Wczoraj w końcu stanęły u nas regały. Lubię czytać i książki są dla mnie ważne, co gorsza lubię do nich wracać i dlatego większość książek kupuję, a nie pożyczam. Stąd zrobiła się ich ilość taka, na którą nie wystarcza pierwszy lepszy regał. Ponieważ Małżon jest estetą i praktyczne i pojemne regały z mojego wyobrażenia musiały również być ładne i idealnie pasować kolorem, książki długi czas częściowo stały na starym, kompletnie niepasującym regale, a częściowo piętrzyły się pod oknem w oranżerii, bo po prostu nie mogliśmy znaleźć odpowiednich. No ale w końcu udało się pogodzić, mamy regały zadowalające oczekiwania nas obojga. Jedną półeczkę blisko kuchni już przeznaczyłam na książki kulinarne. Na szczęście udało się je ustawić tak, że zostało trochę zapasu i jeszcze przez jakiś czas będę mogła bezpiecznie powiększać biblioteczkę o interesujące książki kucharskie, z których potem czerpię inspiracje ;-)
Dzisiejsza zupa jest inspirowana przepisem z książki "Kuchnia hiszpańska. Podróże kulinarne", jak zwykle zamieszczam moją wersję. Niestety zupa nie jest zbyt ładnego koloru, Małżon nawet stwierdził, że wyglądem przypomina błoto :-( No i nie jest szybka w wykonaniu, raczej jest propozycją dla kogoś, kto lubi trochę pobyć w kuchni.
Składniki (na 4-6 porcji):
2 czerwone papryki
3 bakłażany
2 średnie cebule
4 ząbki czosnku
3 średnie pomidory
sok z 1 cytryny
łyżeczka mielonej ostrej papryki
łyżeczka mielonej słodkiej papryki
1,5 litra bulionu z kurczaka
100g kwaśnej śmietany
oliwa do smażenia
sól
pieprz
1. Bakłażany nakłuwamy kilka razy widelcem i rozkładamy na blasze wyłożonej folią aluminiową. Jedną cebulę obieramy i układamy z bakłażanami. Wkładamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika na 45 minut. Na 15-20 minut przed końcem dokładamy paprykę pokrojoną w ćwiartki i pozbawioną gniazd nasiennych (kładziemy skórą do góry).
2. W tym czasie oparzamy pomidory, obieramy ze skórki i kroimy w centymetrową kostkę. Czosnek obieramy i kroimy w grube plastry. Drugą cebulę również obieramy i kroimy w kostkę.
3. Po wyjęciu z piekarnika paprykę szczelnie zawijamy w worek foliowy lub papier do pieczenia na kilka minut, po czym obieramy ze skórki. Bakłażany również obieramy ze skórki. Miąższ bakłażana, jedną cebulę i 4 ćwiartki z papryki kroimy w kostkę (ok 1,5 cm).
4. W dużym rondlu rozgrzewamy oliwę i wrzucamy surową cebulę. Gdy się zeszkli, posypujemy solą, pieprzem i dorzucamy czosnek i pomidory. Smażymy 5 minut mieszając co chwilę.
5. Dorzucamy miąższ bakłażana i pokrojoną paprykę (te cztery ćwiartki pokrojone w kostkę) i wsypujemy po łyżeczce mielonej papryki słodkiej i ostrej. Mieszając co chwilę, podsmażamy warzywa przez 10 minut.
6. Zalewamy warzywa bulionem z kurczaka, wlewamy również sok z jednej cytryny. Gotujemy 15 minut bez przykrycia na wolnym ogniu.
7. Wszystko miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji zupy kremu. Podgrzewamy jeszcze potem kilka minut.
8. W tym czasie przygotowujemy śmietankę paprykową. Miksujemy pozostałą paprykę i pokrojoną w części pieczoną cebulę z łyżką wody. Zmiksowaną masę mieszamy ze śmietanką (w przepisie polecają najpierw śmietanę ubić, ale ja już z tego zrezygnowałam).
9. Zupę podajemy z kleksem śmietanki paprykowej. Ja dodatkowo podałam ją z podudziami z kurczaka, na których wcześniej ugotowałam bulion. Po zmiksowaniu zupy, włożyłam je do garnka na te ostatnie kilka minut gotowania, przez co odrobinę przeszły się warzywnym smakiem.
Zupę zgłaszam do akcji Shinju:
Tak naprawdę to z tą zupą chciałam jeszcze zdążyć na akcję "Warzywa psiankowate", ale się nie udało. Mogę już tylko polecić podsumowanie tej akcji na blogu Mops w kuchni.
Kolor nie wygląda najgorzej. Musi być bardzo smaczna. Wypróbuje!
OdpowiedzUsuńHihi, akurat na zdjęciu ten kolor wyszedł nieco lepiej niż w rzeczywistości. Na żywo był nieco bardziej błotnisty ;)
UsuńBardzo lubię zupy-kremy. Ta wygląda ciekawie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowała :)
UsuńZupy kremy to ostatnio moje ulubione dania. Pyszne i można się najeść a nie ma tego ciężaru na żołądku. Twoja wygląda naprawdę pysznie!
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, ja też lubię takie zupy zwłaszcza jeśli muszę akurat zjeść obiad o późniejszej porze - nic nie leży na żołądku i nie mam wyrzutów sumienia co do pory ostatniego posiłku ;)
UsuńZupa zapowiada się super, akurat na chłodne dni.
OdpowiedzUsuńTeż miałam skojarzenia, że to akurat zupa na takie pierwsze jesienne chłody :)
UsuńBardzo ciekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńmniam, też robiłam ale w wersji wegetariańskiej :)
OdpowiedzUsuń