lekko ponacinać nożem - ja zrobiłam to za późno, dopiero wkładając do piekarnika, więc nacięcia nie są tak ładne.
5. Wstawiamy do nagrzanego do 250 stopni piekarnika na 10 minut, po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy drugie 10 minut. Studzimy na kratce.
Wyglądają cudnie :) Nigdy nie robiłam sama bagietek, ale ten przepis bardzo mi się podoba i chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńtakie świeże muszą być smaczne:)
OdpowiedzUsuńchyba sie skuszę tak świetnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńa z porządkiem to tak jest, że niektórzy mimo wysprzątania mają kłopot z ogarnięciem ;))))
No akurat biorąc pod uwagę ilość rzeczy, którą tam mam, to mało kto by ogarnął :)
Usuńjestem fanką tej francuskiej odsłony pieczywa!
OdpowiedzUsuń