Wypróbowywanie nowych przepisów ciągnie za sobą element ryzyka. Może coś nie wyjść, albo po prostu nie przypaść do gustu, w końcu każdy lubi inne smaki. Oczywiście nie jest miło, gdy coś wyjdzie inaczej niż chciałam, ale trzeba to przełknąć i tyle. Wczoraj np. zrobiłam sos wg pewnego japońskiego przepisu i dla mnie był po prostu niejadalny (za słony). Cóż, bywa. Na szczęście wszystkie pozostałe rewelacyjne odkrycia warte są takiej ceny, jaką są niepowodzenia raz na jakiś czas. Piszę o tym, bo w pierwszej chwili myślałam, że te ciasteczka też będą niepowodzeniem, a to tylko dlatego, że nie smakowały mi na ciepło. Na zimno na szczęście są super, choć dzięki obecności lawendy są specyficzne i tylko dla amatorów tego właśnie lawendowego aromatu.
Ciasteczka lawendowe chodziły mi już od dłuższego czasu po głowie, widziałam kilka trochę różniących się przepisów na nie na różnych blogach. W końcu zdecydowałam się na przepis Majki z bloga Kalejdoskop Kulinarny. I okazał się naprawdę fajny, prosty i szybki, a ciasteczka są kruchutkie, maślane, aromatyczne i zachowują świeżość. Piekłam je w środę, dzisiaj smakują dokładnie tak samo jak następnego ranka po upieczeniu. Przechowuję je po prostu w szafce w plastikowym pojemniku.
Składniki (mi wyszło ok. 50 sztuk):
225g masła w temperaturze pokojowej
175g cukru
1 jajko
250g mąki pszennej (dałam typ 500)
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli (czubek noża)
1 płaska łyżka suszonej lawendy (jak dla mnie można by dać nawet trochę mniej, takie 3/4 łyżki)
1. Masło rozcieramy z cukrem na gładką masę. Dodajemy jajko i ponownie dokładnie mieszamy.
2. Dodajemy mąkę, proszek do pieczenia i sól, po czym dokładnie miksujemy. Dodajemy lawendę i mieszamy.
3. Blachę wykładamy papierem do pieczenia (ja piekłam równocześnie na dwóch blachach z wyposażenia piekarnika). Łyżeczką nakładamy porcyjki ciasta w dużych odstępach, gdyż ciastka mocno rosną na boki. Nie przejmujemy się kształtem, nakładamy dowolne nieforemne porcje, ciasto samo w trakcie pieczenia opadnie i zrobią się w miarę okrągłe ciasteczka.
4. Wkładamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika na 10-12 minut (powinny się zrumienić). Wyjmujemy i studzimy. Ja po prostu zostawiłam wszystko na papierze do pieczenia na blasze, po wystudzeniu dało się ładnie zdjąć, choć póki były ciepłe to potwornie się kruszyły. Warto więc poczekać na ostudzenie i ze względu na smak i na konsystencję właśnie :)
Bardzo sie ciesze, ze wyprobowalas przepis. I ze mimo wszystko ciasteczka Ci smakowaly :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Smakowały i na pewno do nich wrócę, tylko z odrobinę mniejszą ilością lawendy. Małżonowi również smakowały. Jeszcze raz dzięki za przepis. Również pozdrawiam.
UsuńTak to jest, jak się eksperymentuje:) Ostatnio za długo trzymałam ciastka w piekarniku i potem musieliśmy je dłuuugo moczyć w kawie, żeby zjeść:) Porywam kilka Twoich (nie próbowałam jeszcze lawendowych!)- miłego weekendu:)
OdpowiedzUsuńsosy japońskie też są dla mnie przeważnie za słone. ciasteczka wyglądają pysznie!
OdpowiedzUsuńAkurat mam suszoną lawendę, więc na pewno wypróbuję przepis :)
OdpowiedzUsuńmnie też od dawna kuszą ciasteczka lawendowe :)
OdpowiedzUsuńmarzę o takich ciastkach, ale lawendy brak :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie zamówiłam lawendę, już wiem do czego posłuży :)
OdpowiedzUsuń